Ciąg dalszy rozdziału XI, w którym wigilijne Polaków rozmowy schodzą ze swatów na politykę.
-Jakże to dla siebie? Przecież twój stryj Michale jest ze mną żonaty!
-Kiedyś stryj mi mówił, że podobno ostatnio stryjenko bardzo chorujesz – zażartował tym razem Michał.
-To może już się rozglądasz za jakąś na moje miejsce? – krzyknęła Teresa i złowrogo spojrzała na Szymona.
-Co ty za bzdury opowiadasz Tereso. Bój się Boga Tereso – skarcił ją Szymon.
-Dajmy temu spokój, jest przecież wigilia – wtrącił się Józef. Po jego słowach nastała chwilowa cisza, aż w końcu głos zabrał Michał.
-To może porozmawiajmy o polityce.
-W wigilię o polityce! – zdziwił się Józef.
-Sprytnie odwróciłeś uwagę od ożenku. Ale za rok o tej porze, będziesz już żonaty Michale. Już ja ze stryjem Józefem o to zadbamy. Wypijmy za ożenek Michała – zaproponował Szymon i wzniósł kielich do góry, a zaraz potem to samo zrobili pozostali, włącznie z Michałem, który w tym samym momencie pomyślał o Azeji.
-Skoro Michał nie chce panny Branickiej, to być może już sobie sam jakąś upatrzył – rzekła Teresa i z uśmiechem spojrzała na najmłodszego z Kossakowskich.
-Upatrzyć to sobie już upatrzył – włączył się Józef i zaczął drwiąco mówić dalej. – Najlepsze partia w całej naszej Litwie.
-A któż to taki? – zapytała pospiesznie zaciekawiona Teresa.
-Mieszka pod Wilnem – dodał Józef i z rozbawioną miną spoglądał na swoją bratową.
-Chyba nie mówisz o Radziwiłłach? – zapytał Szymon.
-Gdzież tam Radziwiłłom do nich – zakpił ponownie Józef.
-To jest ktoś potężniejszy od Radziwiłłów na Litwie? – zdziwiła się Natalia.
-Nasz Michał ostatnio odwiedza pannę Sękowiczównę.
-Sękowiczównę! – zdziwił się Szymon. – Nie słyszałem o żadnych Sękowiczach – oznajmił Szymon. – Pamiętam tylko, że w czasach konfederacji barskiej w mojej chorągwi był krótko jeden Sękowicz, ale to był Tatar litewski.
-Aleś wymyślił Szymonie! Nasz Michał miałby zadawać się z Tatarami – i po tych słowach Teresa zaczęła się śmiać na całego, a za nią również jej córka.
-To prawda, że spotykam się z Tatarką – włączył się w końcu Michał i dostrzegł zdumienie na twarzach Szymona, jego żony i córki.
-Znowu zaczyna mnie boleć brzuch – przemówiła Teresa i dotknęła ręką swego brzucha.
-Kilka miesięcy temu panna Sękowiczówna uratowała nam ze stryjem życie, gdy tonęliśmy na jeziorze. A ostatnio oznajmiła mi, że chce przejść na katolicyzm.
-Jak już masz kogoś zbałamucić, to niech to będzie Tatarka – zażartował Szymon, po czym dodał. – Tylko pamiętaj, że oni są bardzo mściwi i takich rzeczy nie przebaczają.
-O mój Boże, cóż to za wigilia. Jaki to będzie wstyd, gdy się rozniesie, że twój bratanek spotyka się z Tatarką. To nasza Natalcia ma poślubić księcia Borysa Borysowicza, a on zadaje się z jakąś prostą chłopką.
-Ona nie jest chłopką, tylko szlachcianką jak my – wtrącił nerwowo Michał.
-Jak my? Czy ja dobrze słyszałam? Przyrównujesz nas do Tatarów. Przecież ja pochodzę z rodu Potockich.
-Przeproś Michale stryjenkę – zaapelował Józef.
-Nie mam za co przepraszać stryju – odparł zdecydowanie Michał.
-Jutro z samego rana wyjeżdżamy stąd Szymonie!
-Wyjedziemy dopiero pojutrze – rzekł zdecydowanie Szymon.
-Muszę się położyć, bo znowu mnie brzuch boli. Natalciu chodź ze mną, bo i ciebie rozboli brzuch, gdy będziesz tego słuchać dalej. – I po tych słowach Teresa wraz córką pospiesznie udały się do pokoju gościnnego.
-Powiedz mi Michale czy ta twoja Tatarka umie chociaż czytać i pisać? – zakpił Szymon i ponownie sięgnął po kielich z winem, a po nim to samo zrobił Józef.
-Umie i nawet zna trochę francuski. – Słysząc to Józef zakrztusił się tak bardzo, że nie mógł przez chwilę złapać powietrza.
-Pewnie ją nauczyłeś parę słów. Ale założę się, że ona tak zna francuski, jak ja chiński – i tu Szymon roześmiał się na całego.
-Lepiej może zaśpiewajmy jakąś kolędę – zaproponował Józef, ale w tym samym momencie głos ponownie zabrał Szymon.
-Twój ojciec też kiedyś oszalał, ale ty bijesz go na głowę.
-Nie obrażaj stryju mojego ojca, bo na to nie pozwolę.
-A ja nie pozwolę, żebyś ośmieszał nasz ród Kossakowskich – wrzasnął Szymon i ścisnął nóż, który trzymał w dłoni, aby ukroić sobie trochę chleba. – Wystarczy, że wygłupiłeś się na sejmie i pomogłeś im w uchwaleniu tej marnej konstytucji.
-Ta konstytucja wprowadziła wreszcie ład i porządek w naszej Rzeczypospolitej.
-Ta wasza Rzeczpospolita już niedługo będzie miała wojnę z Rosja. Rokowania pokojowe z Turcją niedługo się zakończą, a wtedy najjaśniejsza imperatorowa skieruje swoje wojska na was i skasuje wam tę nieszczęsną konstytucję.
-Nasza Rzeczpospolita już nie jest stryju twoją ojczyzną?
-Moją ojczyzną jest już Rosja.
-Szymonie, co ty mówisz! – upomniał go Józef.
-Przez kilka lat wojowałem dla tej Rzeczypospolitej i jak mi się odpłaciła. No jak! – wrzasnął Szymon.
-Nie wiem o co ci chodzi stryju? – zapytał Michał.
-Dwa lata temu, gdy zwiększyliście na sejmie etat armii, znowu zabrakło dla mnie miejsca. A pamiętasz kto dostał etat generała. No to ci przypomnę. Książę Józef, no bo to bratanek naszego najjaśniejszego ciołka, chociaż o wojnie nie ma żadnego pojęcia. A drugi, to pan Kościuszko, który w Ameryce uczył murzynów, jak mają kopać umocnienia. I oczywiście dostał za to u nas stopień generała.
-Pan Kościuszko dostał też stopień generała od prezydenta Waszyngtona.
-Skoro pan Kościuszko jest taki wybitny, to czemu nie został w armii amerykańskiej, tylko przyjechał tutaj.
-Nasza armia cały czas jest powiększana i postaram się stryju, żeby znalazł się w końcu etat dla ciebie – oznajmił Michał.
-Nie potrzebuję waszego etatu, bo jestem rosyjskim generałem. A jak Natalcia wyjdzie za księcia Borysowicza, to być może zostanę nawet marszałkiem.
-Skończmy już z tą polityką, bo jest wigilia – wtrącił Józef.
-Masz rację stryju. Idę się trochę przespacerować – rzekł Michał i skierował się do sąsiedniego pomieszczenia, aby ubrać się na dwór. Po chwili to samo zrobił Kożuszko, który wiedział, że bracia Kossakowscy chcą zostać sami.
-Długo jeździ do tej Tatarki? – zapytał Szymon.
-Tego mi nie mówi, ale pewnie kilka razy u niej był.
-Najgorzej jak zmajstruje jakiegoś bękarta – zażartował Szymon.
-Musimy mu zakazać odwiedzin! – zaproponował Józef.
-To wtedy będzie ją odwiedzał po kryjomu i to jeszcze częściej niż teraz.
-To co mam robić? – zapytał Józef.
-Musimy tę Tatarkę ośmieszać przy każdej okazji. Myślę, że wcześniej lub później mu przejdzie.
-A jak mu nie przejdzie? – zaniepokoił się Józef.
-Myśmy też w młodości robili głupoty, a potem przyszło opamiętanie. On też się opamięta.
-Oby tak było – rzekł Józef i wraz z bratem sięgnęli po kielichy z winem, a chwilę później raz jeszcze odśpiewali kolędę „Bóg się rodzi”.
ciąg dalszy za tydzień