Nazywał się Eliahu Aron, ale wszyscy mówili na niego Eliorke. Kiedy go poznałem, miałem około sześć lat. Był już wtedy stary, ale nadal prezentował się jako wysoki, krzepki i dobrze zbudowany mężczyzna. Miał wspaniałą patriarchalną brodę i siwe brwi.

I oto ten wysoki, przystojny i pełen siły Żyd był w Radzyniu prawdziwą instytucją. Za każdym razem gdy tylko ktoś zachorował, nawet w środku nocy, biegło się do Eliorke po pomoc. Waląc do jego drzwi, ludzie krzyczeli – „Reb Eliorke, moje dziecko umiera…” (albo „Mój mąż…”) i tak dalej. Eliorke szybko wstawał i dobrodusznie mówił – „Nu, czemu wrzeszczysz? Już idę, idę, zaraz sprawdzimy”.

Eliahu-Aron po wejściu do domu chorego, dotykał dłonią jego czoła, prosił o pokazanie języka i radził pacjentowi napić się ricn-ejl[1]. Zdejmując ciężar z rodziny, czasami zalecał z rana zawezwać felczera, a niekiedy samego doktora. Ale nawet wtedy nie opuszczał swojego pacjenta – wstępował do niego codziennie, obserwując go i pomagając, jak tylko mógł. Jeśli chorym był żywiciel rodziny, dbał, aby niczego jej nie brakowało.

Eliahu Aron zachodził do nas codziennie, bo mój ojciec był tak sparaliżowany, że leżał cały czas na łóżku i nie mógł się samodzielnie przewrócić z boku na bok. Eliorke każdego dnia spędzał kilka godzin w naszym domu. Sam osobiście go podnosił, mył, zmieniał mu ubranie, ścielił łóżko tak, żeby było wygodnie i kładł do niego ojca z powrotem. Cały czas przy tym zapewniał go, że wyzdrowieje.

Ale nie tylko na tym polegała działalność Eliorke. Miał on i inne odpowiedzialne zadania. Otóż w Radzyniu stacjonował pułk wojska (miasto to siedziba powiatu), a w nim było pełno Żydów. Jego obowiązek polegał więc na dopilnowaniu, aby wszyscy żydowscy żołnierze mogli opuścić koszary i celebrować jamim towim[2] razem z radzyńskimi Żydami. Dbał też o to, aby nie zabrakło dla nich jedzenia w owym czasie. W tym celu ustalał „kontyngenty” żołnierzy dla każdego balebatim[3], decydując, kto i ile miał ich przyjąć do siebie. To przeszkadzało niektórym gwirim[4], ale nie śmieli skarżyć się Eliorke. Jeśli mimo tych całych wysiłków Eliorke zdarzało się tak, że nie wszyscy żołnierze znajdowali swój dom, gdzie mogli zasiąść do świątecznego stołu, zwykł mawiać do nich – „Nie martwcie się, wszyscy możecie przyjść do mojego domu!” Wszak zawsze miał u siebie sak mit kartojfl[5]. Żołnierze więc często jadali z Eliorke, śpiewali, a nawet puszczali się w tany.

Z czego żył Eliorke? Ano ze sklepiku, który znajdował się w ciągu zabudowań stojących przy moście, wyglądających na rynek, dziedziniec pałacowy, kościół i ulicę Warszawską. To było tam, gdzie co piątek wieczór szames Judel śpiewnym i zarazem przeciągłym głosem wołał – In szul ar-rr-ejn![6].

Eliorke dawno przekazał sklepik swoim dzieciom, ale on i jego żona żyli razem z nimi w narożnym domu, gdzie łóżka układały się w literę „dalet”. To miejsce należało do rodziny Eliorke od wielu pokoleń. Żeby zarobić na życie, chodził na targi i jarmarki, kupował tam cielaka, i tak tygodniowo zarabiał na życie te parę złotych.

Wieczorem w czasie Simchat Tora przed Hakafot stare żydowskie zabudowania w Radzyniu jaśniały światłami świec i pochodniami. Wszyscy żołnierze żydowscy byli przystrojeni w odświętne mundury z błyszczącymi guzikami. Ubierali też Eliorke w „generalski” mundur i „generalską” czapkę i paradowali z nim w pochodzie, w blasku świec i pochodni do synagogi. Na ulicach odbijało się echem żołnierskie zawołanie – Lebn zol undzer general Gorki, hu-rr-ra![7].

W synagodze Eliorke modlił się przy omed[8] i prowadził Hakafot. Był to niezapomniany widok, jak żołnierze maszerowali wokół pulpitu ze zwojami Tory w rękach, prowadzeni przez wysokiego, atrakcyjnego i patriarchalnego „generała”, który zaśpiewał Ozer dalim hoszi’jah na[9].

 

Przypisy tłumacza:

[1] Ricn-ejl (jid. olej rycynowy) – popularny wśród ludu środek antybakteryjny i antygrzybiczy.

[2] Jamim towim (hebr.) – święta. 

[3] Balebatim (hebr. osoby wysokiego stanu) – przedstawiciele elity żydowskiej.

[4] Gwirim (jid.) – bogaci ludzie.  

[5] Sak mit kartojfl (jid.) – worek kartofli.

[6] In szul arejn (jid.) – Czas iść do synagogi.

[7] Lebn zol undzer general Gorki, hurra! (jid.) – Niech na żyje generał Gorki, hurra!

[8] Omed (jid. ) – pulpit kantora.

[9] Ozer dalim hoszi’jah na…(hebr.) – Ty, który pomagasz biednym, ocal nas.


Mendel Goldwasser, Radziner tipn, [w:] Sefer Radzin; izker –buch = Radziner izker buch, red. I. Zigelman, Tel Awiw 1957, s.57-59. Tłumaczenie z jidysz Alicja Gontarek.