Kongo kojarzy się z Demokratyczną Republiką Konga (w latach 1971-1997 nazywanym Zairem), Republiką Konga (Kongo – Brazzaville) czy też Wolnym Państwem Kongo będącym prywatną własnością króla Belgów Leopolda II. Wiele pisano o brutalnej eksploatacji mieszkańców w czasach Leopolda II, znane są też rządy krwawe rządu skorumpowanego prezydenta nie podległego Konga Josepha Desiré Mobutu w latach 1965-1997. Czasem pojawiają się informacje o krwawych walkach wewnętrznych w Demokratycznej Republice.

Zarówno Republika Konga (dawna kolonia francuska wchodząca od 1910 r. w skład Francuskiej Afryki Równikowej) jak i Republika Demokratyczna Konga odwołują się do tradycji dawnego królestwa Konga powstałego prawdopodobnie w końcu XIV w. i istniejącego jako niezależne państwo do 1891 r. W rzeczywistości tylko niewielka część terytorium dawnego królestwa znajdowała na obszarach tych współczesnych państw. Większość ziem królestwa Konga razem ze stolicą znajdowała się na obszarze obecnej północnej Angoli. Współczesne granice w Afryce są w większości wypadków granicami wytyczonymi przez mocarstwa kolonialne w końcu XIX w. i nie uwzględniają miejscowych podziałów etnicznych i politycznych.

Królestwo Konga wyróżniało się spośród innych dawnych państw afrykańskich tym, iż jego władcy chętnie utrzymywali bliskie kontakty z początkowo z Portugalią, a następnie z Republiką Zjednoczonych Prowincji (Holandią) oraz ze Stolicą Apostolską. Relacje te miały partnerski charakter. Do drugiej połowy XIX w. w zdecydowanej większości wypadków Europejczycy nie dysponowali odpowiednimi możliwościami do narzucania swojej woli społecznościom Czarnej Afryki.

W 1483 r. do ujścia rzeki Zair przybyła po raz pierwszy ekspedycja portugalska dowodzona przez Diogo Cão. Była to jedna z wielu portugalskich wypraw odkrywczych, których celem było zarówno odkrywanie nowych ziem jak, nawiązywanie handlowych, oraz chęć szerzenia chrześcijaństwa wśród pogan. Pojawienie się Białych w ujściu rzeki Zair wywołało ogromne wrażenie na tamtejszych mieszkańcach. W ich wyobrażeniach woda, a szczególnie ocean był barierą między światem żywych i zmarłych. Przypływający Portugalczycy mieli być początkowo postrzegani jako powracające z zaświatów duchy szczególnie, że w ich wyobrażeniach duchy miały biały kolor skóry.

Diogo Cão przybiciu do brzegu, wysłał poselstwo do władcy Konga o imieniu Nzinga a Nkuwu z przesłaniem pokoju i przyjaźni. Wysłannicy przekazali też władcy bogate dary, jednak ich powrót opóźniał się i dowódca wyprawy postanowił nie czekać na nich. Przed powrotem do Portugalii zabrał w charakterze zakładników kilku miejscowych dostojników. Odpływając Diogo Cão obiecał powrócić wkrótce. Przybył tam dopiero po dwóch latach w 1485 r. Razem z nim przypłynęli również kongijscy zakładnicy zafascynowani tym co zobaczyli w Europie. Powrót ich wzbudził wielką radość, uznawano ich bowiem za zmarłych. Diogo Cão przewiózł bogate dary dla monarchy. Starał się przekonać monarchę do przyjęcia chrześcijaństwa.

Pod wrażeniem darów oraz opowieści o Portugalii Nzinga a Nkuwu w 1487 r. wysłał do Portugalii poselstwo z darami dla  portugalskiego króla, wśród nich była kość słoniowa oraz tkaniny z liści rafii, które były w tym regionie bardzo cenione, wyrabiano też z nich płacidła (miejscowy pieniądz). Wyroby z rafii znalazły też później uznanie w Europie. Razem z posłem kongijskim do Portugalii udała się grupa młodych Kongijczyków. Nzinga a Nkuwu miał też wyrazić pragnienie przyjęcia chrztu. Monarcha prosił też o przysłanie do jego kraju cieśli i murarzy, którzy nauczyliby jego poddanych tych rzemiosł, jak też rolników, by ci przekazali wiedzę związaną z uprawą roli i hodowlą. Kongijczycy w Portugalii zostali umieszczeni w klasztorze św. Jana Ewangelisty w Lizbonie. Tamtejszym zakonnikom powierzono opiekę nad nimi. Poznali nie tylko realia życia w Europie, ale także nauczyli się języka portugalskiego, a co ważniejsze wielu z nich przyjęło chrzest. Warto zaznaczyć, iż również zakonnicy starali się zdobyć od przybyszów wiadomości o realiach życia w tym odległym kraju.

Audiencja poselstwa portugalskiego w 1491 r.

Pod koniec 1490 r. do Konga przybyła kolejna ekspedycja portugalską. Wśród przybyłych byli franciszkanie oraz rzemieślnicy i rolnicy, którzy mieli nauczyć miejscowych rzemiosł i sposobów gospodarowania. Powrócili wówczas też członkowie poselstwa kongijskiego wysłanego w 1485 r. Byli oni źródłem wiedzy o Portugalii. Zwarta zabudowa Lizbony, potężne mury, kamienne kościoły, klasztory, czy też potężny zamek musiały robić wrażenie na przybyszach z Konga. Chociaż stolica Konga miała liczyć wówczas ok 15 tys. mieszkańców i zajmowała znaczną powierzchnię, to była tylko skupiskiem chat z gliny i gałęzi pokrytych strzechą. Nawet siedziba władcy była tylko grupą kilku takich chat. Po powrocie do kraju ich opowieści o cudownościach odległego miasta, o potędze króla Portugalii posiadającego wielkie kamienne zamki były argumentem za utrzymywaniem przyjaznych relacji z tak potężnym a jednocześnie życzliwym władcą. Miały też wpływ na decyzję Nzngi a Nkuwiu o przyjęciu chrześcijaństwa. Jeżeli bowiem Bóg chrześcijan zapewniał Portugalczykom tyle dóbr i umiejętności, to przyjęcie chrześcijaństwa przez władcę Konga mogło również przysporzyć mu i jego poddanym podobnych korzyści.

W 1490 r., podobnie jak poprzednie, ekspedycja wylądowała w prowincji Soyo, jej naczelnik poprosił o udzielenie mu chrztu. Tłumaczył to podeszłym wiekiem i chęcią zastania przed śmiercią chrześcijaninem. Natomiast nie pozwolił na chrzest innych mieszkańców prowincji, tłumaczył to tym, iż sakrament ten najpierw powinien przyjąć sam władca. Tak to przynajmniej opisywał portugalski kronikarz Rui de Pina. Zapewne ważniejszym motywem była chęć wyróżnienia się spośród poddanych, uważał też, że dzięki przyjęciu tego sakramentu zdobędzie szczególną moc. Stary i schorowany naczelnik, który przyjął imię Manuel, potraktował chrzest jako zabieg magiczny przywracający mu siły i zdrowie.

Portugalczycy wkrótce po chrzcie naczelnika wyruszyli do stolicy państwa. Przejście Portugalczyków musiało stanowić wielkie wydarzenie. Przybyszom towarzyszyło ponad dwustu tragarzy. Po przybyciu do stolicy poselstwo zostało uroczyście przyjęta w siedzibie monarchy, który zasiadł na tronie postawionym na drewnianej estradzie i publicznie podziękował królowi portugalskiemu za dary. Wkrótce rozpoczęto budowę kamiennego kościoła, w którym miała odbyć się ceremonia chrztu. Jednak władca zdecydował przyjąć chrzest przed zakończeniem budowy, gdyż musiał wyruszyć na wyprawę przeciwko ludowi. Bateke.

Nzinga a Nkuwu – João I

Ceremonia odbyła się 3 maja 1491 r. razem z władcą chrzest przyjęło jeszcze sześciu dostojników. Na cześć króla portugalskiego Nzinga a Nkuwu przyjął na chrzcie imię João (Jan). Wyruszając na wyprawę władca otrzymał od Portugalczyków sztandar z krzyżem, który postrzegany był jako „przedmiot magiczny” mogący zapewnić sukces. W zwycięskiej wyprawie uczestniczyli też Portugalczycy. Sukces ten miał istotny wpływ na podjęcie decyzji o przyjęciu chrześcijaństwa również przez pozostałych mieszkańców, nie tylko przez nieliczną grupę związaną z dworem. Decyzja wynikała z przekonania o skuteczności sił nadprzyrodzonych wpierających Portugalczyków, a przyjęcie chrześcijaństwa przez poddanych pozwoliło na stworzenie ideologii władzy odwołującej się do wspólnej dla wszystkich mieszkańców religii, bowiem do tego momentu brak było wspólnego jednoczącego Kongijczyków kultu.

Przyjęcie chrześcijaństwa nie oznaczało porzucenia dawnych wierzenia i zwyczajów. Wiele z nich zachowało się do naszych czasów. Ważną konsekwencją nawiązania kontaktów z Europą, było wykształcenie się elity, jej zalążkiem byli Kongijczycy, którzy razem z Diogo Cão udali się do Europy. Grupa ta świadomie przyjęła szereg wzorców europejskich, w tym też chrześcijaństwo, i po powrocie do kraju propagowała je w miarę skutecznie. Obok przybyłych duchownych, to dzięki niej chrześcijaństwo ugruntowało się w tym kraju. Już na początku XVI w. w stolicy Konga powstały szkoły, w których kształcono według wzorców europejskich, przedstawicieli elity politycznej. Chrześcijaństwo stało się w Kongu istotnym elementem kultury politycznej. Władcy i znaczna część Kongijczyków uważała się za chrześcijan, ale co ważniejsze w Europie nowożytnej traktowano Kongo jako państwo chrześcijańskie.

 

(Wskazania bibliograficzne: I. Amaral, O reino do Congo, os Mbundu (ou Ambundos), o reino dos „Ngola” (ou de Angola) e a presença portuguesa, de finais do século XV a meados do século XVI,  Lisboa 1996 ; G. Balandier, Życie codzienne w państwie Kongo (XVI–XVIII w.), Warszawa 1970; J. K Thornton, A History of West Central Africa to 1850, Cambridge 2020). 

Na zdjęciu wyróżniającym: Chrzest Kongijczyków.

 

Robert Piętek
Autor jest profesorem uczelni w Instytucie Historii UPH w Siedlcach