środa
Wiem już na pewno. Wdowa po Karczmarczyku jest w posiadaniu różowego jeża. To najkrótsza seria bułgarskich etykiet z lat siedemdziesiątych. Szukałem go tyle czasu i wreszcie jest. Cholera, zawsze czułem, że ten stary dziadyga go miał, ale dotąd nie było dowodów. Trzeba opracować strategię.

piątek
Kupno nie wchodzi w grę. Ta baba z jakichś, chyba sentymentalnych, powodów nie chce pozbywać się niczego, co należało do jej „Stasiulka”. Wiem, bo Marian już próbował. Chyba trzeba iść „na przyjaciela”. Chyba tak…

wtorek
Niech to szlag trafi! Głupi babsztyl! Udawałem kumpla starego Karczmarczyka z czasów stanu wojennego, ale skąd miałem wiedzieć, że on był w Solidarności, a nie w PZPR…!? Klapa na całej linii. Co tu robić?

sobota
Już postanowiłem. Działam „na ożenek”. Dawno tego nie robiłem i muszę się porządnie przygotować. Różowy jeż jest wart nawet takiego numeru. Trzeba będzie tylko wykopać następny dół w piwnicy.