To jest rzeczywiście jakiś fenomen, że w krajach prowadzących swoją politykę wyraźnie pod dyktando globalistycznego rządu wciąż trafiają się skrajnie opozycyjni publicyści – ludzie o szerokich horyzontach i znakomitym warsztacie pisarskim. Oczywiście z politycznego punktu widzenia nie ma z nich żadnego pożytku a „szkody”, które może wywołać ich pisarstwo są czysto hipotetyczne, ale dziwi fakt, że rząd światowy nie dmucha na zimne. No chyba, że właśnie dmucha…