„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”
* * *
Perez: „A każdy chłopak chce być ranny./ Sanitariuszki już mają brzuszki…”
* * *
Mercedes pana Janka stoi tam gdzie stał. Opony sflaczały, obrosła go trawa i zasrały ptaki, ale fajnych wspomnień to nie naruszyło.
-Panie Janku, z Małej do Dużej…
Druga w nocy: -Jasiu, jeździsz dzisiaj?
-I jeszcze chleb…
-Łuków, panowie, to jest miasto! A tutaj co?
-Byłeś na meczu? Dziadostwo…
* * *
El Greco „Ekstaza świętego Franciszka” – ten odkryty w latach sześćdziesiątych przez Izabellę Galicką i Hannę Sygietyńską na plebanii w Kosowie Lackim, wystawiony później w muzeum diecezjalnym w Siedlcach – to chyba najpiękniejszy obraz jaki widziałem w życiu (Nie chyba. Najpiękniejszy. Po co mi to 'chyba’?).
Kosów Lacki! Taki skarb! Ale trzeba było mieć oko, wiedzę i szczęście. Wszystkiego po 33 i 1/3 procenta.
* * *
Budek telefonicznych, publicznych automatów nie było już od dawna. Ale pamiętam miejsca, w których stały. Te urządzenia generowały różne fajne historie, ot choćby głupie żarty: był koleżka, który dzwonił do szanownego dyrektora szkoły i pytał: czy mogę się z panem na łby pomieniać? (to „pomieniać” rozwala mnie do dziś).
Były przeróżne telefoniczne usługi (bajki, pogodynka etc.): za jedną monetę czy żeton (a może i za darmo, już nie pamiętam) można było np. przez 20 minut słuchać puszczonego w pętli tytułowego przeboju z serialu „Sandokan”!
Zdarzało się, że automat zwariował i nie naliczał czasu ani nie brał pod uwagę strefy połączenia. Był taki koło „Grzybka” – ludzie się szybko zorientowali i ustawiała się do niego spora kolejeczka. Z Perezem i Bobem dzwoniliśmy sobie z niego na przypadkowe numery do Japonii (numery kierunkowe można było znaleźć w wielkiej książce telefonicznej na poczcie)… Dlaczego do Japonii? Bo chyba była najdalej… i sprawdzaliśmy, czy w ogóle jest…
* * *
„Lato z Radiem” 1974: – A teraz Bobby Vinton i jego wielki przebój „My melody of love” czyli „Moja droga ja cię kocham”…
CDN…
zdj.: Jarosław Matuszewski