Proces tych rewolucyjnych zmian objął również ówczesne Siły Zbrojne, które potrzebowały odpowiednich klasowo, nowych kadr oficerskich. Podobnie jak w przypadku uniwersytetów, w latach powojennych chętnie korzystano z doświadczenia wykształconych przedwojennych oficerów. Z biegiem czasu eliminowano ich ze służby, stygmatyzując ich ziemiańskie lub inteligenckie pochodzenie.

Armia Czerwona wkraczająca do Polski przynosiła ze sobą pierwiastek narodowy w postaci Armii Berlinga, która w późniejszym okresie stanie się fundamentem budowy tzw. Odrodzonego Wojska Polskiego. Po przejściu armii do tzw. etatu czasu „P” (pokoju) nastąpiła właściwa strukturalna jej organizacja. Na tym etapie bardzo ważną rolę odegrali oficerowie sowieccy, którzy kierowali i nadzorowali tym procesem. Analogicznie do wspominanego wcześniej formowania się korpusu oficerskiego II RP w początkowym okresie kształtowania się ówczesnych Sił Zbrojnych, również w tym wypadku mamy do czynienia z dużą różnorodnością kadrową.

Kadrę dowódczą stanowią: oficerowie wykształceni przed wybuchem II wojny światowej, oficerowie, którzy zostali promowani na pierwsze stopnie po ukończeniu „wojennej Alma Mater” w Riazaniu – pod warunkiem, że udało im się przeżyć. Oficerska Szkoła Piechoty nie była szczególnie wymagająca, ponieważ jej głównym zadaniem było jak najszybsze dostarczanie „siły żywej” na front. Według wspomnień Zbigniewa Święcickiego, zrywano z podziałami klasowymi, ponadto bardzo mocno poluzowano granice pomiędzy korpusami szeregowych oraz podoficerów a korpusem oficerskim. To właśnie w Riazaniu zdobywano radzieckie wzorce kształtowania kolejnych pokoleń kadry[15]. Lech Kowalski wymienia ważniejszych dowódców LWP, którzy byli „riazańczykami” i pełnili bardzo ważne funkcje w okresie LWP. Oczywiście na pierwszy plan wyzywa się postać gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który miał istotny wpływ na kształtowanie korpusu oficerskiego niemalże przez cały okres istnienia PRL. W tym gronie znajduje się również gen. broni Zygmunt Zieliński, pełniący funkcję dzisiejszego odpowiednika dyrektora Departamentu Kadr Ministerstwa Obrony Narodowej (MON), który kierował polityką personalną w LWP[16].

W tym miejscu odpowiedzmy na pytanie: po co właściwie wymieniamy nazwiska tych wszystkich generałów? Dlatego że to właśnie oni w struktury kadrowe wnieśli obcą naszej armii tradycję. To oni i im podobni oficerowie (absolwenci różnych szkół radzieckich uczelni wojennych) stanęli później na straży radzieckiej racji stanu w Polsce i sprawując przez całe dziesięciolecia PRL-u kierownicze stanowiska w armii eliminowali każdy najdrobniejszy objaw niezadowolenia podwładnych[17].

Wspomniano wcześniej o oficerach II Rzeczypospolitej, którzy po zawierusze wojennej w głębokim poczuciu patriotyzmu próbowali powrócić do służby wojskowej w szeregach „Odrodzonego WP”, którzy niejednokrotnie zapłacili za to najwyższą cenę. Nie zapominajmy również o przypadkach ostatecznie udanej asymilacji. Niezwykle ciekawie z punktu widzenia tych „transferów” kulturowych wygląda opinia o kształtowaniu się kadr LWP. Przyjrzyjmy się im zatem. Generał dywizji dr Franciszek Skibiński, gruntownie wykształcony oficer przedwojenny, skazany na karę śmierci zamienioną na dożywocie, jest modelowym przykładem powrotu do służby w LWP. W wywiadzie udzielonym Lechowi Kowalskiemu wspomina swoje refleksje na temat Akademii Sztabu Generalnego po objęciu w niej stanowiska szefa katedry. Z jego relacji wynika, że trzon kadry w okresie powojennym stanowili oficerowie dyplomowani armii II Rzeczypospolitej, a na jej czele stał wówczas gen. dyw. Zygmunt Berling. Na pytanie, jak prezentowali się oficerowie przedwojenni w zestawieniu z ludowymi i radzieckimi, gen. Skibiński odpowiedział cytatem z komendanta Akademii gen. Berlinga:

[…] Rzeczywiście wykształceni i wartościowi wykładowcy to jesteście wy, przedwojenni oficerowie dyplomowani, a szczególnie ci, którzy wrócili z Zachodu. O oficerach naszych ludowych muszę powiedzieć, że mają duże luki w wykształceniu, ogólnym przede wszystkim, a także wojskowym, a ci oficerowie radzieccy, którzy są w Akademii, to jest trzeci zestaw z Armii Radzieckiej, pierwszego nam nie dali…[18].

Gen. Skibicki porównał również przedwojennych absolwentów Wyższej Szkoły Wojennej do pierwszych absolwentów Akademii Sztabu Generalnego. Unikając generalizowania, wspomina skrajnie różne indywidualne przepadki – od osób bardzo wartościowych, po – jak stwierdził – „chłopków prosto od krowy”. Generał Skibicki dotyka także ważnej sfery, jaką było wychowanie w tradycji niepodległościowej. Wystarczy wspomnieć postacie jego pradziadka, który był szwoleżerem w armii Napoleona czy dziadka – uczestnika powstania styczniowego. W tym kontekście po wstąpieniu szeregi LWP w 1947 r. z trudem przywykł do nowych obyczajów oraz zupełnie innych warunków służby. Podkreśla, że jeszcze w latach czterdziestych XX w. nieustannie podkreślano słuszność nowego ustroju oraz pierwszeństwo oficerów ludowych. Skibicki uważał, że w początkowym okresie funkcjonowania wojska nowego wzoru, kompletnie nie zdefiniowano modelu oficera[19]. Do tego typu wspomnień należy podchodzić z ogromną rezerwą, ponieważ niejednokrotnie nacechowane są ogromnymi emocjami związanymi z trudnymi wspomnieniami z okresu służby w komunistycznym wojsku. Dodatkowo często występuje również proces „wybielania” swojej roli w totalitarnym ustroju.

W tym miejscu przedstawię refleksję gen. Franciszka Skibińskiego dotyczącą wartości przedwrześniowych, które powinny być dzisiaj kultywowane[20]:

[…] Lada dzień ukaże się moja książka Ułańska młodość. Napisałem tam, że były trzy zasady, które obowiązywały każdego oficera: po pierwsze nikogo się nie bać, po drugie – nigdy nie kłamać i po trzecie – dotrzymywać słowa. Nie mówiąc o elementarnej absolutnej uczciwości. I one powinny powrócić w szeregi obecnego wojska…[21].

Równocześnie zaznacza, że wspomniane wartości nie były obecne w Siłach Zbrojnych PRL.

Należy podkreślić, że w ciągu kilku pierwszych powojennych lat oficerowie tzw. przedwrześniowi zaczęli tracić swoje pozycje, ale przede wszystkim i tak ograniczone zaufanie partyjnych zwierzchników. Według wspomnień gen. Józefa Kuropieski, wiosną 1948 r. nic nie zwiastowało, aby oficerowie przedwojenni mogli być pozbawieni stanowisk, nie mówiąc już o prześladowaniach i aresztach. Gruntownie wykształceni absolwenci Wyżej Szkoły Wojennej zajmowali bardzo eksponowane stanowiska w ówczesnych siłach zbrojnych. Wystarczy nadmienić, że wyznaczeni byli na dowódcę Marynarki Wojennej, a spośród pięciu dowódców okręgu trzech było oficerami przedwrześniowymi. Niestety jesienią tego samego roku, po sierpniowym plenum PPR, rozpoczął się proces inwigilacji wspominanych oficerów[22].

Chaos personalny, wyznaczanie na stanowiska i późniejsze represje mogą świadczyć o tym, że ścisłe kierownictwo państwa oraz dowództwo, w znacznej mierze radzieckie, nie miało pomysłu jak „zagospodarować” przedwojenną kadrę. Nie było wątpliwości co do rewolucji klasowej, jaką należy przeprowadzić w „nowej armii”, ale na to potrzeba było czasu. W tym miejscu nie ma konieczności analizy procesu aresztowań, prześladowań, skazywania na długie lata więzienia lub karę śmierci oficerów, którzy zdecydowali się służyć ojczyźnie. Jeżeli chodzi o korpus oficerski we wczesnym stadium jego formowania, po zakończeniu działań wojennych widać dwa główne kierunki. Pierwszy nakreślany był przez oficerów Armii Czerwonej, drugi to kontynuacja tradycji przedwojennych. Mam tutaj na myśli przede wszystkim sferę zachowań oficerów w służbie oraz poza nią. Kształtowanie obyczajów, które miały wyróżniać oficerów – przedstawicieli inteligencji na tle pozostałych grup społecznych było skomplikowanym procesem. W rzeczywistości można zdiagnozować hybrydę zwyczajów, umundurowania, postaw, które w późniejszym okresie znalazły odzwierciedlenie w regulaminach.

___

[15] Z. Święcicki, Riazańczycy, Warszawa 1987, s. 9; L. Kowalski, Jaruzelski. Generał ze skazą. Biografia wojskowa generała armii Wojciecha Jaruzelskiego, Poznań 2012, s. 21.

[16] Z. Święcicki, op. cit., s. 13; L. Kowalski, Jaruzelski…, s. 27.

[17] L. Kowalski, Jaruzelski…, s. 28.

[18] L. Kowalski, Generałowie, Warszawa 1992, s. 49.

[19] Ibidem, s. 49–50.

[20] Wywiady z dziesięcioma generałami z okresu LWP przeprowadzone przez Lecha Kowalskiego wydane zostały w 1992 r., a zatem po zmianie ustroju. „Dzisiaj” oznacza więc początek transformacji LWP w Siły Zbrojne RP.

[21]L. Kowalski, Generałowie…, s. 52.

[22]J. Kuropieska, Nieprzewidziane przygody…, s. 19–21.