W 1950 roku Brazylia przegrała nieformalny finał mistrzostw świata z Urugwajem. U siebie, na Maracanie, w obecności dwustu tysięcy ludzi. Cały kraj pogrążył się w żałobie. Dziesięcioletni Pele, widząc zapłakanego ojca, miał mu obiecać, że zdobędzie Puchar Świata. Tak mówi legenda. Syn spełnił obietnicę – jeszcze zanim mógł zacząć o sobie oficjalnie decydować.

Pojawienie się Pele zapoczątkowało najlepszy okres w brazylijskiej piłce nożnej. To Canarinhos są najwybitniejszą reprezentacją, z największą liczbą tytułów mistrza świata. Sam Pele ma ich trzy, jest rekordzistą, i raczej nieprędko ktokolwiek mu dorówna.

Brazylijczyk jest autorem „najpiękniejszego niestrzelonego gola” w historii mundiali…

https://www.youtube.com/watch?v=-UzRsvCsC4c

…oraz wielu trudnych do zliczenia (pewnie również przez niego) goli strzelonych. A także protoplastą zwodów, sztuczek, strzałów z przewrotki…

 

To on był pierwszym „największym”. Każdego z najwybitniejszych potem do niego porównywano: Maradonę, Messiego, Cristiano Ronaldo, teraz Kyliana Mbappe. A także całą plejadę genialnych brazylijskich piłkarzy: Zico, Ronaldo, Ronaldinho, Neymara. Sam namaszczał swoich następców, którzy potem sobie z tym nie poradzili (Robinho).

Wczoraj przyszło mi do głowy odniesienie do popkultury – Pele był Beatlesem, a Maradona Stonesem. W rzeczywistości ani Pele, ani Beatlesi nie byli tacy nieskazitelni, ale czy ktokolwiek w ich dziedzinach był?

Czy był najlepszy? Nie wiem. Ale to z pewnością najważniejsza postać w historii piłki.

W 2022 roku umarł Król Futbolu, największy Brazylijczyk XX wieku.