„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

Apel kończymy pieśnią apelową: „Dawno ucichły dziejowe burze, / historią dla nas wszystko to jest. /Młodzież inaczej Polsce dziś służy, / nauka, praca to dni naszych treść.” I dziarski refren: „Służymy ci, ojczyzno, już od najmłodszych lat, / by rozkwitł socjalizmu wspaniały kwiat. / Służymy wielkiej sprawie, co dziś ogarnia glob. / W szeregu razem z nami miliony ludzi są…”. I bis: „W szeregu razem z nami miliony ludzi są!”. A Perez kończył zawsze: taram, taram!

Tak się śpiewało na apelach w podstawówce. Śpiewało się, śpiewało, a kwiat socjalizmu jakoś nie rozkwitł.

Po pieśni na wyjście było rozesłanie: rozchodzimy się do klas.

* * *

Każda klasa miała też swój „strój apelowy”. U nas była to dość śmieszna szeroka apaszka, biała, w czerwone grochy.

* * *

To był pikuś. Najgorsze było drobiazgowe omawianie książki „O człowieku, który się kulom nie kłaniał” Janiny Broniewskiej. Socrealistyczny gniot, apoteoza komunistycznego zbrodniarza Świerczewskiego, którego imię szkoła wtenczas przyjmowała.

Ale, dzięki Bogu, nasza wychowawczyni, kochana pani Renia, umiała nas jakoś zdroworozsądkowo przed tym wszystkim obronić.

A zresztą, propaganda wcześniej czy później i tak zawsze zdechnie.

* * *

Tak się czasem zastanawiam, jaką piosenkę chciałbym, żeby odtworzono na moim pogrzebie. Dobrze żeby była smutna i dość krótka. Pomyślę jeszcze.

Bo wydaje mi się, że jest czas. Jakoś tak kolejne lata nie czynią spustoszenia. Może tutaj jest tak samo jak w „Dniu Świstaka”: każdy dzień taki sam, bez konsekwencji 'wczoraj’… Ale może jestem w „mylnym błędzie”, jak pięknie mawiał Maciej.

A niby kto miałby mi tę piosenkę włączyć?

* * *

„Nienormalni” Jacka Bławuta. Najpiękniejszy, najczystszy dokument jaki widziałem.

* * *

Piłka „biedronka” kosztowała w sklepie 314 złotych. To była wtedy duża kasa.

* * *

Kocham dziecięce powiedzonka z tamtych czasów: „Cześć! Kup se gacie za sto sześć!”, „Powiedz: samochód na zakręcie. Zdejmij gacie, idź na zdjęcie” (jeszcze było: „Powiedz: korzeń. Zdejmij majtki i się ożeń”); cudowne, prawie polityczne „Chcesz cukierka? Idź do Gierka” albo „Daj to był chiński sprzedawca jaj” i urzekające prostotą „Po nazwisku, to po pysku” oraz riposta stulecia „Co się gapisz? Bo mam oczy…”.

CDN…

 

 

zdj.: Jarosław Matuszewski