Nie oglądając zupełnie na nikogo
na czystych dźwiękach
czuli że to przenika ich głęboko
samotrzeć dopełniając świętej liturgii
Dni i noce z dziećmi na rękach
pociski łuny głodu i pragnienia
w chwili kiedy całkiem zanikło getto
a gwiazdy nerwowo trzepotały powiekami
Więc śmierć łącznie z przepisu egzekucji
jeszcze czai strach na ciemnym poddaszu
zaś za firanką odbijane szmery
po resztkach urwanych zdań objętych modlitwami
W ten oto sposób wyruszyli w drogę
odkrywając perspektywę w otchłani
siena ochra ostatni błękit podkarpacki
przykazania jakże ufnie zapamiętane w dzieciństwie