-Czyli wszystko w porządku? -Pewnie. Asia sprząta po sobie, dobrze gotuje i nawet dała mi kilka przepisów na sałatki. Co niedziela chodzi do kościoła i ja o niej nie dam złego słowa powiedzieć, bo za stancję płaci regularnie.
-Miło to słyszeć.
-A chce pan porozmawiać z Asią, to mogę ją zawołać.
-Nie nie, może innym razem.
-A pan to na pewno jest jej wujkiem?
-Jestem stryjkiem Asi…
-Bo coś pan mi tu kręci. A pan czasem to nie z tych co to szukają młodych dziewuszek do towarzystwa, bo po głosie, to pan nie wygląda na młodego.
-Co też pani insynuuje.
-Ja nic nie synuuje, tylko miałam dwa lata temu na stancji studentkę, do której się przywalał stary cap.
-Pani mnie obraża – zaczął zdenerwowany – ja nie oglądam się za żadnymi dziewuszkami.
-Tamten też tak mówił, już ja was znam. Żona się znudziła, dzieci nie słuchają, to się szuka pocieszenia u młodych głupiutkich dziewczyn.
-Pani chyba nie wie co mówi?
-Wiem co mówię, znam takich. Udają, że są wzorowi mężowie i ojcowie, a to są takie śmierdzące świntuchy. Takich to tylko wziąć do roboty przy kanalizacji, bo tam ich miejsce.
-Skończyła już pani to bełkotanie – odparł zdenerwowany Jan.
-Ja ci dam bełkotanie, zboczeńcu jeden!
-Dobranoc babsztylu jeden – i odłożył słuchawkę. – Ale mnie babsztyl zdenerwował.
-Nie denerwuj się Jasiu – uspokajał go Stanisław – napij się soczku, to ci puszczą nerwy.
-Powiem wam, że przyszedł mi do głowy pewien nikczemny pomysł – pochwalił się Adam.
-To nic, że nikczemny, byle był skuteczny – włączył się Jan.
-Tak sobie myślę, że można by popsuć im ten wieczór zaręczynowy.
-A jak? – rzekli niemal jednogłośnie Jan i Stanisław.
-Można by na przykład uprowadzić tę Asię – oznajmił z uśmiechem.
-Tylko nie to. Nikogo tak nie ścigamy w prokuraturze, jak porywaczy – oznajmił Stanisław.
-Nie myślę o porwaniu, tylko sobie pomyślałem, żeby ją zatrzymać na jakieś dwie godziny, po to, aby nie mogła przyjść na tę uroczystą kolację. Michał się zezłości i ze ślubu będą nici.
-Dobra myśl – zaczął Jan – bo przecież Michałek nie uwierzy jej, że ktoś ją porwał na dwie godziny i potem wypuścił.
-Dobrze panowie, ale jak to zrobimy? – dopytywał się Stanisław.
-A co ty seriali nie oglądasz? – wymądrzał się Jan.
-Nie oglądam, bo mnie nudzą.
-W „Modzie na szczęście” był nawet taki odcinek, gdzie uprowadzili Stefanię – oznajmił Jan.
-A co mnie jakaś Stefania obchodzi, my mamy porwać Asię.
-Posłuchajcie – zaczął Jan. – Ja będę kierowcą, a Adaś porwie Asię.
-A czemu ja? – zdziwił się Adam.
-Bo ty masz podejście dydaktyczne. W końcu kto tyle uwiódł dziewczyn, co nauczyciele.
-Statystyki mówią, że najwięcej dziewczyn uwodzą sportowcy i młodzi klerycy – i zaraz dodał. – To może Staś – zaproponował Adam. – W końcu Staś był klerykiem.
-Ale nim nie jest – bronił go Jan. – Staś jest prokuratorem i będzie jechał za nami swoim samochodem. Gdyby na przykład chciała nas zatrzymać policja, to on to załatwi.
-No dobrze, niech tak będzie – ustąpił Adam.
-Oooo – zaciął się Stanisław.
-Co ooo? – zapytał Jan.
-Posłuchajcie, jest już nasz Michałek i to nie sam, tylko z tą Asią.
-To podgłoś, bo słabo słychać – polecił Adam i wtedy Stanisław podkręcił odbiornik.
-Słyszycie?
-Słyszymy – rzekli jednocześnie Adam i Jan. I zaczęli nadsłuchiwać odgłosów, jakie rejestrował podsłuch z mieszkania Michała.
-Misiu, ale czy ty mnie naprawdę kochasz? – dochodził głos Asi.
-Pewnie, że cię kocham Asieńko – odparł Michał i teraz podsłuchujący usłyszeli ich pocałunek. Po chwili sytuacja się powtórzyła i bracia Kochańscy usłyszeli odgłos suwaka.
-Chyba ją rozbiera? – domniemywał Stanisław.
-Cicho – rzekli Adam i Jan. Tymczasem z odbiornika dochodziły odgłosy obejmujących się młodych.
-Nie, nie Michał. Nie teraz. Wytrzymaliśmy tyle, to jeszcze wytrzymamy – mówiła Asia.
-Ale na co mamy czekać ? – pytał Michał.
-Idzie na łatwiznę – włączył się Jan, ale szybko zamilkł, widząc miny swoich braci.
-Możemy to zrobić, ale dopiero po ślubie – odrzekła Asia.
-Szantażystka – włączył się z kolei Stanisław, ale spojrzenia jego braci sprawiły, że zamilkł.
-Nie chcę Misiu, żeby było tak jak z moimi rodzicami. Oni właśnie popełnili ten błąd i spali ze sobą przed ślubem.
-No, no – wtrącił Adam.
-Ale co mają twoi rodzice do nas? – zapytał Michał.
-Zawsze jak się posprzeczają, to ojciec wygaduje mamie, że przed ślubem to mu właziła do łóżka, a mama żartuje sobie z niego, że jeździł do niej bez skarpetek.
-Dobrze, skoro tak chcesz, to tak będzie – zapewnił ją Michał.
-Misiu, a ci twoi stryjowie nie mają nic przeciwko temu, że się pobieramy?
-Mamy – odrzekli wraz bracia Kochańscy spoglądając na siebie.
-Co ty, cieszą się – zapewniał ją Michał.
-On chyba kpi – zdenerwował się Jan.
-Pytam, bo oni przecież mnie nawet nie poznali.
-Poznają cię. Wprawdzie są trochę dziwakami, ale nie groźnymi – zażartował Michał,
-Ja mu dam dziwaków – oburzył się Adam.
-Wiesz co Misiu, tak sobie pomyślałam, że ja ma dwie samotne ciocie w ich wieku, można by je zapoznać z twoimi stryjami – stwierdziła Asia.
-Nieee – rzekli wraz Kochańscy.
-Czemu nie, możemy spróbować. Może akurat wyzwoliłyby któregoś stryja ze starokawalerstwa. – Po tych słowach Kochańscy zapałali gniewem do swego bratanka.
-Ja na przykład mogłabym być starszą druhną, a ty starszym drużbą – zaproponowała Asia.
-Myślisz, że zdążyli by wziąć ślub przed nami?
-W tym wieku ludzie nie zastanawiają się długo, bo to przecież ostatnia chwila, żeby mieć dzidziusia.
-Boże kochany, co oni chcą nam zrobić – rzekł Adam, który przestał teraz nadsłuchiwać rozmowy, jaką prowadził Michał z Asią.
-Dość, że jemu zmarnowała życie, to jeszcze nam chce zmarnować – odparł Jan
-Powiem wam, że takie stare panny to są napalone jak nikt inny – włączył się Stanisław.
-Zaraz o tym pomówimy. Cisza panowie – rzekł Adam i nadsłuchiwali dalej.
-Ja już muszę iść, bo jakby czasem przyszli twoi stryjowie – zaniepokoiła się Asia.
-Nie przyjdą, oglądają na pewno jakiś głupi kryminał. To takie skrzywienie zawodowe stryja Stasia.
-Ja mu dam skrzywienie zawodowe – zdenerwował się Stanisław.
-Chodźmy, bo nie chcę się spóźnić na tańce, tak jak ostatnio.
-To chodźmy – zgodził się Michał.
-Gdyby twoi stryjowie wiedzieli, że ja przychodzę do twojego mieszkania – rzekła Asia.
-Wiemy – rzekli wraz bracia Kochańscy.
-Aż tak domyślni to nie są. – Po tych słowach Kochańscy tylko spojrzeli na siebie, lecz żaden z nich nic nie powiedział, tylko słuchali dalej.
-Misiu, a ta restauracje to nie jest za droga na naszą, to znaczy na twoją kieszeń ?
-Co się martwisz Asiu, każę przesłać rachunek na adres jednego ze stryjów – zażartował Michał. W tym momencie bracia Kochańscy zaniemówili. – Nie martw się Asiu, trochę zaoszczędziłem. – Zaraz też bracia Kochańscy usłyszeli odgłos zamka od drzwi, które zamknął Michał.
-Słyszeliście? – zapytał zszokowany Adam.
-Słyszeliśmy – odparł Jan.
-Dobrze, że to słyszeliśmy – stwierdził Stanisław. – Jak nasz bratanek jest taki do przodu, to szybko się przekona, kim są jego stryjowie.
-Stasiu daj po piwku, bo musimy odreagować – zaproponował Jan.
-Dobrze. Ja idę po piwo, a wy włączcie telewizor, bo chyba już zaczął się kryminał.
-Zadzwonię do tej restauracji i dowiem się na którą godzinę zrobił rezerwację. Musimy wiedzieć wszystko i wszystko dobrze zaplanować – oznajmił Adam.
-Wszystko będzie grało – rzekł Stanisław, stawiając przed każdym puszkę piwa.
-Za niedoszły ślub – zaproponował Jan i wtedy stuknęli się puszkami piwa.
-Będą mieli taki wieczór, jakiego jeszcze nie mieli – stwierdził Adam. Następnie bracia zajęli się obmyślaniem planu, który wydawał się łatwy do realizacji.