Sukces Lecha w Lidze Konferencji Europy, to kolejny dowód na to, że kilka lat wstecz w Poznaniu obrali dobrą drogę, by rozwijać klub. Inwestycja w szkolenie wymagała cierpliwości, ale przyniosła wymierne efekty. I na boisku, i w klubowej kasie.
zdj. tytułowe: Michał Skóraś fot. Michał Świerad
Najpierw o tym, co na murawie. Do drużyny Kolejorza regularnie trafiają ze szkółki młodzi zawodnicy ukształtowani przez klubową akademię. Gdyby nie Jakub Kamiński, pewnie nie byłoby mowy o mistrzostwie Polskie w 2022 roku. 20-latek strzelił w poprzednich rozgrywkach dziewięć goli i dorzucił do tego osiem asyst.
Po sezonie Kamiński ze złotym medalem na szyi wyruszył w świat, trafiając do Bundesligi za 10 milionów euro. Lech wychowując skrzydłowego zrobił złoty interes. Dosłownie i w przenośni.
I choć nie zawsze uda się wypromować graczy tak wysokiej klasy, to poniżej pewnego poziomu Kolejorz w szkoleniu już nie schodzi. – Następny w kolejce do wyjazdu jest Michał Skóraś, który też świetnie radzi sobie w tym sezonie ekstraklasy, a do tego prowadzi Lecha przez kolejne rundy Ligi Konferencji Europy. Cieszymy się z sukcesu Kolejorza podwójnie, bo Michał brał udział w naszych obozach i tam też podnosił swoje umiejętności – mówi nam Ewelina Stępień-Kunik z fundacji Polish Soccer Skills, organizującej obozy szkoleniowe dla piłkarzy w wieku od 7 do 19 lat.
Wychowankowie pozwolili zbudować w Poznaniu zespół, który stać na walkę w europejskich pucharach. Owszem, w drużynie prowadzonej przez Johna van den Broma są w mniejszości (oprócz Skórasia to jeszcze Filipowie Marchwiński i Szymczak), ale to dzięki sprzedaży graczy ukształtowanych we własnej akademii Kolejorz może sobie pozwolić na zatrudnianie coraz lepszych piłkarzy i zatrzymanie tych, którzy w Lechu od jakiegoś czasu są i stanowią o jego sile. Gdyby nie pieniądze zarobione na transferze Kamińskiego, pewnie nie udałoby się podpisać nowego, wysokiego, kontraktu z Mikaelem Ishakiem, kapitanem i jednym z najlepszych graczy w ekstraklasie.
W ostatnich latach na sprzedaży wychowanków Kolejorz zainkasował blisko 47 milionów euro, a następne wielkie transakcje są w drodze, bo już ustawia się kolejka chętnych po Skórasia i Szymczaka. Kolejne udane występy w Lidze Konferencji Europy wyżej wymienionej dwójki mogą podbić ich cenę i sprawić, że Lech przekroczy barierę 60 milionów euro już w letnim oknie. A że obaj przyczynili się do awansu do udanego startu mistrzów Polski w Europie, gdzie Kolejorz zarobił już siedem milionów, przy Bułgarskiej już mogą planować kolejne wzmocnienia i budowę zespołu, który będzie w stanie odzyskać w następnym sezonie tytuł mistrza kraju (w trwających rozgrywkach obrona tytułu jest już raczej niemożliwa) i łączyć to z dobrą grą na arenie międzynarodowej.
– A kolejnych w Lechu nie zabraknie. Wystarczy spojrzeć choćby na kadrę U17, notującą ostatnio świetne wyniki. Wśród powołanych jest pięciu graczy Kolejorza, w tym dobrze nam znany z naszych obozów Mateusz Mędrala. Dlatego poznański klub może i powinien być wzorem dla pozostałych. Odpowiednie szkolenie młodych piłkarzy to jedyna droga, by nasz futbol gonił najlepszych – uważa Stępień-Kunik z Polish Soccer Skills.
Ścieżka obrana lata temu przez Lecha nie należała do najłatwiejszych. Ale jak widać, opłacało się zainwestować czas i pieniądze, by dziś móc cieszyć się z sukcesów i to jeszcze opartym w części o graczy identyfikujących się z klubem, wychowanych w nim. To zawsze wartość dodana.
No i dziś Kolejorz ma już taką markę, że kiedy młody zawodnik dostanie ofertę z dwóch klubów, bardzo możliwe, że na tę z Poznania zerknie przychylnym okiem, bo widać, że w Wielkopolsce wiedzą, jak szkolić, by otworzyć drogę do międzynarodowej kariery.
W Poznaniu na dzisiejszy sukces zapracowali latami ciężkiej pracy. I dlatego nagroda smakuje jeszcze lepiej.