Późną jesienią 1943 roku na kwaterę we wsi Glina w pow. lipskim wpadł roztrzęsiony „Miły” w cywilkach. Ostry aresztowany! Dwóch żandarmów zatrzymało i razem pojechali w stronę Lipska! Pewnie aresztowany!
Spokojnie, nic z tych rzeczy. Tego dnia Janek „Ostry” Rogoziński w damskim przebraniu udał się podwodą po broń i amunicję. Młody, przystojny, o ciemnych długich włosach, nie musiał się wcale wysilać. Jako dziewczyna mógł się podobać każdemu facetowi, toteż nic dziwnego, że od razu wpadł w oko dwóm żandarmom, którzy zatrzymawszy wóz, zażądali podwózki w stronę Lipska. Po drodze wkurzony prymitywnymi umizgami tudzież wietrząc okazję dodatkowego zdobycia broni, prosząc o fajurę, zyskał cenne sekundy, dobył giwery spod zapaski i wyrecytował przepisowe „Hande hoch”! W dalszej kolejności to zdumieni Niemcy powozili, z tym że po zmianie kierunku, zaś „Ostry” z tyłu trzymał ich na muszce. W takiej oto sytuacji nadjechali na rowerach ziomale. Pomoc „Bacy”, „Miłego” i „Tyrolka” nie była wcale potrzebna (1).
Nigdy nie dowiemy się, czy „Miły” słyszał następującą historię z wojennej biografii druha, albowiem jej znajomość mogłaby trochę łagodzić jego zrozumiale emocjonalne zachowanie: w początkach okupacji „Ostry” został przymusowo wcielony do Brygady Junaków – Baudienstu w Starachowicach i pewnego poranka za spóźnienie na obowiązkowy apel, został uderzony w twarz przez niemieckiego nadzorcę. W odpowiedzi nie kalkulując, oddał mu podobno z okrzykiem – Szwabie! Nie będzie Niemiec pluł mi w twarz! W konsekwencji natychmiast zbiegł z placu zbiórki, a zmuszony ukrywać, w ten oto sposób zapoczątkował swoją partyzancką epopeję (2).
Niewolnikiem może być tylko ten, kto nie umie i nie chce być wolnym(3).
Wincenty Witos
___
1. Nie wiedział co to lęk, s. 174-176.
2. Ciepielów dawniej i dziś, red. H. Bednarczyk i H. Kowalska-Kutera, Sycyna ‒ Warszawa 2001, s. 212
3. Witosowe przesłania, J. Gmitruk, Warszawa 2017, s. 16.