Tymczasem w Białymstoku… Przed planowaną, w bliżej nieokreślonym terminie, inwestycją ( będącą w sferze jedynie pomysłu) na dziedzińcu pałacu Branickich trwają prace archeologiczne. Wyniki badań, które będą wykonywane etapami, zadecydują czy ta inwestycja ( podziemna aula Uniwersytetu Medycznego) w ogóle będzie możliwa.

Wg pozwolenia wydanego na badania przez konserwatora zabytków, wszelkie znaleziska zostaną przekazane muzeum prowadzonemu przez uczelnię. Duży baner na dziedzińcu informuje, jaki jest cel badań archeologicznych: osadnictwo pradziejowe i wczesnośredniowieczne, relikty XVI-wiecznego dworu pierwszych właścicieli. Tak to się robi, kiedy zabytek jest poważnie traktowany i docenia się dziedzictwo kulturowe.

W Radzyniu, przed pracami nie wykonano wyprzedzających badań archeologicznych, ciężki sprzęt pracował bez ciągłego nadzoru archeologa. Ostatecznie, udało się wymusić badania ratownicze. Efekt? Spektakularny! Mimo wąskiego zakresu prac mamy potwierdzone osadnictwo pradziejowe, odkryto warsztat garncarski z przełomu XV i XVI wieku, odnaleziono ciekawe artefakty np. piękne kafle typu wawelskiego z XVI wieku, interesujący ząb wilczy w srebrze, który często występuje w inwentarzach różnych dóbr, ale pokażcie nam muzeum, w którym coś takiego zobaczymy.

Czy wiemy coś więcej o rezydencji Kazanowskich, Mniszchów i Szczuków, które są w jakiejś części ukryte w obecnej bryle pałacu? Nie. Czy moglibyśmy się dowiedzieć? Tak. Czy znalezione artefakty zostaną w Radzyniu? Czy urzędnicy miejscy podpisali porozumienie z konserwatorem zabytków o przekazanie radzyńskiemu muzeum znalezisk? Czy zostało powołane muzeum?

Ostatnio otrzymujemy sporo sygnałów, że jakaś część wyposażenia radzyńskiego pałacu, która miała spłonąć w 1944 roku, ocalała. A to kredens, a to krzesła, innym razem obraz. Materialne pamiątki dawnym wieków czekają na odpowiednie miejsce i… odpowiednich ludzi.