Wieczór z Milesem… takie rozkoszne chwile należą się każdemu. Mi chyba też, bo zostałem obdarowany przez bliskie mi osoby tym pięknym wydawnictwem.
Miles w Paryżu w listopadzie 1960 był po raz czwarty w swojej karierze. Tym razem bez Coltrane’a, którego zastąpił Sonny Stitt. A wraz z nimi na scenie pojawili się muzycy, którzy w swoich profesjach byli po prostu niezrównani! Wynton Kelly na pianinie, Paul Chambers na basie i Jimmy Cobb na perkusji.
Jak na taki skład przystało – grali cudownie! Choć utwory, które znam niemal na pamięć z płyt studyjnych, zabrzmiały zupełnie inaczej. Choćby otwierający numer All Blues – wolniejszy, rozciągnięty, nieco inne solówki, wjazdy Wyntona w tle… nic tylko pozazdrościć tym, którzy byli wtedy w Olimpii. Albo zamiast zazdrościć, można zamknąć oczy i przeżywać koncert w głowie.
Tak lubię najbardziej.