Zwerbowana przez życie
lub dla niego
biegunowym charakterem
wyłuskuję gram szczerości
i tonę obłudy

mam czas
inni zegarki
uczę się (nie) na pamięć
podnoszę przez uszanowanie
martwe gwiazdy

nie wiem jaki ale mam plan

kochać bardziej
łapać sekundy odjeżdżające
za pięć trzecia nad ranem
wstać silniejsza
niż wczoraj

w zmierzchu omdlałym
krótkiej nocy księżyc
chwiejnym balansem
maluje latarnię
która mnie prowadzi

przytulam nów
gaszę światło