Pastorałko miła ogłoś wszak to Nowina i powiedz gdzie leży Dziecina/
to Maleństwo na sianie co wkrótce zginie i Zmartwychwstanie
1. Od początku /intro, zaśpiew/
I wszystko było ciszą na samym początku
Wszyscy już myśleli o najmniejszym
Dzieciątku szli drogami w piachu i żwirze
Nie było im łatwo najciężej
Wikłały się losy pod niebem co zawsze milczało
Lecz wiatry i burze przelewały się porami roku
Każdy czekał na czas świąteczny
By ciało i duszę odmienić
A czas wypełniał się
Historia uczył się z wolna
Myślenia i samodzielności
A tradycja zmuszała do wysiłku by ja zachować
2. Historia /diariusz/
I losy ludzkie nie zatrzymały się na jednym zdarzeniu
lecz dopełniały A nikt nie był bez winy
Budowanie królestwa na ziemi zawsze ma swoją cenę Zwykle
przewyższa ona wyobraźnię człowieka A nikt
nie żałuje swoim win przed czasem A przecież
gniew rycerzy nie poszedł na marne
Słupy graniczne zmieniały
swoje miejsc na mapach
które szukały miejsca dla nowej ojczyzny
A drugie niebo wciąż milczało
Goiły się rany bliznami czasu
w kronikach zapisywano nowe imiona bohaterów
3. Memento Mori /deklamacja/
Wypatrz tego wieczoru pierwszą gwiazdą
może ona nas ocali wyzwoli uniesie
jak najwyżej w teologię najskromniejszych wyznań
które zwą nieustannie wiarą A dzwony
Katedralne głośniej uderzą
w ton trwogi zajęczej I nie uchroni się
człowiek ani zwierzę przed karą
co spadnie nagle na kark zgięty nieporadnie
I zajdą zmiany niespodziewane w układzie zjednoczonych siłę
Północ przemiesza się z południem
Na wschodzie dojdzie do przegrupowania
wojsk Na zachodzie bez zmian będzie wreszcie
4. W drodze /nie-piosenka/
w drodze jesteś pielgrzymem w ostateczności
zanurzony czasu znak uczłowieczenia
niesiesz na ciele i duszy jak tatuaż Bo przecież rozkosz
jest zasłona bycia w prawdzie Zasłania doniosłość
każdego słowa każdej myśli
otwierającej umysł o poranku Droga nie kończy się
urywa się przed wzniesieniem
na które wejść trzeba wkroczyć
by zobaczyć ciąg dalszy w oszołomieniu codziennym
Jaka jest perspektywa że oczy nas
nie okłamią namiętnością wpatrywania się
w niekończący się horyzont który nic nie przynosi
5. Dzieciątko /baśń wschodnia/
A niebo rozświetlało się
upalne powietrze drżało
zimowym czasem egzaltacji Napiętym nasyconym
zbawienną treścią proroctw
starców z siwymi brodami jadający warzywa
A jednak nie działo się wiele jakby nigdy nic na zawsze
się wypełniło A wszystko stoi pod znakiem
On jest zawinięty w pieluchy płacze śpi budzi się i zasypia znowu
lecz w oczach ma miłosierdzie i troskę
Gdzieś na antypodach w słońcu na plaży
ludzie spaleni brązem obserwują powolny bezszelestny ruch łodzi
dryfujących porywami lekkich fal ciepłego morza
6. Pasterze /chorał/
Przyszli pasterze w wierze szukali patrzyli
wypatrzyli stajnię W stajni Dziecko
beztrosko patrzące na świat uważnie
Nie wiedzieli co robić zaśpiewali Niebo
było ciemne Pulsowały gwiazdy Potem zgasły Została
jedna jedyna W ciszy powychodziły wszystkie
zwierzęta Matka modliła się Ojciec strzegł ciszy
Trzej magowie rozprawiali uczenie złożyli
prezenty Odeszli Wreszcie aniołowie odmówili
pacierze Niebem nadpływały
obłoki jak żaglowce Ziemia i niebo zasypiały
piasek przesypywał się przez dłonie klęczących ludzi
7. Wieczne Gloria /przyśpiew/
Cokolwiek się zdarzy historia się powtórzy mniej
lub więcej w ciszy W niej na rzeki wypływają łodzie
Lasy drżą od biegu zwierząt Ziemi nie może wytrzymać Chciałaby wybuchnąć Odetchnąć
bezwstydem wulkanu
roztopić się kwarcem piaskiem Zbiec zboczem
lawiną kamieni Prorok Eliasz nie śpieszy się
moczy nogi w górskim potoku Obserwuje
fantastyczne kształty obłoków Stara się zrozumieć
codzienną ułomność rzeczy martwych Patrzy ze zdumieniem na szybki nurt wody
w który zanurzają się ryby o srebrnych łuskach
i oczach pełnych melancholii Zagubiony ptak ćwiczy tryle dyszkantem
zamierającym na mroźnym powietrzu
8. Podróż w nieznane /medytacja/
Każdy zaczyna swoją podróż przed wieczorem
czyści buty przygotowuje płaszcz i koszule
oraz spodnie Potem już tylko czeka Jedni dostaną nagrodę
inni zostaną skarceni upokorzeni lub rozstrzelani
wieczorem pod murem z cegły o zapomnianej barwie
Przy świetle gwiazd nadleci Anioł Przymierza
odmierzy krokami odległość pozbiera
trupy wskaże winowajców pobłogosławi
ziemię Zapanuje ład i porządek rzeczy Ale kto przetrwa dzień
Jego nadejścia i kto pozostanie przy życiu On każde z nich
przetopi na złoto brąz cynę srebro i mosiądz I tylko prorok
wskaże Ci najdłuższą drogę w nieznane Ku ocaleniu
9. Trzej królowie i mędrcy /szkic z natury/
Idą trzej królowie przez świat odczarowany magią i wierzeniami
Z jedną gwiazdą na niebie
w słonecznym przesileniu Czy zasłużyłeś na fikcję opowieści
jeszcze za tego życia które dopiero
obrasta w fakty okoliczności i zdarzenia
Na sens niewybaczalny i otwartą przestrzeń domysłów
A oni magowie wciąż widzą fragmenty i części innych obcych światów
A ten świat co już jest rozpoznany pęka
Trzeszczy i wzywa pomocy
A innego świata nie będzie zazdrosna miłość Bogów na to nie pozwoli
Pozostają kosmiczne epizody samotnych gwiazd spadających
w bezwładzie na nasze głowy posypane popiołem komet
10. Pod jasnym niebem gwiazd /zamyślenie/
Pod jasnym niebem gwiazd sumujemy wszystkie wrażenia niesiemy dary przygarbieni lecz ocaleni milkną miasta gasną światła trawa kładzie się na ciemnej ziemi Obłoki dryfują woń światła zapada na nasze dłonie Gdzieś w południowych morzach skaczą delfiny Ptaki szybują na wysokościach Może gdzieś Anioł zagubiony szuka drogi do raju Rośnie w nas niewzruszona dziecięca radość że możemy jeszcze odkrywać nowe pejzaże Jednak nie mamy zbyt wiele czasu Cienie wielkich drzew przysłaniają doskonałość kosmosu Nasza mowa jest już nieładem zbiorem nieuporządkowanych znaczeń Kantyczki niosą się jeszcze o świcie nad rzekami płynącymi niezdarnie od źródeł zasnutych mgłami w doliny wypełnione żyzną zielenią Wszyscy czekają na wypełnieni słów proroków Świt szybko przemieni się w Wigilię nocy pełnej znaczeń których wyjaśnień będą doszukiwać się filozofowie Jak będzie miał smak zapach i wygląd nowy świat nowego dnia Kiedy wszyscy będziemy na miejscu Ze stajenki popłynie Nowina Czy odnajdziemy właściwą drogę czy zagubimy się na tysiąc lat…