Za panowania Władysława IV odbyło się 15 sejmów (10 w trybie zwyczajnym oraz 5 ekstraordynaryjnych). Jedno z tych zgromadzeń wyróżniało się nadzwyczaj napiętą atmosferą oraz ważkością poruszanych problemów. Był to sejm z 1646 r., na którym doszło do eskalacji narastającego od dłuższego czasu konfliktu między królem a szlachtą. Powodem tego była polityka panującego, ukierunkowana na wywołanie wojny z Portą Otomańską. W przekonaniu wielu herbowych Rzeczpospolita nie miała większych szans w starciu z Turkami. Co więcej, konflikt zbrojny niechybnie wiązałby się z nowymi podatkami, wobec których panowie bracia byli niechętni. Obrady te rozpoczęły się atmosferze wzajemnej nieufności, o czym świadczyły pogłoski o planowanym rokoszu oraz rzekomym otoczeniu Warszawy wojskiem przez monarchę. Pomimo szerokiej krytyki władca wierzył, że uda mu się przeforsować militarne plany, celem czego starał się ułagodzić szlachtę. Na nic zdały się jednak słowa królewskiego kaznodziei Jana Wydżgi, który podczas uroczystej mszy poprzedzającej otwarcie sejmu porównał poselską i senatorską izbę do cherubów strzegących arki przymierza i mających tym samym prawo do obrony praw i wolności. Nic nie wskórał również kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński starający się usprawiedliwić działania władcy troską o dobro Rzeczypospolitej. Posłowie grzmieli w egzorbitancjach, że panujący łamie konstytucje oraz stanowczo opowiadali się przeciwko jego wojennym zamysłom. Z uwagi na brak czasu dla rozpatrzenia wszystkich spraw, uchwalono konstytucję obligującą Władysława IV do zwołania sejmu ekstraordynaryjnego w kolejnym roku, aczkolwiek, jak twierdzi Władysław Czapliński, faktycznym tego powodem była chęć zlustrowania czy król przestrzega złożonych obietnic.

Termin tego zgromadzenia wyznaczono na 2 maja 1647 r. W instrukcji na sejmiki usprawiedliwiano działania władcy jego troską o bezpieczeństwo Rzeczypospolitej i całego chrześcijaństwa oraz krytykowano postawę torpedującej je szlachty:

ale świątobliwe to JKMci zamysły nie tylko słusznej nie odniosły dzięki i wdzięczności lecz wyszpociwszy one jadowitych języków złośliwość śmiała się targnąć na reputacyję i powagę samego majestatu pańskiego, udawając jakoby wolności i bezpieczeństwa poddanych jego miały te intencyje JKMci gwałt i bezprawie wieść za sobą.

Konsekwentnie podkreślano zagrożenie ze strony Chanatu Krymskiego i Porty Otomańskiej dowodząc konieczności zabezpieczenia granic. Ponadto dwór zwracał także uwagę na zagrożenie ze strony kupców holenderskich, starających się zdominować wymianę handlową w basenie Morza Bałtyckiego. W kwestii spraw wewnętrznych w legacji postulowano wznowienie działania mennicy, krytykowano osłabiające obronność państwa wyprzedawanie broni do innych krajów oraz przesadne zamiłowanie do zbytku w społeczeństwie. W dalszej części instrukcji wspomniano także o zrekompensowaniu kosztów, jakie Władysław IV poniósł zaciągając w ubiegłym roku żołnierzy na planowaną wojnę. Zwrócono się także z prośbą do szlachty o stosowne opatrzenie królewicza Jana Kazimierza oraz wypłacenie zaległego posagu siostrze monarchy – Annie Katarzynie Konstancji księżnej neuburskiej.

Podczas obrad z 1647 r., politykę władcy najgorliwiej skrytykował biskup kujawski Mikołaj Wojciech Gniewosz. Urodził się on pod koniec XVI w. jako syn średniozamożnego szlachcica Krzysztofa Gniewosza i Anny Ossolińskiej. Odebrał staranne wykształcenie, podróżował do Padwy, Rzymu i Florencji. Karierę duchowną rozpoczął w 1618 r., jako dziekan kolegiaty wolborskiej, zaś w 1621 r. związał się z dworem zostając jednym z sekretarzy królewskich. Cieszył się łaską Zygmunta III, czego przejawem było m.in. wyprawienie go z poselstwem do Francji i Niderlandów. Władysław IV mianował go sekretarzem koronnym a następnie kanclerzem królowej Cecylii Renaty. Był zdecydowanym regalistą posiadającym względy pary monarszej, co niejednokrotnie wykorzystywał chociażby nastawiając niechętnie małżonkę panującego do swoich politycznych oponentów. Dzięki jej wstawiennictwu w czerwcu 1641 r. nadano mu biskupstwo kujawskie. Gniewosz nie był wybitnym politykiem, cieszył się jednak uznaniem jako roztropny i ostrożny statysta. Pozostając w kręgu zwolenników dworu popierał w wielu sprawach stanowisko kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego. Po śmierci królowej w 1644 r. jego wpływy zmalały, zaś on sam zaczął dystansować się od polityki monarchy. Wyraz tego dał już podczas sejmu 1646 r., opowiadając się przeciwko projektowi wojny tureckiej, w kolejnym roku zaś zdecydowanie zganił działania władcy.

Swoje wotum z 1647 r. Gniewosz rozpoczął od cynicznego nawiązania do wyników poprzedniego sejmu stwierdzając, że król po ojcowsku wybaczył swoim poddanym oraz jako łaskawy monarcha wyraził zgodę na odbycie kolejnych walnych obrad dla rozpatrzenia problemów, których nie udało się wówczas omówić. Po kurtuazyjnym podziękowaniu za dobre panowanie, odniósł się kąśliwie do wydanej przez dwór legacji na sejmiki. Dziwił się ostentacyjnie wyrażonemu w niej żalowi w stosunku do części poddanych, a następnie zaczął wyliczać Władysławowi IV łaski, jakie od najmłodszych lat otrzymywał od Rzeczypospolitej. Podkreślał w tym kontekście, że został on jednogłośnie wybrany na tron, szlachta zaś była przez długi czas przychylna prowadzonej przezeń polityce a nawet zgodziła się na pokrycie jego długów (3 506 840 zł w 1643 r.). Nawiązując do tego podkreślił, iż nie wierzy, aby w całym kraju znalazła się choć jedna osoba, w stosunku do której uzasadnione byłyby zarzuty zawarte w instrukcji na sejmiki. Gniewosz prowokacyjnie postulował przy tym, aby kancelaria wskazała ludzi podejrzanych o nieżyczliwość wobec króla.

Biskup kujawski przechodząc do kolejnego punktu swojej mowy stwierdził, że jedynie obecni na dworze cudzoziemcy, którymi monarcha otaczał się od dawna, mogą być winni tych oskarżeń. Według niego ci „usiełują z nienawiści i z zazdrości swobód naszych szlacheckich dobrotliwe ku nam serce WKMci literować”. Dowodząc ich negatywnego wpływu przytaczał przykład Węgier, odwołując się do sytuacji na tamtejszym dworze w końcu XV w., gdzie po ślubie Macieja Korwina z Beatrycze Aragońską w 1490 r. miało zaroić się od Włochów, którzy doprowadzili do poróżnienia władcy z poddanymi. Według duchownego do podobnej sytuacji miało dojść pod koniec panowania Stefana Batorego, kiedy przekonani o królewskiej łasce Węgrzy, Ferenc Wesselini oraz Gaspar Bekiesz, mieli przyczynić się do spadku zaufania do panującego. Gniewosz zważywszy na te sytuacje upraszał Władysława IV o usunięcie z dworu doradzających mu Włochów Ludovico Fantoniego i Francesco Biboniego oraz zastąpienie ich przedstawicielami szlachty. W jego opinii otaczanie się przezeń cudzoziemcami stwarzało wrażenie braku zaufania do własnych poddanych, co powoduje, że herbowi z Rzeczypospolitej są negatywnie postrzegani w innych państwach. Biskup domagał się również prędkiego odprawienia obcych posłów, uważając, że przebywają oni na warszawskim dworze wyłącznie po to, aby relacjonować swoim mocodawcom wieści z Korony i Litwy oraz szkodzić wizerunkowi władcy. Jako przykład podawał posła weneckiego Jana Tiepolo, który przybył na dwór Władysława IV, aby nakłonić go do wszczęcia wojny z Półksiężycem.

W dalszej części swego wotum Gniewosz skupił się na krytyce królewskiego projektu wojny z Portą Otomańską. Przyznawał, że „śliska jest wiara tego nieprzyjaciela”, niemniej podkreślał również, że Rzeczpospolita nie musi obawiać się zagrożenia ze strony Turków, bowiem od 1645 r. walczą oni z Republiką Wenecką, sułtani zaś nie zwykli prowadzić konfliktów na dwóch frontach jednocześnie. Duchowny był przekonany, że bisurmanie nie zdobędą się na nagły, niezapowiedziany atak, a nawet gdyby miało do tego dojść, to podatki uchwalone na poprzednim sejmie wystarczą na odpowiednie zabezpieczenie granic. Sam pomysł wojowania z nimi biskup uważał za niedorzeczny. Odwoływał się przy tym do dawnej doktryny, funkcjonującej jeszcze za Jagiellonów, zakładającej unikanie konfrontacji z Konstantynopolem. Zasadność tej polityki argumentował potencjałem militarnym, jakim dysponują sułtani oraz ich zakresem władzy, który pozwalał im na przeprowadzenie mobilizacji Konstantynopola oraz zakresem władzy sułtana pozwalającym na przeprowadzenie mobilizacji części wojska bez konieczności wypłacania im żołdu. Zwracał on przy tym uwagę na potencjał demograficzny Porty, pozwalający jej zaangażować do walki ogromne siły. Aby oddalić niebezpieczeństwo konfliktu narosłe przez królewskie projekty zalecał wysłać posła wielkiego nad Bosfor, zakazać Kozakom wypraw łupieżczych na wybrzeża Morza Czarnego oraz, w razie potrzeby, zwołać pospolite ruszenie.

W innych sprawach duchowny wypowiadał się nieco łagodniej. Odnosząc się do kwestii handlu nad Bałtykiem zapowiedział, że poprze zdanie większości, wyraził jednak zaniepokojenie częstą obecnością Holendrów w portach Rzeczypospolitej. Popierał postulaty dotyczące restytucji mennicy, w sprawie opatrzenia zamków granicznych proponował zaś postępować według wcześniejszych konstytucji. Gniewosz jednak tylko na chwilę złagodził ton swej mowy. Szybko bowiem wrócił do krytykowania polityki dworu.

Duchowny stanowczo domagał się przestrzegania konstytucji zakazującej prowadzenia zaciągów żołnierzy w Rzeczypospolitej przez postronnych monarchów, wywożenia z państwa sprzętu wojskowego oraz saletry. Odnosząc się do poruszonej w legacji kwestii nadmiernego zbytku grzmiał z ławy senatorskiej, iż

soboli tych czasów naszych widzę tak wiele żem jest tego rozumienia iż się wszystkie kuny w sobole dla naszego zbytku poobracały […] koty zaś leśne wszystkie się w rysie obróciły, że ich już też vanissimae conditionis ludzie i w powiecie mają. Diamentów znać, że się jakaś surga góra otworzyła, bo ich jest tak pełno w państwach WKMci, że już wszędy po Polsce świecą lepiej niż gwiazdy in nostro hemisphaerio.

Według biskupa kujawskiego winę za upodobanie do nadmiernego przepychu w społeczeństwie ponosił dwór królewski dający swoją wystawnością zły przykład szlachcie:

wszystka Polska NMK jako obaczy diamenta dworu WKMci i circumstancyje insze pożycia nieporachowawszy się cum centu koniecznie też i zażywać tego chce. Więc i bracia nasi ziemianie i szlachta obaczywszy stroje i kroje wojskowe tejże maniery zażywać chce.

W związku z tym postulował on, aby władca wpłynął na postawę obywateli ograniczając własną zbytkowność.

Podsumowując, Gniewosz najostrzej występował przeciwko obecności cudzoziemców, planom wojny tureckiej oraz nadmiernemu zbytkowi. Ponadto był oburzony postawą monarchy oskarżającego swoich poddanych o nieżyczliwość. Należy zauważyć, że mowa wygłoszona przez biskupa została przezeń dokładnie przemyślana. Zarzuty wobec dworu uzupełniały się, co pozwalało mu harmonijnie poruszać kolejne kwestie. Władysław IV z niechęcią wysłuchał wywodów duchownego, wyraźnie nie spodziewając się tak ostrej krytyki ze strony członka stronnictwa regalistycznego. Po zakończeniu jego mowy skrzywiony wyszedł z senatu, dając tym samym wyraz swego poirytowania wypowiedzianymi przezeń słowami. Jak wiadomo z korespondencji Gniewosza monarcha potraktował jego wotum jako zdradę swojej osoby oraz całego domu królewskiego oraz uznał biskupa za osobę niepożądaną na monarszym dworze.

 

Wskazania bibliograficzne: Czapliński W., Władysław IV i jego czasy, Warszawa 1972; Czermak W., Na dworze Władysława IV, [w:] W. Czermak, Studya historyczne, Kraków 1901, s. 7–136; Czermak W., Plany wojny tureckiej Władysława IV, Kraków 1895; Gniewosz Mikołaj Wojciech (Olbracht) h. Rawicz, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 8, Wrocław–Kraków–Warszawa 1959–1960, s. 146–148; Korytko A., „Na których opiera się Rzeczpospolita”. Senatorowie koronni za Władysława IV Wazy, Olsztyn 2015; Paradowski W., W obliczu „nagłych potrzeb” Rzeczypospolitej. Sejmy ekstraordynaryjne za panowania Władysława IV Wazy, Toruń 2005; Wotum na sejmie warszawskim księdza biskupa kujawskiego roku 1647, Biblioteka Kórnicka Polskiej Akademii Nauk, rkps 1638, k. 124–126.

 

Artur Goszczyński
Autor jest doktorem nauk humanistycznych, adiunktem w Instytucie Historii UwS w Siedlcach