Dokument wystawiony rzekomo przez Kazimierza Sprawiedliwego w 1150 r. dla klasztoru w Lądzie zachował się jedynie w transumpcie, czyli dokumencie potwierdzającym z 1251 r., wystawionym w Kramsku przez Kazimierza Konradowica, który przekazuje nam jednak zaledwie tekst samej dyspozycji dyplomu rzekomo z 1150 r., pomijając pozostałe formuły dyplomatyczne.

Zawiera nadanie dwóch wsi: Kłobii i Chocenia wraz z przypisaną do nich ludnością, której obowiązki i powinności względem klasztoru określa tzw. instruktarz oraz pełny immunitet ekonomiczny i sądowy. Natomiast transumpt Kazimierza Konradowica zachował się w oryginale. Jak dotąd w dokumencie rzekomo z 1150 r. widziano jedynie grube fałszerstwo, toteż nie wzbudził szerszego zainteresowania w naszej historiografii i choć był już kilkakrotnie omawiany, to zawsze na marginesie innych zagadnień, nie doczekał się więc osobnego studium. Na ocenie tego dyplomu zaważyła z pewnością opinia wyrażona przez tej miary dyplomatyków, co Franciszek Piekosiński i Wojciech Kętrzyński . Obaj w swoim sądzie byli zgodni, że książę Kazimierz Sprawiedliwy w 1150 r. nie był księciem udzielnym, nie mógł więc dokonywać jakichkolwiek nadań. W konsekwencji obaj podejrzewali i sam transumpt, nie wypowiadając jednak przeciw niemu żadnych argumentów. Nie wchodząc tu w dyskusję nad samym transumptem zatrzymam się nad problemem, od kogo mogły pochodzić ww. nadania.

Wydaje się, że problem oznaczenia osoby, od której pochodzą nadania wsi kujawskich, zawęża się do dwóch osób, mianowicie Mieszka III, inicjatora drugiej fundacji lędzkiej, od którego z pewnością pochodzi zasadniczy zrąb nadań uwypuklonych w rzekomym dokumencie fundacyjnym, oraz Kazimierza Sprawiedliwego jako rzekomego nadawcy posiadłości kujawskich opactwa lędzkiego rzekomo z 1150 r.  Sprawę tę mogłoby rozwiązać ustalenie dokładnej daty opanowania Kujaw przez Mieszka III. W historiografii przedstawiano dotąd trzy daty: 1186, 1191 i 1194, przy czym w rachubę mogą wchodzić jedynie lata 1194 i 1186. Problem w tym, że obie te daty nie mają prawie żadnego oparcia w źródłach. Późniejsze datowanie objęcia rządów na Kujawach przez Mieszka III opiera się jedynie na argumencie ex silentio i wyznacza z jednej strony śmierć Kazimierza Sprawiedliwego, z drugiej – fakt późniejszych rządów Mieszka w tej dzielnicy. Natomiast 1186 – rok śmierci dotychczasowego władcy Kujaw, księcia Leszka – ma według Henryka Rutkowskiego za sobą pośredni argument w datacji listy świadków: falsyfikatu mogileńskiego rzekomo z 1103 r., streszczającego proces o Radziejów prowadzony przez urzędników Mieszka III oraz zapisu kommemoracyjnego z księgi brackiej klasztoru w Lubiniu, które w zasadniczej części są ze sobą zbieżne i wymieniają te same testujące osoby.

Warto zauważyć, że datowanie listy świadków dokumentu mogileńskiego na podstawie wyznaczenia datacji opartej na błędzie paleograficznym w zapisce lubińskiej ma tyle samo argumentów za, co i przeciw. Jednak przyjęcie tej ostatniej daty całkowicie wyklucza rządy Kazimierza Sprawiedliwego na Kujawach, co wydaje się mało prawdopodobne ze względu na późniejszą tradycję widzącą w księciu Kazimierzu Sprawiedliwym protoplastę linii kujawskiej Piastów.

Nie mogąc rozstrzygnąć tej kwestii wydaje się, że można pokusić się jednak o wyjaśnienie problemu, dlaczego redagując dyplom rzekomo z 1150 r. mnisi lędzcy jako wystawcę podali właśnie księcia Kazimierza. Z wcześniejszych uwag nie wynikało bowiem, że niemożliwe byłoby przyjęcie nadania Kłobii i Chocenia od Kazimierza Sprawiedliwego. Datę ewentualnych nadań pochodzących od tego księcia wyznaczały lata: 1186, czyli rok śmierci Leszka, dotychczasowego władcy Kujaw, oraz 1194 – rok śmierci Kazimierza Sprawiedliwego. Rzecz wydaje się więc mniej prawdopodobna, bowiem na ten okres przypada, po pierwsze, konflikt między Mieszkiem III a Kazimierzem Sprawiedliwym, po drugie – kasata klasztoru lędzkiego w początku lat 90 XII w., zaś ponowną fundację opactwa datuje się na lata 1194–1195.

Jednak podjęto już w literaturze przedmiotu próbę interpretacji poszukującej na zupełnie innej płaszczyźnie wyjaśnienia okoliczności sfabrykowania przez mnichów lędzkich falsyfikatu na imię Kazimierza Sprawiedliwego niż hipotetycznego poszukiwania okresu, w którym można by było znaleźć możliwość nadań tego czy innego władcy. Józef Mitkowski zaproponował na marginesie rozważań nad autentycznością poszczególnych dokumentów Kazimierza Konradowica hipotezę objaśniającą okoliczności powstania tego falsyfikatu, rozpatrując go na tle współczesnych wydarzeń z pogranicza wielkopolsko-kujawskiego, tj. wojny toczącej się między Kazimierzem Konradowicem, a Bolesławem Pobożnym, która przeszła do historii pod nazwą wojny o Ląd. Zauważył on, że konflikt rozgrywał się pomiędzy dwiema liniami Piastów, wielkopolską i kujawską: Bolesław Pobożny był synem Władysława Odonica, wnukiem Odona i prawnukiem protoplasty linii Piastów wielkopolskich Mieszka III, Kazimierz Konradowic natomiast za ojca miał Konrada Mazowieckiego, za dziada zaś Kazimierza Sprawiedliwego. Mając tak zarysowany obraz, Mitkowski stwierdził, że w 1251 r., gdy kasztelania lędzka pozostawała pod rządami Kazimierza Konradowica, mnisi lędzcy, przedstawiając do konfirmacji księciu swe posiadłości kujawskie, celowo sfabrykowali nowy przywilej na imię dziada księcia, który w ówczesnej sytuacji politycznej występował jako prawny sukcesor i w ten sposób manifestował swoje prawa do opieki nad lędzkimi cystersami, więc i prawa do ziemi lędzkiej.

Nie ukrywam, że widzę tu trafne podejście do rozpatrywanego falsyfikatu. Spróbuję zatem zarysować dodatkową możliwość interpretacji. Uważam, że falsyfikat wystawiony rzekomo przez Kazimierza Sprawiedliwego w 1150 r. stanowi dobrą ilustrację tezy Bernarda Guenée o ścisłym związku między autorytetem a autentycznością, czy nawet uwierzytelnianiem różnego rodzaju tekstów, w tym dokumentów, w średniowiecznej Europie. Tezy tej starał się bronić B. Guenée, podając zaczerpnięte z historiografii przykłady powierzania notariuszom publicznym zadania spisania kroniki przez poszczególnych ludzi czy miasta, aby poprzez własny autorytet uwierzytelniali przedstawiane dzieje.

Konkluzje artykułu mają jednak znacznie szerszy wymiar. B. Guenée  przytoczył przykład z XV-wiecznej kroniki klasztoru w Evesham, której autor Tomasz z Marlborough, przedstawiał historię mającą miejsce w 1205 r. W kurii papieskiej toczyła się właśnie sprawa o egzempcję klasztoru w Evesham spod jurysdykcji biskupstwa Worcester. Cała rzecz rozgrywała się przed papieżem Innocentym III, znanym skądinąd jako twórca podstaw krytyki dokumentu. W toku procesu, na udowodnienie swoich praw do egzempcji, ze strony klasztoru zostały przedstawione dwa dokumenty, których wystawcą był sam Konstantyn Wielki. Rzecz się powiodła, mimo protestu obrońcy biskupa, a papież, zapoznawszy się z dokumentami, miał oświadczyć:

Istae verae sunt i dalej quum approbata fuerunt, inaestimabili gaudio repletus sum.

W celu interpretacji tych słów oddajmy jednak głos samemu B. Guenée, który pisze:

Le probleme de savoir s’ils étaient vrais ou faux était secondaire, car ils étaient en tout cas approuvés, et par quelle autorité!, et donc authentiques, et donc dignes de foi.

Wskażę również na podobne przykłady mogące posłużyć do interpretacji falsyfikatu rzekomo z 1150 r. Michael T. Clanchy, rozpatrując kwestię fałszerstw w średniowiecznej Anglii, odnotował ciekawe zjawisko fabrykowania serii falsyfikatów przez większość instytutów kościelnych w początkach panowania Wilhelma Zdobywcy na imię Edwarda Wyznawcy. I tu interpretacja nasunęła się niejako sama, wszak Wilhelm Zdobywca, legitymując podbój Anglii, ogłosił się prawnym sukcesorem Edwarda. Podobne zjawisko odnotowują Olivier Guyotjeannin, Jacques Pycke i Benoît-Michel Tock, stwierdzając, że zdecydowaną większość falsyfikatów sfabrykowanych w IX–X w. zredagowano na imiona największych Karolingów. Daleko więc tu do ukrytej poza warstwą fałszerstwa prawdy historycznej czy dobrej tradycji.

Powracając z tak zarysowanym problemem do analizowanego dyplomu wystawionego rzekomo przez Kazimierza Sprawiedliwego uważam, że mamy tu do czynienia z podobnym zjawiskiem. Cystersi lędzcy starając się o konfirmację kujawskich posiadłości opactwa u księcia łęczycko-kujawskiego Kazimierza Konradowica, ówczesnego władcy kasztelanii lędzkiej, celowo wystylizowali intytulację dokumentu na imię dziada księcia wówczas panującego, utwierdzając fałszerstwo dokumentu autorytetem księcia Kazimierza Sprawiedliwego, protoplasty linii kujawskiej Piastów. Sprawa rzeczywistego nadawcy nie miała zaś dla żadnej ze stron znaczenia.

 

Marcin Pytel
Autor jest doktorem, adiunktem w Instytucie Historii Uniwersytetu w Siedlcach