
Tymczasem brat Michała Andrzej, zabierał od państwa młodych kwiaty i prezenty, a następnie zanosił je do bagażnika samochodu, którym wożono młodą parę.
-Ty jesteś bratem Michała? – zapytała go młoda atrakcyjna dziewczyna, która także zaczęła mu pomagać.
-Andrzej – i podał jej rękę.
-Zuzia – odpowiedziała uśmiechając się do niego zalotnie.
-Jestem starszym bratem Michała, tyle tylko, że uprzedził mnie i ożenił się pierwszy – odpowiedział Andrzej.
-Nie ma się do czego spieszyć – uznała Zuzia i zaraz dodała. – Ja z kolei jestem kuzynką Joasi.
-No cóż, fajną kuzynkę ma moja bratowa.
-A ty podobno byłeś na misji w Bośni.
-Tak. Byłem już cztery razy na misjach pokojowych, chociaż nigdzie pokoju nie zaprowadziliśmy.
-A ja z kolei już cztery razy zrywałam z chłopakami – pochwaliła się Zuzia.
-Rozumiem, że mam szansę być tym piątym – zażartował Andrzej.
-O ile znowu nie pojedziesz na misję pokojową?
-Byłem dwa lata za granicą i w zupełności mi wystarczy. Może nawet wezmę przykład z Michała.
-Myślisz o tym, żeby się ożenić?
-Czemu nie. Tak to by było do kogo wracać.
-Nie myślę co prawda jeszcze o ślubie, ale faceci w mundurach zawsze mi się podobali.
-Mam naprawdę piękny mundur, mogę ci go pokazać po weselu? – zaproponował Andrzej.
-Chętnie go obejrzę Andrzejku, jak już będzie po wszystkim. A teraz chodźmy do nich, bo znowu mają pełne ręce kwiatów – i powoli podążyli w ich kierunku.
Godzinę później państwo młodzi i goście siedzieli już za stołami sali bankietowej i spożywali obiad. Bracia Kochańscy siedzieli ze swoimi partnerkami na wprost siebie, gdy nagle głos zabrał Adam.
-Stasiu nalej po jednym – i jego najmłodszy brat sięgnął po butelkę, by napełnić kieliszki. Zaraz też wzięli z niego przykład goście siedzący obok.
-Zdrowie państwa młodych – rzekł Jan.
-Wypijmy za kolejny ślub – zaproponował siedzący obok nich Zygmunt, który z uśmieszkiem popatrzył na swoich synów.
-Jeden ślub w rodzinie wystarczy – odparł Stanisław.
-Za kolejny ślub – zaproponował tym razem siedzący obok nich z drugiej strony Jacek – Żebyśmy mieli okazję znowu się spotkać i potańczyć.
– I wszyscy opróżnili swoje kieliszki.
-Maryś ty wypiłaś cały kieliszek? – zdziwił się Zygmunt.
-Przy takim toaście musiałam wypić – odparła uśmiechnięta Maria. W tym momencie głos zabrał solista z zespołu.
-Wita państwa zespół „W gaz” – i zaraz członkowie zespołu kłaniali się gościom zebranym na weselu – czyli Wiesiek, Grzesiek, Andrzej i ja, Zenek. Zagramy teraz dla państwa młodych naszą piosenkę, na którą państwo młodzi się zgodzili. To będzie ich pierwszy wspólny taniec na nowej drodze życia, a piosenka nazywa się „Weź ze mną ślub”.
Zaraz też Asia z Michałem wyszli na środek sali i zaczęli tańczyć przy owej piosence, której refren brzmiał następująco: „Obejmij mnie, dotknij mych ust, pokochaj mnie, weź ze mną ślub”.
-Misiu czy będzie nam tak dobrze ze sobą, jak teraz? – zapytała Asia.
-Może nie zawsze, ale oby jak najczęściej – odparł Michał i wpatrywał się w twarz uśmiechniętej Asi. A wraz z pierwszym tańcem przyjęcie weselne zaczęło się rozkręcać.