Gdy się przeżyło pół wieku, nie żal umierać. Takie słowa usłyszałem kiedyś od mojego znajomego. Nie wiem, nie przeżyłem jeszcze pół wieku. Myślę jednak, że żal umierać zawsze. Choć są przecież i takie dni, gdy nic się nie układa i wtedy smutno, i śmierć wydaje się jedynym wybawieniem.

Jedno jest pewne – umrzemy wszyscy. Nikt nie wie jak ani kiedy. Może i lepiej. Ale na śmierć jesteśmy skazani jak w „Procesie” Franza Kafki. Ludzie wierzący są przekonani, że życie się zmienia, ale nigdy nie kończy. Że zmartwychwstaniemy w Dniu Ostatecznym. Mimo to chyba większość z nas boi się śmierci. Być może dlatego powstało o niej tyle wierszy, piosenek, powieści, dramatów, obrazów i filmów. Poprzez sztukę sublimujemy nasz lęk przed śmiercią. Wyśmiewamy ją, eufemizujemy, infantylizujemy… To nasze naturalne mechanizmy obronne.

Rzeczywiście ten jesienny czas sprzyja zadumie i wspominaniu tych, których już nie ma z nami. Ja w tym roku wyjątkowo wspominam wspaniałego poetę pana Ernesta Brylla, który odszedł do nas w kwietniu tego roku, a z którym miałem wielką przyjemność robić wywiad dla naszego portalu. I Andrzeja Jakuba Leśniewskiego – poetę, slamera, związanego z „Teatrem Kamienica”, mojego kolegę z liceum, który co prawda zmarł już dwa lata temu, ale dopiero teraz dojrzałem do decyzji, by w jego rodzinnym mieście zorganizować Slam Poetycki jego imienia.

Niedawno odeszła też wspaniała aktorka pani Jadwiga Barańska, odtwórczyni roli Barbary Niechcic w filmie i serialu „Noce i dnie”, na podstawie powieści Marii Dąbrowskiej. W filmie wypowiada ona słowa, które podobno i jej, i mnie zapadły w pamięci, a którymi zakończę te moje krótkie rozważania nad życiem i śmiercią:

„Żyjemy, umieramy, a życia wciąż wystarcza. Z nami czy bez nas, noce i dnie jednakowo się toczą, jakby nas wcale nie było na tym świecie”.