Producent, przetwórca, laborant. Urodził się w Starej Brudzie. Syn Nepomucena oraz Euzebii, których połączyła wspólna pasja, zamiłowanie do serowarstwa tudzież nazwisko. Wraz z żywymi kulturami bakterii pasją tą zarazili pierworodnego Karola. Padło na podatny grunt. Już w podstawówce z powodzeniem obsługiwał swoją pierwszą dojarkę, za co bywał obsypywany licznymi dowodami wdzięczności. Po maturze studiował jakiś czas. Zwarzony, otrzymał zatrudnienie w mleczarni, później zaś przebywał na placówce. W tymże to wyodrębnionym miejscu systematycznie cedził, przez cały czas w bliskim kontakcie z dojarkami. Poczęcie, ciąża, a w efekcie małżeństwo z doświadczoną serowarką Odą Palimpsest na tyle utrudniły dostęp, iż zmuszony został do porzucenia tak udatnie zapowiadającej się kariery w przedmiotowym gospodarstwie rolnym. Długo jeszcze chodziły słuchy, iż pozbawione doświadczonej ręki dojarki raz po raz zawodziły.

Z sukcesami podjął zakrojone na szeroką skalę. Co rok prorok i do tego serwatka. Studia. Dyplom. Podjąwszy pracę w branży, długo nie mógł zdecydować, miotając pomiędzy obowiązkami producenta, przetwórcy, laboranta, nie wyłączając dystrybucji. Następnie studia podyplomowe oraz staż w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej we Wlazłych Dołach.

Wielokrotny stypendysta Polskiej Izby Mleka, debiutował jako przetwórca pracą pt.: „Wybrane mleczne napoje fermentowane”, albowiem jak z lubością podkreślał, najważniejszy w tej branży jest zawsze twórczy ferment. Nad wyraz czynny. Będąc członkiem Stowarzyszenia Mleczarzy działał jako przewodniczący Komisji Mleka Zagęszczanego. Naprzemiennie laureat oraz juror. Udział w targach. Akuszer cyklicznego konkursu „Wychylmy tę kankę Zwarzonego Mleka”. Wieloletni lobbysta na rzecz mleka odtłuszczanego. Twórca programu: „Jogurt, kefir, zsiadłe mleko”. Współdziałał, organizując i prowadząc oraz aktywnie. Wielokrotnie wchodził w skład. Choć zawsze podkreślał, iż jego przeznaczeniem jest serowarstwo jako najszlachetniejsza forma mleczarstwa, jak dotąd nie udało mu się osiągnąć owego statusu. Być może przyczyna leży w uzyskiwanym mleku, przecież od samic, te zaś jak wykazuje praktyka nade wszystko cenią sobie nie tyle suche, akademickie znawstwo, co zapewniającą pożądaną intymność, jedyną w swoim rodzaju zmysłowość, w czym ze zrozumiałych względów nie mogą być pomocne nawet najbardziej przyjazne dojarki.