Dobra, to teraz poważnie (bo czasem sobie żartujemy): chyba Tołstoj (albo ten drugi) w „Annie Kareninie” napisał, że Anna Karenina (albo ktoś inny) podczas mszy w cerkwi odczuła pustkę czy sztuczność słów i gestów przynależnych sprawowanej wówczas liturgii. Okej, mogło się to zdarzyć. Skutkiem tego miało być, a jakże!, zwątpienie w SENS sprawowanej Ofiary.
Okej, ale konia z rzędem temu, kto nie odczuł takiej samej pustki i bezsensu oglądając transmisję obrad parlamentu, albo rozmawiając z szefem w firmie, gdzie jest zatrudniony. Praktycznie każdy! I co? Apostazja? Z czego, z systemu emerytalnego, z ZUSu? Bardzo chętnie tylko jak! Kościół ma swoje procedury apostazji a państwo socjalne???
Oto jest pytanie!
Oto nie ma odpowiedzi!
Oto jest pytanie bez odpowiedzi!!!