Wolno ci. Masz czas wolny. Wolnym krokiem kroczysz,
okrążasz plac Wolności niespiesznie, pomału.
Wiesz, co zawsze wiedziałeś: siebie nie przeskoczysz,
jak będziesz chciał przeskoczyć – dostaniesz zawału.

Bije zegar z Krakowa długo i leniwie.
Już dwunasta. Ty siadasz posiedzieć przy piwie.
Potem idziesz na stadion. Dziś grają Orlęta.
Wolno ci. Masz wstęp wolny. Każdy tu pamięta
czasy, kiedy sam byłeś królem czwartej ligi.
Słynąłeś z rzutów wolnych i świetnego strzału…
Wiesz, co zawsze wiedziałeś: życie nie wyścigi,
jak będziesz chciał się ścigać – dostaniesz zawału.

Po meczu długo jeszcze siedzisz na trybunie,
patrzysz na piękny obłok, co jak okręt sunie
i kochasz, choć dla świata to dziwaczne deczko,
swój czas wolny, swe życie i swoje miasteczko.