… Wśród pałacowych poddaszy
Za ryglowaną kalitką
O zmierzchu od wieków coś straszy
– Czy licho to jakieś … czy dydko … ?

Rybacy podobno widzieli
Jak z facjat przemyka na taras
Stwór jakiś raz w czerni, raz w bieli
I czort wie czy człek to, czy mara

A po stopieńkach ku wodzie
W z sitowia plecionych sandałkach
Przemyka po słońca zachodzie
Prześlicznej urody rusałka

… Ty temu nie dziw się chłopcze
Wszak „drinić” za dużo – nie zdrowo
Zależy kto ile „wysmokcze”
By widzieć raz to, a raz owo