Fryzjer. Do fryzjera chodzimy, żeby się ostrzyc rzecz jasna, ale też żeby sobie pogadać. Co ciekawe, fryzjer z zasady mówi niewiele, zasadniczo nawijamy my. Znając tę przypadłość każę się strzyc maszynowo, dzięki czemu na opowieść o sobie mam tylko 10 minut. Dlatego za geniuszy psychoanalizy uważam fryzjerów damskich – wynalazców tych wszystkich koafiur i balejaży robionych godzinami, podczas których przed oczami wyobraźni niejednego fryzjera przebiegło życie niejednej klientki…