Hetman wielki litewski Jan Karol Chodkiewicz (1570/1571–1621) jest uznawany przez historyków za jednego z najwybitniejszych wodzów I Rzeczypospolitej. Zapisał się on w annałach chociażby błyskotliwymi zwycięstwami nad armią szwedzką podczas wojny z lat 1600–1605, pokonując liczniejsze wojsko Karola IX Sudermańskiego w bitwach pod Białym Kamieniem (1604 r.) oraz pod Kircholmem (1605 r.). Z kolei w 1621 r. pomimo problemów zdrowotnych dowodził on skuteczną obroną twierdzy chocimskiej przed oddziałami turecko-tatarskimi, w trakcie której zmarł tknięty nagłą chorobą.
Jak wynika z analizy źródeł, Chodkiewicz był osobą charakteryzującą się porywczym usposobieniem, co znajduje odbicie w przydomku „Belzebub”, jakim rzekomo obdarzyli go żołnierze znajdujący się pod jego komendą. W ten sposób często określał go także kanclerz wielki litewski Lew Sapieha zarzucający mu obłudę oraz wykorzystywanie armii oraz konfliktu ze Szwedami w Inflantach dla własnych interesów politycznych. W niniejszym tekście przytoczone zostaną przykłady sytuacji, w których gniewny temperament hetmana brał górę nad pożądaną od wodzów powściągliwością.
Otwarte okazywanie emocji było powszechne w społeczeństwie szlacheckim I Rzeczypospolitej. Jak zaznacza Maria Bogucka „Ludzie ówcześni byli gwałtowni i nieopanowani, najczęściej nie umieli, a może i nie chcieli, skrywać swoich uczuć”. Panowie bracia nierzadko bezceremonialnie szlochali, unosili się gniewem, popadali w euforię bądź zaśmiewali się do rozpuku. Jak wskazuje przykład Jana Karola Chodkiewicza było to charakterystyczne także dla przedstawicieli elity władzy.
Hetman wielki litewski od najmłodszych lat przejawiał predyspozycje do wojaczki oraz choleryczną gwałtowność charakteru, która według jednego z jego biografów, Adama Naruszewicza, miała swoje źródło w żądzy sławy i dążeniu do „przodkowania”. Leszek Podhorodecki zwraca uwagę na podobne usposobienie ojca Jana Karola – marszałka wielkiego litewskiego i kasztelana wileńskiego Jana Hieronimowicza (ok. 1537–1579), po którym ów mógł odziedziczyć burzliwy temperament. Ponoć już podczas nauki w wileńskim kolegium jezuitów (ok. 1583 r.) usiłował on dominować we wszelkich aktywnościach nad rówieśnikami, frustrując się niepowodzeniami oraz gniewnie reagując na każdą obrazę. Kasper Niesiecki w swoim herbarzu odnotował, iż opiekujący się nim duchowny, niejaki Lesiewski, miał rzekomo usiłować uspokajać młodzieńca zawiązując mu oczy.
Jak wiadomo ze źródeł hetman w dorosłym życiu miał nie tylko trudności z pohamowaniem złości, ale również okazywał właściwą cholerykom wylewność w okazywaniu emocji (w szczególności po spożyciu alkoholu). Na potwierdzenie tego można przytoczyć sytuację z uczty w Tołoczynie z 1611 r., w której brał udział Zygmunt III Waza zmierzający do Warszawy spod Smoleńska opanowanego przez polsko-litewskie wojska po niemal dwuletnim oblężeniu. Sam władca i jego otoczenie podczas biesiady chciało wysondować lojalność i poglądy wodza, co zdecydowanie ułatwiło im jego rozrzewnienie, w jakie popadł pod wpływem trunków. Ów bowiem nie żałując sobie wina, kordialnie ofiarowywał królowi swoje służby, ze łzami w oczach deklarował bezwzględną wierność oraz chwytając go w pasie. Chodkiewicz następnie wziąwszy od monarchy szklenicę miał wypić jej zawartość oraz roztrzaskać naczynie o własną głowę. Wyraźnie zaskoczony tym gestem Zygmunt III miał mu rzec: „Miły panie hetmanie nie tłuczcie tej głowy, siła nam na niej zależy”, na co wódz miał odrzec „i głowa, i ręce zdrowe, i serce stałe; jeno go Waszą Królewską niełaską swą nie wątl”. Tego dnia Chodkiewicz miał również jeździć konno pod oknem komnaty, w której przebywał król. Monarcha rzekomo nawet był chętny raczyć się dalej trunkami z Litwinem, ostatecznie jednak zrezygnował z tego pomysłu zauważywszy, że jest on bardzo nietrzeźwy. Wódz w liście do żony przyznał, „jam tego wszystkiego nic nie pomnię, bom był pijany haniebnie; ale mi to wszystko tłumaczyli słudzy i drudzy dworzanie”. Co więcej tego dnia omal nie doszło do konfliktu między Chodkiewiczem a Lwem Sapiehą w związku z lekkomyślnym zachowaniem jednego z jego sług, który omal nie uderzył kanclerza szablą w głowę. Tego dnia hetman był jednak w wyjątkowo dobrym nastroju, dzięki czemu nie dał się sprowokować pieczętarzowi, który zazdroszcząc mu monarszej sympatię wyraźnie szukał pretekstu do zwady. Warto przy tym nadmienić, że Zygmunt III widząc aroganckie zachowanie Sapiehy wobec wodza zapobiegliwie polecił 30 hajdukom czuwać nad nim obawiając się, iż w gniewnym uniesieniu mógłby on wszcząć awanturę.
Porywczość charakteru Chodkiewicza można było zauważyć także podczas wyprawy królewicza Władysława Zygmunta Wazy na Moskwę z lat 1617–1618. Litwin w jej trakcie nie tylko nie krygował się z krytykowaniem syna monarchy za faworyzowanie członków rodu Kazanowskich, zarzucając mu „podpijanie z nimi gorzałki” i lekceważenie własnej osoby oraz innych sług Zygmunta III, ale również surowo obszedł się z cieszącym się afektem królewskiego potomka pułkownikiem Marcinem Kazanowskim, który uzurpował sobie prawo do używania znaku hetmańskiego. Wódz zauważywszy to zwrócił się do Władysława Zygmunta, aby polecił oficerowi zaniechać wykorzystywania emblematu, deklarując przy tym, że w przeciwnym razie każe „stłuc mu go na łbie”. Złość Chodkiewicza osiągnęła punkt kulminacyjny, kiedy wojskowy zlekceważył rozkazy dotyczące porządku podczas przemarszu armii między Krzemieńcem a Borysowem. Jak odnotował w swoim pamiętniku Jerzy Ossoliński, Litwin zauważywszy brak kilku chorągwi w pochodzie oraz usłyszawszy, że ich nieobecność wynika z dyspozycji wydanych przez Kazanowskiego „skoczy ku niemu z okrutną zapalczywością hetman z buzdyganem, którym nań cisnąwszy; po czapce go zajął i wielkim krzykiem od matki łając, dalej go gonieł, aż mu między chorągwiami zniknął”.
Impulsywność Chodkiewicza dała o sobie znać również w trakcie bitwy chocimskiej z 1621 r., kiedy kierował on działaniami mającymi powstrzymać armię turecko-tatarską, która pod osobistym dowództwem sułtana Osmana II atakowała polsko-litewskie państwo. Schorowany wówczas hetman reagując na groźbę przełamania linii obrony obozu (7 września) podjął brawurową decyzję o wzięciu osobistego udziału w kontrataku. Postawa Litwina, który nie bacząc na niebezpieczeństwo poprowadził wypad na siły wroga, naturalnie pozytywnie wpłynęła na morale żołnierzy, niemniej niosła za sobą także ogromne ryzyko. Śmierć hetmana na polu bitwy lub wzięcie go do niewoli mogło bowiem przynieść katastrofalne skutki dla dalszego przebiegu walk. Ostatecznie Chodkiewiczowi udało się odeprzeć atak bisurmanów i powrócić do obozu, w szeregach armii Rzeczypospolitej pojawiły się jednak krytyczne opinie na temat jego postępowania. Podniosły się bowiem wówczas głosy, w myśl których troszcząc się o własną chwałę nie zadbał on odpowiednio o bezpieczeństwo żołnierzy, zapominając o części oddziałów biorących udział w natarciu.
Niedługo potem hetman wielki litewski zaczął widocznie podupadać na zdrowiu. Choroba skutecznie uniemożliwiła mu udział w działaniach wojennych, przykuwając go do łoża oraz zmuszając do przekazania komendy podczaszemu koronnemu Stanisławowi Lubomirskiemu, który podczas całej kampanii pełnił funkcję jego zastępcy w randze regimentarza. Wkrótce wódz nie był w stanie nawet rozpoznawać towarzyszących mu ludzi i ostatecznie zmarł wczesnym popołudniem 24 września 1621 r. na zamku chocimskim.
Jan Karol Chodkiewicz od wielu lat cierpiał na kamicę nerkową, której ataki przysparzały mu na tyle dotkliwych cierpień, iż momentami obawiał się o własne życie. Ponadto zmagał się on także z innymi dolegliwościami, m.in. charakterystyczną dla magnaterii podagrą. Bezpośrednią przyczyną śmierci Litwina był zaś atak epilepsji. Pomimo, iż nerwy nie doprowadziły do zgonu hetmana, to niewątpliwie negatywnie wpływały na jego kondycję fizyczną i psychiczną, co potwierdza pamiętnik Jerzego Ossolińskiego, z którego wiadomo, że w następstwie wybuchów gniewu zdrowie wodza często się pogarszało.
Wskazania bibliograficzne: Bogucka M., Staropolskie obyczaje w XVI–XVII w., Warszawa 1994; Chachaj M., O dacie urodzenia i edukacji hetmana Jana Karola Chodkiewicza, [w:] Studia z dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego (XVI–XVIII w.), red. S. Górzyński, M. Nagielski, Warszawa 2014, s. 49–58; Goszczyński A., Nieszczęścia gorsze od wroga. Głód i niedostatki w armii Rzeczypospolitej podczas kampanii chocimskiej z 1621 r., „Wschodni Rocznik Humanistyczny”, 2021, t. 18, nr 3: „Cne Lachy wszędy sława wiekopomna głosi”. W czterechsetlecie bitwy chocimskiej z 1621 r., red. A. Goszczyński, A. Korytko, s. 27–51; Goszczyński A., Zdrowie i kondycja psychiczna hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza w czasie kampanii chocimskiej 1621 r., [w:] Od Cecory do Chocimia. Studia z dziejów wojny Rzeczypospolitej z Turcją 1620–1621, red. Z. Hundert, P. Tyszka [w druku]; Korrespondencye Jana Karola Chodkiewicza poprzedzone opisem rękopismów z Archiwum Radziwiłłowskiego znajdujących się w Bibliotece Ordynacyi Krasińskich połączonej z Muzeum Konstantego Świdzińskiego, oprac. W. Chomętowski, Warszawa 1875; Podhrodecki L., Dzieje rodu Chodkiewiczów, Warszawa 1997; Podhorodecki L., Jan Karol Chodkiewicz 1560–1621, Warszawa 1982.
Na grafice: portret Jana Karola Chodkiewicza z XVII w.
Artur Goszczyński
Autor jest adiunktem w Instytucie Historii UPH w Siedlcach