Na Lewandówce,
W cichej kołyscy
Dziecko maleńkie
Jak ptaszyna kwili.
Chodźci na palcach,
Patrzci si wszyscy,
Lwowski Pan Jezus
Narodził si w tej chwili.
Matka bledziutka,
Matka szczęśliwa
Głaska dziecinę
I do serca tuli,
Głosem cieniutkim
Cicho mu śpiwa
Luli, ta luli,
Ta lulaj mi, ta luli.
A On aż oczki
Mruży z rozkoszy.
Luli, ta lulaj mi,
Synku najdroższy.
*
Matka bledziutka
Nuci i płaczy,
Synku najdroższy,
Ja si myśleć boim,
Ile cierpienia,
Ile rozpaczy
Bedzi przed tobą
I przed miastem twoim.
Jak ciebie strzec
Na ziemi i w niebie?
Kto cię uchroni,
Kto cię uchowa
Przed tym nieszczęściem
Co porwie ciebie
Z ramion matczynych
I tego miasta Lwowa?
Troska okropna
Serce mi płoszy
Luli, ach, lulaj mi,
Synku najdroższy.
*
Nad Lewandówką
W niebie się jarzy
Gwiazda ogromna
jak miejska latarnia.
Widzą ją oczy
Lwowskich baciarzy,
Po całym świeci
Nadzieja ich ogarnia.
Śnieg mokry pada,
W gięstej zamieci
Skrzydłami w mroku
Szumią jakieś echa
Zewsząd się zlata
Tłum lwowskich dzieci,
Lwowski Pan jezus
Do nich się uśmiecha.
Chodźci tu wszyscy,
Klękajci wszyscy!
Taż On we Lwowie znów,
W swojej kołyscy!
Siwe oczęta
Mruży z rozkoszy.
Luli, ach, lulaj-żeż,
Synku najdroższy.