Zaczęło się we Włoszech, które w Europie koronawirus (póki co LibreOffice nie zna tego słowa…) zaatakował najmocniej. Odwoływanie poszczególnych meczów, potem całych kolejek, wreszcie zawieszenie ligi. Potem lawina ruszyła.

Ostatni weekend był czasem zbiorowego wstrzymywania gry w piłkę w kolejnych krajach. Na arenie międzynarodowej udało się jeszcze przeprowadzić połowę rewanżowych spotkań w 1/8 finału Ligi Mistrzów i większość pierwszych tej samej fazy Ligi Europy. Sytuacja już była kryzysowa i bezprecedensowa, a jeszcze głos musiała zabrać UEFA. We wtorek 17 marca odbyła się wideokonferencja najważniejszych osób europejskiej centrali futbolowej z bonzami krajowych federacji.

Datą graniczną każdego sezonu jest 30 czerwca, kiedy najczęściej kończą się kontrakty piłkarzy. Tym powodowana UEFA ustaliła maksymalnie odległe terminy dwóch najważniejszych meczów klubowych – finał Ligi Europy (przypominam, że ma odbyć się w Gdańsku) został przesunięty na 24 czerwca, a Ligi Mistrzów na 27 czerwca. Ponadto zostały poluźnione reguły futbolowego kalendarza dla klubów. Mecze ligowe mogą być rozgrywane każdego dnia, także w porach „europucharowych”. Czasowo zawieszona jest zatem zasada ekskluzywności terminów poszczególnych rozgrywek, ponieważ spotkania w ramach LM i LE będą mogły odbywać się nawet w weekendy. Postanowiono, że ligi w poszczególnych państwach muszą zakończyć rozgrywki do 30 czerwca.

Trzeba koniecznie podkreślić – O ILE SYTUACJA Z KORONAWIRUSEM POZWOLI…

Najważniejsza część obrad dotyczyła rzecz jasna mistrzostw Europy. W tym przypadku decyzja mogła być tylko jedna – turniej odbędzie się w 2021 roku. Z jednej strony Euro jest priorytetem, najważniejszą piłkarską imprezą roku, w którym jest rozgrywana, z drugiej łatwiej przesunąć w czasie – nawet o rok – wydarzenie, które ma się dopiero odbyć, niż na siłę je przeprowadzać, kosztem już rozpoczętych i znacznie bardziej rozbudowanych. Sprawą drugorzędną i na inne opowiadanie jest piłkarski aspekt takiej decyzji – wiekowym zawodnikom z nadziejami na ostatni wielki turniej, owa szansa być może właśnie przepadła. Zaplanowane na marzec mecze barażowe i towarzyskie (w tym reprezentacji Polski) zostały przesunięte na czerwiec, który stał się w ten sposób języczkiem u wagi.

I znów – O ILE SYTUACJA Z KORONAWIRUSEM POZWOLI…

Jest to plan optymistyczny, zwłaszcza postanowienia dotyczące rozgrywek klubowych. Tego optymizmu UEFA nie opiera na niczym, poza przypuszczeniami. Głosów, że rychło trzeba będzie ten wariant modyfikować, jest o wiele więcej, niż szans na jego realizację. Nie ma się jednak co dziwić, bo jakieś decyzje musiały zapaść, mimo że trudno przewidzieć, co będzie jutro, pojutrze, za tydzień. Piłka nożna jest rozrywką, o czym obecne okoliczności mocno nam przypominają, ale jest też biznesem, co okoliczności sięgające trzech dekad uświadomiły nam już dawno temu. Oby przy tym nikomu nie brakowało rozsądku.