W 1966 roku Franz Beckenbauer po raz pierwszy dał się poznać światu jako wybitny piłkarz. Młody (wówczas) pomocnik błyszczał na mundialu w Anglii, doprowadzając niemiecką reprezentację do finału, w którym zmierzyła się ona z drużyną gospodarzy. Synowie Albionu byli lepsi, choć wygrali ten mecz w kontrowersyjnych okolicznościach, obejmując w dogrywce prowadzenie za sprawą Geoffa Hursta, po którego strzale piłka prawdopodobnie nie przekroczyła linii bramkowej. Azerski sędzia liniowy zapewnił jednak głównego arbitra ze Szwajcarii, że gol padł. W ostatniej minucie Hurst dobił Niemców, ale ta porażka była początkiem gigantycznej kariery Cesarza…
…którym Beckenbauer był nazywany już dekadę później, kiedy w jego ostatnim turnieju Niemcy mierzyli się z Czechosłowacją w finale mistrzostw Europy. Padł remis, więc potrzebne było rozstrzygnięcie w rzutach karnych. W nich lepsza okazała się sensacja z Bloku Wschodniego i znowu okoliczności miały zostać zapamiętane na zawsze. A to za sprawą niewiarygodnego (wtedy) sposobu wykonania jedenastki przez Antonina Panenkę.
Zatem Beckenbauer przegrał na starcie, a także finiszu. W międzyczasie jednak osiągnął wielkie rzeczy z reprezentacją, zdobywając mistrzostwo Europy w 1972 roku oraz mistrzostwo świata dwa lata później, kiedy Niemcy u siebie pokonali wielkie drużyny Polski („mecz na wodzie” – znów te okoliczności…) i Holandii. Sukcesy odnosił również w Bayernie Monachium, wygrywając Puchar Europy trzy razy z rzędu. To były wielkie drużyny: z Maierem, Mullerem, Netzerem, Breitnerem i Overathem w składzie – najwięcej jednak zawsze znaczył Cesarz. Libero będący rozgrywającym i wielką inspiracją dla mnóstwa wybitnych piłkarzy w kolejnych dekadach.
Będąc od lat najważniejszym człowiekiem w niemieckiej piłce, Beckenbauer został selekcjonerem reprezentacji już rok po zakończeniu kariery piłkarskiej. I oczywiście również jako trener osiągnął wielkie rzeczy. Z Meksyku przywiózł srebro, bo z Maradoną wygrać nie mógł. Ale zrewanżował się cztery lata później we Włoszech, zostając drugim (po zmarłym niedawno Mario Zagallo) mistrzem świata zarówno jako zawodnik, jak i selekcjoner. A z Boskim Diego wyszli na remis.
Cesarz umarł u progu roku, w którym Niemcy zorganizują mistrzostwa Europy. Postacią numer jeden w kraju pozostał do końca życia. Z mało kim się liczył, ale z nim liczyli się wszyscy. Cokolwiek powiedział, było uznawane za prawdę objawioną. I choć nie zawsze miał rację i nie brakowało w jego życiu prywatno-zawodowym kontrowersji, to nikt nie podważał jego pozycji.
*Franz Beckenbauer