Wspomnienia Jana Borysiewicza.

Jak bombardowali Radzyń, spalili folwarki. Uciekaliśmy w nocy z dziećmi ciotki Kotowskiej do Olszewnicy. Byliśmy tam ponad tydzień. Ojciec, żeby mieć pieczę  nas wszystkim, w ciągu dnia pilnował, żeby piekarze piekli. Wracał do nas w nocy, czasem brał mamę.

Piekarnie 

Kilka mieli Żydzi( w nich pracowali tylko oni- Kaveblumowie mieli swoją), ale także pan Ponikowski, Maj.

Ojciec wykosztował się na nią, ile się tylko dało. Zaciągnął kredyty…i wybuchła wojna. Gdyby nie fakt, że Niemcy weszli natychmiast i pozamykali wszystkie żydowskie piekarnie, to na Warszawskiej nie byłoby komu piec.

Alicja Gontarek, Spis członków gminy żydowskiej w Radzyniu Podlaskim sprzed 1939 roku, Radzyński Rocznik Humanistyczny, tom 8, 2010

Niemcy zajęli i naszą piekarnię. Pozwolili nam na wypiek dwa razy dziennie – ojciec mógł tym handlować. Niemcy obsadzili chorążego na kierownika zakładu. Wypieku dla niemieckiego wojska pilnował Wacker, Ślązak. Co nasi piekarze dali radę, to piekli dla Wackera. Najpierw przyszedł do mojej mamy:

-Mnie potrzeba piekarzy!

Mama mówi: – Ci, co są u nas, to potem u pana robią. Ale oni nie nadążają 24 godziny robić.

Ojciec dowiedział się, że potrzeba nowych pracowników. Powiedział: „Panie Wacker, ja ich panu znajdę. Tylko nie wiem, czy ich pan zechce zatrudnić”. I poszedł na teren getta. Całe getto to było kilka ulic.*

Dziadek poszedł na teren getta. Nie wiem, jak to zrobił. Zaniósł chyba bułkę białego chleba pilnującym żandarmom i wpuścili go. Poszedł i „zamówił” do roboty młodego ( bardzo silnego, 40-letniego potężnego chłopa) i starego Kawebluma (ten już ledwie łaził). Oprócz tego namówił takiego Dufcię – nie wiadomo skąd i  z czego żył –  i Lejbusia, właściciela piekarni. Przyprowadził ich. Dufcia i stary Kaweblum mieli brodę. Wacker kazał im je obciąć i powiedział, że ma piekarzy.

Ojciec wziął ich na to, że mogli przemycić trochę chleba w jakiś sposób. Pracowali przez noc, a rano ktoś ich odprowadzał. Lejbuś to był młody chłop, miał piekarnię przy Ostrowieckiej. Tych piekarzy z dochodzącymi starczyło, zaczął się handel. Wacker okazał się „handlowym” człowiekiem. Co tylko mógł, nawet lekarstwa, jakoś przemycał. Mama z nim handlowała.

Niemcy z Bedlna  przywozili wagonem, miejscowi przy noszeniu tej mąki mieli okazję zarobić. Pytali się tylko, kiedy będzie następny wagon. Gdy Wacker zobaczył, że można z nami gadać, mama kupowała na lewo grubą słoninę, parę razy soliła. Robiła z tego jakiś pakunek i Wacker wysyłać do Reichu, do swojej rodziny. Jak zobaczył, że tak można taką kilkukilogramową paczkę wysyłał co miesiąc. Nie wiem, jak mu to przechodziło przez pocztę?

 

 

___

*Latem 1940 r. wszyscy Żydzi w mieście zostali przesiedleni do starej dzielnicy żydowskiej, gdzie w kwartale pomiędzy ulicami: Kozią, Dąbrowskiego i Ostrowiecką, utworzono otwarte getto. Według danych z maja 1942 r. w getcie przebywało 2071 osób (za: https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/r/694-radzyn-podlaski/99-historia-spolecznosci/137932-historia-spolecznosci#footnote125_jl6jdhi)