Po zapowiedzeniu przez sekretarkę wszedł do świeżo odremontowanego pomieszczenia i dostrzegł wójta Badylskiego, przeglądającego gazetę.

-Dzień dobry, komisarz Szumski.

-Jeszcze i policja. Co was sprowadza?

-Was, to może pan mówić do swoich podwładnych, ale do mnie proszę się zwracać panie komisarzu.

-Oglądał pan komisarz film „Psy”?

-Oglądałem ostatnio inny film – odciął się Szumski.

-Może „Psy 2”?

-Nie. Ten film nazywał się inaczej. „Wójt prostak z Brzozowa”.

-Pan mnie obraża!

-To pan zaczął.

-No dobra, czego pan chce?

-Zapewne słyszał pan o samobójstwie Samosikowej i jej dziecka.

-Słyszałem i wiem, że będzie w gminie jeden kłopot mniej.

-Czyli dla pana zniknął jeden kłopot?

-Pewnie, bo takiej rudery jak u niej, to w całej gminie nie było. I to jeszcze sto metrów od remizy, gdzie ostatnio odbywały się dożynki gminne. A po drugie, to wiecznie przyłaziła do gminy i żebrała dziadówka o pomoc, a że człowiek miał miękkie serce i dawał, to ona tym bardziej przychodziła.

-Podobno szukała pracy w gminie?

-Chciała być sprzątaczką, ale żeby być sprzątaczką, to trzeba umieć sprzątać! A po drugie, to nie miała czym przyjeżdżać do pracy, a na autobus nie miała pieniędzy.

-Przecież, gdyby pracowała, to by miała na autobus – wtrącił Szumski.

-Gdzieby jej się chciało pracować. Tylko tak udawała, żeby się zlitować i dać jej jakąś zapomogę.

-Tak jej pan pomagał, że z głodu umarła – rzekł bez ogródek komisarz.

-Z jakiego tam głodu – odparł wójt i zastanawiał się co dalej powiedzieć. – A teraz gmina będzie musiała jeszcze wyłożyć kilka tysięcy na pogrzeb.

-Widziałem zwłoki tej kobiety i jej dziecka, skóra i kości.

-No i co, mam się rozpłakać? – wtrącił z szyderczym uśmiechem Badylski.

-Takiego gnoja jak pan, to już dawno nie spotkałem!

-Licz się ze słowami, piesku!

-Załatwić panu 48 godzin? – rzekł zdenerwowany Szumski.

-Straszyć to pan może pijaków pod sklepem, ale nie mnie. I nie zamierzam już mówić o tej Samosikowej, bo kłopot sam się rozwiązał. I niech mi pan już nie przeszkadza, bo czytam ciekawy artykuł.

-To dobrze, że czyta pan prasę, bo tak się składa, że znam dobrze jednego redaktora, który tylko czeka na takie tematy jak ten. I zapewniam pana, że o Brzozowej i o tutejszym wójcie będzie przez dłuższy czas głośno.

-Skończył pan? To żegnam.

-Ja również – i po tych słowach Szumski wolnym krokiem opuszczał urząd gminy. Gdy w końcu stanął przed budynkiem, pospiesznie zapalił papierosa. Wtedy też dostrzegł na parkingu kilka samochodów, w tym nowy model mercedesa. Niewiele myśląc odwrócił się i wolnym krokiem skierował się do pokoju Kownackiej.

-Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem jeszcze o coś zapytać?

-I jak rozmowa? – zapytała ironicznie urzędniczka.

-Wójt pierwszorzędny.

-Tacy u nas są głupi ludzie.

-Niech mi pani powie, czy ten czarny mercedes jest wójta?

-A kogo by innego! Ma go chyba ze dwa miesiące dopiero, bo poprzedni samochód rozbił, bo to głupie jeździ, ile fabryka dała. A w tamtym roku to po pijaku potrącił dziecko, tylko że nieźle zapłacił rodzicom i sprawa ucichła.

-Dziękuję za informację – rzekł Szumski i zadowolony wyszedł z pokoju kierując się do swego samochodu. Gdy tylko wsiadł do środka pojazdu wyświetlił numer do swojego dobrego znajomego. – Cześć Władek. Mam do ciebie małą prośbę. Przysłałbyś dzisiaj i powiedzmy jeszcze raz za tydzień, jakiś patrol – i tu na chwilę głos zabrał jego znajomy. – Pewnie, że nieoznakowany. To niedaleko od nas, jakieś 17 kilometrów od Kielc. Tu w Brzozowej jest taki bezkarny wójt, który nic sobie nie robi z ludzi, a nas nazywa tradycyjnie. – Po tych słowach znów zabrał głos jego kolego, który tym razem się zdenerwował. – Trzeba tego ciołka usadzić. Masz coś do pisania. To zapisz. Czarny mercedes, SK 2354S. Nie tylko, że wariat jeździ za szybko, to prawdopodobnie jeszcze na gazie. Najlepiej będzie go sprawdzić po południu, gdy będzie wyjeżdżał z urzędu gminy. – Tu znów głos zabrał jego kolega, który tym razem był rozbawiony. – Władek za każdy wlepiony mu punkt stawiam piwo, a gdyby twoim chłopakom udało się go nakryć po kielichu i zabrać mu prawko, to stawiam małą beczkę, taką jaką ostatnio dostałeś od nas na imieniny. To na razie. Do zobaczenia i z góry dziękuję.

– Następnie Szumski odpalił samochód i zadowolony z siebie ruszył w znanym sobie kierunku.