„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

 

* * *

Nie dało się wyjść z siebie. Bo zawsze był ten sam kąt patrzenia, zakres słyszenia, wyczulenie na słowa, zdania, intonację, logikę, aż po zapach – i absmak, albo smak w ustach. Znałeś tylko to. Znałeś tylko siebie.

O ludziach dookoła miałeś jedynie jakieś wyobrażenia. Wy-o-bra-że-nia! Przepuszczone przez siebie: własne schematy, tylko swoje doświadczenia, przekonania i takie tam.

Ludzi lubiłeś albo nie lubiłeś pewnie na podstawie tych samych wiotkich przesłanek.

* * *

Konformizm. Czasami, nieczęsto, bywało, że „pokonałem się sam” („Słuchaj mnie tam! Oto wyśnił się wielki mój sen!”) i odważałem sie na coś zupełnie dla mnie nietypowego. Jak to wyrazić? Na przykład robiłem coś, co pół roku wcześniej uchodziłoby w moich oczach za kompletną aberrację, a teraz było ok, normalne. Potem jednak z reguły wycofywałem się na wyznaczone pozycje. Konformizm.

„Po co się spieszysz, po co się spieszysz…?”

* * *

Poprzecierany od częstego noszenia czarny T-shirt z napisem „GRUPA KOLESI, KTÓRZY CHCIELIBY KONSERWOWAĆ DAWNE UKŁADY”. Przemas – artystycznosymetrycznie – dorzucił jeszcze piękny czerwony skrótowiec GKKCKDU. Włożyłem koszulkę pod dużoformatową antyramę i powiesiłem nad kominkiem. Muzeum.

* * *

Asz, to menda była jednak…!

I to nie jest „wiotka przesłanka”…

* * *

Kolesie, gdzie jesteście…? Układy, gdzie, ach, gdzie…?

* * *

W jasne wieczory, najlepiej z księżycem i śniegiem, kiedy chodzę sobie nad rzeką, zawsze się natykam na wydry. Po dwie, trzy kotłują się na przybrzeżnym śniegu dla zabawy. Zauważają mnie i nura pod wodę! Za chwilę znowu są na brzegu. Z rybą w pysku albo i nie.

* * *

„Ty masz fajnie…”

* * *

Dojrzałą zimą duże śniegi, bywało, gwałtownie topniały kiedy od zachodu powiało ciepłem. Wtedy rzeka od razu pęczniała i zmywała jesiennozimowy syf z brzegów. Lubiłem. Bo to była nieśmiała, bardzo delikatna zapowiedź przedwiośnia. A po przedwiośniu…wiadomo co!

Dzień mozolnie rósł.

CDN…

 

zdj.: Tomasz Młynarczyk