Całe wakacje słuchałem namiętnie ich świetnej płyty „To już lato”. Słuchałem ich także w latach dziewięćdziesiątych. A dziś mam przyjemność porozmawiać dla portalu „Kozirynek.online” z członkami zespołu „Kabaret OT.TO”: panem Ryszardem Makowskim, panem Andrzejem Tomankiem i panem Wiesławem Tupaczewskim. Pytania ułożyłem w oparciu o piosenki z ich ostatniej płyty.

 Adrian Szary: To już lato. A w zasadzie końcówka lata, a na pewno wakacji. Jaki to był dla Was czas, Panowie? Sądząc po Waszym profilu na facebooku dość intensywny.

Wiesław Tupaczewski: To prawda – czas był dość intensywny, sporo koncertów, przejazdów z jednego krańca Polski na drugi, pod koniec czerwca odbyliśmy „zgrupowanie” w Domu Pracy Twórczej w Sopocie i tam też nagrywaliśmy materiały do wykorzystania w teledyskach do naszych wakacyjnych piosenek.

Ryszard Makowski: 2 czerwca ukazała się nasza płyta „To już lato” i poświęcaliśmy sporo czasu na jej promocję. Umieszczanie polskich piosenek w polskich rozgłośniach nie jest zajęciem łatwym, lekkim i przyjemnym. Wzięliśmy udział w koncertach trasy TVP „Roztańczona Polska”.

Andrzej Tomanek: Jak już koledzy wspomnieli, był to bardzo intensywny czas, ale nie narzekam, takie lato wspomina się potem w chłodny czas z dużą przyjemnością.

Wiem, dobrze o tym wiem. Wszystkim nam jest brak witaminy M – śpiewacie w jednej z piosenek. Czy jest coś czego Wam dzisiaj brakuje w porównaniu do lat 80-tych, 90-tych, kiedy zaczynaliście swoją karierę?

Wiesław Tupaczewski: Mi chyba brakuje wiary, jaką miałem w tamtych latach, że świat zmierza w dobrym kierunku. Ostatnie wydarzenia bardzo osłabiły moje przekonanie, że człowiek jest istotą rozumną. Pozwoli Pan, że nie będę rozwijał tematu (śmiech).

Ryszard Makowski: Lata 80. to były nasze czasy grania studenckiego. Lata 90. to okres naszej największej popularności. Nie było mnie w zespole parę ładnych lat i po powrocie ucieszyłem się, że pomimo upływu czasu są zauważalne symptomy entuzjazmu z lat 80., zostało też trochę popularności, więc trudno mówić o dotkliwych brakach.

Andrzej Tomanek: Żałować mogę tylko, że pesel ma na początku takie cyfry (śmiech).

Latem kurort nie chce spać / dyskoteka do białego dnia… Chcielibyście być, Panowie, grani w dyskotekach? Docierać do młodej widowni, czy stawiacie bardziej na tych słuchaczy, którzy pamiętają Was sprzed ponad trzydziestu lat?

Wiesław Tupaczewski: Oczywiście, że chcielibyśmy być grani w dyskotekach, ale też zdajemy sobie sprawę, że ludzie młodzi szukają raczej innych propozycji muzycznych niż nasze nieco oldskulowe piosenki.

Ryszard Makowski: Zacytowana tutaj piosenka może nie pasuje do dyskoteki, natomiast z pewnością sprawdziłaby się na tzw. potańcówkach. Zresztą z myślą o nich była pisana. Jeśli chodzi o słuchaczy to jesteśmy otwarci na tych całkiem nowych, jak i mamy sentyment do tych, którzy słuchali nas kiedyś i chcą słuchać teraz.

Andrzej Tomanek: Oczywiście, fajnie by było, gdyby piosenka zagościła na różnych parkietach, tych dyskotekowych też.

Cały camping szlochał, kiedy miałaś focha… Czy w Kabarecie OT.TO zawsze jest wesoło? Czy bywa też czasem smutno?

Wiesław Tupaczewski: Zwykle staramy się przeciwności losu rozbrajać żartami i czarnym humorem, ale bywa, że tak się nie da. Smutno było na przykład wtedy, gdy Andrzej Piekarczyk oświadczył, żebyśmy nie brali go pod uwagę w nowych projektach kabaretu, co było deklaracją rozstania z nami po ponad trzydziestu latach współpracy.

Ryszard Makowski: Z pewnością nie było mi wesoło, kiedy odchodziłem z kabaretu w 2001 roku i nie jest mi też wesoło, że Andrzej z nami nie gra. Jest wiele spraw, które nie napawają mnie radością. Natomiast jesteśmy ludźmi obdarzonymi poczuciem humoru, to nas łączy i pewnie dzięki temu możemy nadal uprawiać ten fach. Co więcej, razem łatwiej być wesołym.

Andrzej Tomanek: Bywa smutno, gdy kończy się takie miłe lato, smutno było, gdy opuścił nas najpierw Rysiek, potem Andrzej, Rysiek powrócił, na Andrzeja miejsce czeka.

 I wtrącę, że to Niechorze, to takie nasze Saint – Tropez... Czy łatwo robić karierę muzyczną w Polsce? Może łatwiej byłoby Wam zaistnieć poza granicami naszego kraju?

Wiesław Tupaczewski: Nie mamy doświadczeń z próbami zaistnienia za granicą, więc ciężko to porównać. Naszym narzędziem jest język polski, którym posługujemy się całkiem nieźle, a języki obce są nam znane w stopniu znacznie mniej biegłym. No, może z wyjątkiem Jędrka, który wychowywał się w Szwajcarii i niemiecki jest jego drugim językiem. Nie potrafię jednak sobie wyobrazić, że mielibyśmy śpiewać po niemiecku. Choć mieliśmy taki skecz, w którym przetłumaczyliśmy piosenkę „Szła dzieweczka do laseczka” na niemiecki i szło to mniej więcej tak: „Eine Babe durch den Walde geht gerade aus”.

Ryszard Makowski: Obecnie jesteśmy świadkami ogromnych karier muzycznych w Polsce. Są wykonawcy, którzy sprzedają stadiony. Nam jest zdecydowanie trudniej, bo nie jesteśmy traktowani jako muzycy, piosenkarze, czy autorzy piosenek, tylko jako kabaret i to nam zamyka drogę do wielu rozgłośni radiowych sformatowanych na anglosaską modłę. Za granicą karierę możemy robić jedynie występując dla Polonii, co mieliśmy przyjemność czynić.

Andrzej Tomanek: Trudno jest zrobić karierę poza granicami, oczywiście niektórym się to udało, my skupiamy się na razie na naszym podwórku (śmiech).

Lody mają tyle smaków, że każdy może wybrać sobie coś i osłodzić życie swe… Czym jeszcze osładzacie sobie życie, Panowie, poza muzyką i śpiewem? Macie jeszcze czas na inne, pozamuzyczne pasje?

Wiesław Tupaczewski: W moim przypadku to sport – piłka nożna i tenis. Piłka do niedawna aktywnie, od roku już wyłącznie jako kibic. A tenis niedawno zacząłem ćwiczyć, więc jeszcze długa droga przede mną. Ostatnio wciągnęło mnie oglądanie teorii spiskowych, które wydają się niedorzeczne i nieprzystawalne do siebie… Ale jak to mówią „teorie spiskowe od prawdy dzielą mniej więcej dwa miesiące”.

Ryszard Makowski. Kiedyś moim hobby było pisanie piosenek i choć teraz jest to moją profesją, to może zabrzmi to dziwnie, pisanie piosenek jest nadal moim hobby. Kiedyś grałem w tenisa, ale sprawy zdrowotne mnie trochę wykluczyły. Pozostały spacery. Lubię czytać książki historyczne, choć niestety mało mi zostaje w głowie. Interesuje się też polityką. Z pewnością za dużo oglądam sportu.

Andrzej Tomanek: Moją pasją jest muzyka, kolekcjonuję płyty i koncerty muzyczne, do tego jestem fanem gitar i mam małą kolekcję tych instrumentów, poza tym czytanie, podróże, a sportowo to rower, spacery i hokej na lodzie.

Czasem tak się składa, że się nic nie składa… Dotyka Was hejt? Jak sobie z nim radzicie?

Wiesław Tupaczewski: Odpukać – nie spotykamy się z hejtem często, a jak już to raczej nie przywiązujemy doń wagi. Słyszałem też opinię, że hejt zwiększa fejm. Więc hejt zapewne jest miarą sukcesu i rozpoznawalności.

Ryszard Makowski: Hejt spotykał mnie niejednokrotnie. Choćby po programie „Studio Yayo”. Bardziej mnie bawił, niż dotykał. Po moim powrocie do Kabaretu, też wiele osób wyrażało niezadowolenie. Trochę tego nie rozumiem, bo na tym polega demokracja, że ludzie mają różne poglądy. Hejt niestety jest związany z Internetem. W świecie rzeczywistym ludzie nie artykułują swoich osądów tak agresywnie.

Andrzej Tomanek: Spotyka, chyba w tych czasach, każdy się z tym spotyka, bardzo łatwo wejść na czyjeś konto i mu napisać coś niemiłego, na szczęście tych miłych wpisów też nie brakuje, acz każda krytyka jest potrzebna.

Gdybym wiedział to, co teraz już wiem… O jaką wiedzę jesteście dziś mądrzejsi, Panowie, w stosunku do pierwszych lat Waszej działalności?

Wiesław Tupaczewski: Każdy, tak przynajmniej mi się wydaje, z wiekiem dojrzewa, nabiera doświadczeń i widzi te momenty, w których mógł podjąć inną decyzję. Myślę, że z tą wiedzą jaką mamy teraz – wtedy w latach 90-tych bardziej przypilnowalibyśmy Firmy OT.TO – naszej spółki wydawniczo-impresaryjnej, która miałaby szansę stać się bardziej profesjonalnym przedsięwzięciem.

Ryszard Makowski: Trudno powiedzieć. Na każdym etapie działalności człowiek popełnia błędy i to jest nieuniknione. Wiemy co stało za naszymi sukcesami i co było przyczyną porażek. Niestety ta wiedza nie jest przydatna w szybko zmieniającym się świecie. Teraz są całkiem inne realia i żeby coś osiągnąć musimy się z nimi zmierzyć.

Andrzej Tomanek: Oczywiście, z tą wiedzą, którą mamy teraz, na pewno inaczej byśmy rozwiązali niektóre sprawy, problemy, ale bez popełnionych błędów nie mielibyśmy tego doświadczenia (śmiech).

Powróciły znowu dobre dni z dobrych lat… Chciałem zapytać o takie najszczęśliwsze chwile Kabaretu OT.TO.

Wiesław Tupaczewski: Dużo ich było, więc niełatwo wybrać te najszczęśliwsze, na pewno jedną z nich jest nasz występ podczas festiwalu opolskiego w 1991 r., kiedy publiczność nie chciała nas wypuścić ze sceny i nie można było kontynuować koncertu „Mikrofon i Ekran”. Dopiero po siódmym bisie się udało.

Ryszard Makowski: Tych szczęśliwych chwil było bardzo dużo. Każdy z koncertów, a było ich setki, a nawet tysiące, kiedy ludzie się bawili, bisowaliśmy wielokrotnie… napawały szczęściem. Kiedy w 2022 roku w garderobie na Festiwalu w Opolu, Jędrek przypiął mi żyletkę, to z pewnością był to dla mnie moment i szczęśliwy, i wzruszający. Z pewnością do wspaniałych chwil możemy zaliczyć pracę nad najnowszymi płytami, „Wesołych Świąt” i „To już lato”. Gdy słuchaliśmy w reżyserce jak nasze kompozycje wykonuje „Chopin University Big Band” pod dyrekcją Piotra Kostrzewy, to zdarzały się momenty euforii.

Andrzej Tomanek: Jak wspomniał Ryszard, takich chwil mieliśmy dużo, teraz też mamy taki czas, dwie płyty z takim Big Bandem w niespełna rok, o tym jeszcze dwa lata temu mogliśmy tylko marzyć (uśmiech).

Ta miłość naprawi mój rozchwiany świat, odmieni i zmieni go dziś na zawsze… Wierzycie w to, że Wasza twórczość może zmienić świat? Czasy mamy niełatwe: pandemia, wojna.

Wiesław Tupaczewski: Świata nie zmienimy, ale możemy sprawić, że niektórym łatwiej będzie w nim żyć. Spotykamy się często ze wspomnieniami ludzi dziś dojrzałych, którzy opowiadają, że np. dzięki naszym piosenkom łatwiej im było przetrwać czas rehabilitacji po operacji, ktoś nam opowiadał, że dzięki kasetom z naszymi nagraniami dziecko zaczęło mówić, ktoś zaliczył egzamin z „Pana Tadeusza”, bo śpiewał naszego „Rapa Tadeusza”, a przetrwać rok szkolny pomaga uczniom piosenka pt. „Wakacje”.

Ryszard Makowski: Nasza twórczość dotarła do milionów ludzi i mamy nadzieję, że dawaliśmy i dajemy im radość swoim śpiewem. Pisząc płytę „Wesołych Świąt” chcieliśmy podarować ludziom normalne święta, takie najbardziej tradycyjne, bez zarazy i bez wojny. Generalnie staramy się w swojej twórczości być po jasnej stronie mocy.

Andrzej Tomanek: Zawsze coś się dzieje, jak zaczynaliśmy działalność nastąpiła transformacja polityczna w naszym kraju, potem była superinflacja, rzeczywiście pandemia i wojna u sąsiadów rozchwiała nasz „spokojny świat”, ale grunt, że jednak możemy nadal występować.

 Jeśli możesz się śmiać to się śmiej, jeśli możesz śpiewać to śpiewaj… Jaką dalibyście radę osobom, które chcą tak jak Wy śpiewać swoje piosenki, nagrywać, koncertować?

Wiesław Tupaczewski: Dziś tak łatwo można nagrywać piosenki, że po prostu trzeba to zrobić. I szukać chętnych do słuchania. I chyba z tym jest największy problem. Jędrek Tomanek znalazł gdzieś taką informację, że w serwisie streamingowym Spotify jest 30 mln piosenek, których nikt nigdy nie przesłuchał. Nie pozwólcie Państwo, żeby taki los spotkał nasze.
Ryszard Makowski: Nagrałem dla TVP ponad dwieście programów „Cafe Piosenka”, do których oprócz gwiazd zapraszałem początkujących adeptów sztuki piosenkarskiej. Chętnych do prezentowania swojej twórczości, często utytułowanych w licznych talent show, jest ogromna rzesza. Starałem się im uświadomić, że aby być artystą to trzeba mieć w sobie ogromną wrażliwość, a z drugiej strony trzeba mieć twardy charakter, żeby wytrzymać liczne stresy i zawody związane z publicznym prezentowaniem swojej twórczości.

Andrzej Tomanek: Ktoś kiedyś powiedział, ze kiedyś było stu artystów dla milionów słuchaczy, teraz mamy miliony artystów dla stu osób, łatwiej jest zaistnieć, są te wszystkie platformy cyfrowe, internetowe, trzeba umieć znaleźć sposób na dotarcie, wiarę w siebie i być upartym, choć nie wszyscy powinni podążać taką drogą (śmiech).

 Jeszcze tylko styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec i wakacje. O plany na kolejne wakacje nie pytam, ale chciałem zapytać czy macie już plany na kolejną płytę?

Wiesław Tupaczewski: Plany są, a co z nich wyjdzie – zobaczymy. Jest takie powiedzenie: Chcesz rozśmieszyć Pana Boga – opowiedz mu o swych planach.

Ryszard Makowski: Kiedyś wydaliśmy płytę „7777” z piosenkami gitarowymi, trochę rockowymi. I teraz byśmy chętnie ten projekt kontynuowali. A czy to się uda? Myślę, że tak.

Andrzej Tomanek: Plany są, na razie myślimy nad konceptem, podobnie jak Ryszard, chciałbym, by taka płyta była bardziej gitarowa

 …Mielone w Lizbonie, trochę ryżu w Paryżu… Ja jestem z Radomia, portal pochodzi z Radzynia Podlaskiego. Chciałem zapytać czy koncertowaliście Panowie w tych miastach? Macie może z nimi jakieś wspomnienia, skojarzenia?

Wiesław Tupaczewski: W Lizbonie i Paryżu nie graliśmy jeszcze, a w Radomiu i Radzyniu Podlaskim jak najbardziej.

Ryszard Makowski: Potwierdzam.

Andrzej Tomanek: Też potwierdzam (śmiech).

Adrian Szary: Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. A naszym czytelnikom gorąco polecamy płytę Kabaretu OT.TO „To już lato”, nie tylko na letnie, ale również i jesienno-zimowe wieczory.