-Jak długo jeszcze mężczyźni będą musieli znosić kaprysy kobiet i domyślać się o co im chodzi, skoro one same do końca tego nie wiedzą. – Po odczytanie tego postulatu na placu pojawiła się trójka emisariuszy, którzy wrócili ze spotkania z premierką. Następnie demonstranci zaczęli składać nagłośnienie, co oznaczało, że protest został zakończony.


-Myślałem, że to potrwa dłużej. U mnie w kraju to protestują godzinami.

-Zbliża się piętnasta, więc muszą iść po dzieci do szkoły albo gotować obiad – oznajmił Nepos.

-W taki sposób to wy nigdy nie dostaniecie tych podwyżek! – stwierdził Feliks.

-Takich mamy polityków – zakpił Nepos. – Co ty na to, żeby się czegoś napić?

-Jestem za – przytaknął ambasador. – Znasz tu każdy zakątek, to prowadź do jakieś restauracji.

-Z tyłu za budynkiem rządu jest fajna restauracja i nie jest tam drogo, bo stołują się głównie urzędnicy z kancelarii premierki.

-To prowadź Nepos – rzekł Feliks i dyskutując na temat zakończonej demonstracji podążali w kierunku restauracji.
Po kilku minutach byli na miejscu, lecz szybko zauważyli, że nie tylko im chciało się pić. Feliks rozejrzał się po stolikach i uznał, że nic z tego nie będzie.

-Wszystkie stoliki zajęte.

-A w środku nas nie obsłużą – dodał Nepos. – Musimy iść gdzie indziej. – W tym momencie jednak Feliks dostrzegł siedzącą samotnie pod jednym z parasoli kobietę, której już dwukrotnie kupował lody.

-Jest moja ulubienica – rzekł z uśmiechem. – Dosiądziemy się do niej.

-A która to jest?

-Ta pod różowym parasolem.

-Przecież to starsza kobieta! To ty gustujesz w takich?

-Nie mów głośno, bo jeszcze usłyszy! – zaapelował Feliks.

-Tylko nie mów, że idziesz z nią jutro na wesele! – niedowierzał Nepos i szedł za ambasadorem. Ten zaś zauważył, że kobieta skończyła pić sok i przegląda coś na komórce.

-Dzień dobry pani.

-O mój dobroczyńca. Dzień dobry panu – odpowiedziała i uśmiechnęła się do Feliksa. – Szkoda, że się pan spóźnił, bo tak to bym poczęstowała pana pysznym sokiem. Nigdzie nie ma tak dobrego jak tutaj.

-Wierzę pani na słowo. A nie chciałaby pani pójść na dobre lody?

-Na podwójną gałkę cytrynową? – zapytała kobieta i aż oblizała się na myśl o lodach. – Takie są po cztery feminki.

-Wiem i daję pani pięć feminek – oznajmił Feliks i podał jej monetę.

-Szkoda, że nie możemy zjeść razem, bo na dwie podwójne gałki nie wystarczy.

-Może innym razem.

-Dziękuję i do zobaczenia, przystojniaku – i odchodząc posłała mu całuska.

-Mamy wolny stolik. Siadaj Neposie.

-Ulżyło mi, bo myślałam, że to ta twoja sympatia.

-Pamiętasz, jak mnie zawiozłeś na tę inscenizację historyczną na plac przy starej redukcji?

-Pewnie, że pamiętam.

-Występowała w tej inscenizacji. Pokażę ci jej zdjęcie – i podał mu telefon, w którym było zdjęcie Monisy.

-Ale Amazonka!

-Podoba ci się? – zażartował Feliks.

-Piękna kobieta, ale i tobie przecież niczego nie brakuje! – oznajmił Nepos.

-Dyplomatycznie powiedziane.

-To jutro będziesz z nią na weselu? – zapytał i oddał Feliksowi telefon.

-Tak. I powiem ci, że już dawno tak na nic nie czekałem, jak na to jutrzejsze wesele.

-Chętnie bym zatańczył na waszym weselu – rzekł z uśmiechem Nepos.

-Nie wiem czy jestem już na to gotów?

-Trzydziestkę już skończyłeś panie ambasadorze, to może czas pomyśleć o ożenku.

-Niech to zostanie między nami, ale powiem ci, że pierwszy lat od kilku lat zacząłem o tym myśleć.

-Trzymam kciuki – rzekł Nepos i uśmiechnął się do Feliksa. Ten zaś dostrzegł kelnera i zasygnalizował, aby podszedł do ich stolika. Postanowił też zamówić ten sam sok, który polecała mu lubiąca lody staruszka.