Pamiętam doskonale czas, kiedy ta płyta się ukazała. Radio wciąż było najcenniejszym źródłem muzyki. Ale to był czas, kiedy nie można już było puszczać całych płyt.

W 1991 roku Tomek Beksiński w swojej trzygodzinnej audycji puścił w każdej godzinie dwa kolejne utwory i tak miałem na kasecie całość. Muzyka ta wtedy była dla mnie całkowicie zdumiewająca, przejmująca i piękna. Taka pozostaje do dziś. Jak tylko mi się udało kupiłem tę płytę na CD, teraz od kilku lat słucham jej z czarnego krążka.

Wciąż zachwyca swoją poetyką, ulotnością, klimatem, który jest zupełnie niepowtarzalny.
Nie znam żadnej innej płyty, która byłaby do niej podobna. Poprzednia płyta Talk Talk jest również cudowna, jednak nieco inna. Była chyba Hollisowi potrzebna do tego, żeby finalnie dość do tej muzyki.

Gdyby ktoś jednak znał coś podobnego, coś co porusza i oczarowuje, jest pełne niedopowiedzeń, takiej poetyckiej ulotności, będę bardzo wdzięczny za podpowiedź.

To dziwne, ale pomimo nieograniczonego w zasadzie dostępu do różnorakiej muzyki, który mamy dzisiaj, nie udaje mi się trafić na tak wiele płyt, ile poznałem w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Płyt, które stały się ważne na całe życie. Płyt, które pokochałem, i które wciąż wzbudzają tak wielkie emocje. Najwyraźniej nie w ilości siła… a swoją drogą chyba po prostu coś się w muzyce wypaliło. Przynajmniej dla mnie.

Dlatego szukam i wynajduję różne starocia, dlatego sięgam po muzykę z lat 50-tych, 60-tych, 70-tych, i odnajduję w wielu nagraniach piękno, którego próżno szukać we współczesnych realizacjach. Oczywiście nie znam całej masy muzyki, ale naprawdę staram się być otwarty. Śledzę nowości, mam włączone powiadomienia na Spotify o różnych nowych płytach, sięgam po różne sugestie… wciąż czegoś mi w tym brakuje. Nie zachwycają. Bywają interesujące, ale też najczęściej na krótko. Brakuje im czegoś, co we wspomnianych latach 80-90 sprawiało, że odkrywając współczesną wtedy muzykę, oraz wcześniejszą, serce biło mocniej. a nieprzespane noce ze słuchawkami na głowie dawały więcej szczęścia niż byłem w stanie udźwignąć. Tęsknię za tym zapałem, za odkrywaniem. Dzisiaj odkrywam zdecydowanie więcej skarbów z dawnych lat niż współczesnej muzyki, a ośmielę się twierdzić, że słyszałem w życiu już sporo.