Gdy w rozmowie kobieta wymienia personalia jakiegoś mężczyzny, o którym coś słyszała, ale jeszcze nie zdążyła go bliżej poznać, to jest w jej głosie jakaś taka nutka napięcia, jakby ta kobieta oglądała występ prestidigitatora, który właśnie przed chwilą włożył do cylindra portfel oraz penisa, zamieszał pałeczką, czy tam różdżką, przykrył serwetą i nie wiadomo, jakiego królika za chwilę wyciągnie…

Niewykluczone, że w głosie mężczyzny mówiącego o kobiecie da się usłyszeć coś podobnego (zdanie dopisane po namyśle ze względu na obowiązujący parytet płciowy).