coraz szybciej tyka zegar
mimo to w oknach drzemie zaklęty jeszcze spokój
ptaki dawno opuściły gniazda
niebawem przygarniemy kolejne
głośniejsze
rozbudzone drzewa pieszczotą otoczą maleńkie pisklęta
zaprosimy pod dach paletę kolorów
by liznęła wyblakłe rozleniwione uda
a w szczeliny domu się wkradnie
jeszcze więcej ciepła
będziemy pić kawę jeść przypalone grzanki
od świtu do zmierzchu nie wypuścisz
mnie z rąk
będę pisać wiersze
o nas o czułości
jak budzi się w nas piąta pora roku