Autor nowego prezentowanego cyklu fotograficznego znany jest z naszych łamów z prozy („Bóg F”, „Witraż”, czy „Dwanaście miniatur nostalgicznych”) recenzji płyt „WinyLOVE” oraz z fotoreportażu „Spacerem po Lublinie”, którego ostatni, 32 odcinek zamieściliśmy w ubiegłym tygodniu.


Nowy cykl, którego pierwszą część prezentujemy dzisiaj, poświęcony jest warszawskiej Woli, którą autor prezentuje nam od mało znanej strony, takiej, której często nie chcemy nawet znać. Oddajmy mu głos:

Urodziłem się na warszawskiej Woli i spędziłem tam pierwsze kilka lat życia, by, jako dorosły już człowiek, zamieszkać tam po studiach. Potem, po trwających kilka lat wojażach, znów tam zamieszkałem i postanowiłem ocalić od zapomnienia to, co na Woli przemija. Stare kamienice, które przetrwały wojnę, a teraz niszczeją, otorbione przez koszmarne, szklane wieżowce. Stare szyldy, odchodzące w zapomnienie drobne sklepiki i rzemieślnicze warsztaty, oraz nieszablonowe napisy na murach.

Z fotografowaniem tych pozostałości należy się pospieszyć, bowiem władze postanowiły zrobić z Woli Manhattan dla ubogich, i każdego dnia buldożery rozwalają tkankę tej przepięknej (mimo wszystko) dzielnicy. Rozmyślnie nie skupiam się w swoich fotografiach na tym, co można zobaczyć w folderach reklamowych, jestem fotografem rozpadu. Miłośników pięknych wolskich parków (Szymańskiego, Moczydło, Sowińskiego, Powstańców Warszawy – odsyłam tam, na spacer. Można tam zobaczyć piękne widoki, a często i mnie we własnej osobie.