Za Politechniką – rząd mniejszej wielkości kamieni- czek – prawie domków.
Piekarenka – z drożdżówkami i cebularzami – przede wszystkim. Stała trasa studentów, ale i też uczniów z i do szkół. Między innymi na Muzyczną Plastyk i Muzyczna. Jakiś kebab jeden, drugi, trzeci – czwarty – po drugiej stronie – na odcinku Gliniana–Głęboka – prawdziwy kebab – polski – prawdziwie polski – bez ściemy bułki nie-do-zjedzenia i kapusty jak w kapuśniaku – a mięsa – mięso było – było? – było.
W głębi bocznych uliczek jakieś puby, pizzerie itp. – sklepy, garmażerki, lumpeksy itd.
W zasadzie vis-à-vis Glinianej bardzo stara cukiernia – Nina. Nie zachodzi – nie może. I nie po drodze.
Ten budynek z punktami usługo-handlowymi i knajpami.
Budynek Swojskiej Chaty – jadło tzw. chłopskie. Budynek i z zewnątrz, i wewnątrz zabudowany deskami jak z chaty chłopskiej. Wszystko chłopskie.
Jakiś domek trochę w głębi za płotem i bramą wjazdową. Kamienica średniej wielkości, raczej prawie większa – zniszczała – kebab vis-à-vis kebabu u Polaka – prawdziwego prawdziwy.
Punkt ksero na rogu – w tym rejonie to nie jeden, nie dziesiąty – trasa na Politechnikę – a i inżynierowie muszą kserować, drukować, skanować chyba więcej dokumentów i prac niż taki student dajmy to Filologii Romańskiej lub Polskiej.
Wąska uliczka – jakaś garmażerka, może pub – pub też tu wielce wskazany i rentowny – a na końcu uliczki, zamykając jej wylot – szkoła – bodajże podstawowa.
Nowy budynek – mniejszy – apteka, coś jeszcze – ktoś zainwestował całkiem niedawno, w budowę.
Kapliczka św. Matki Boskiej – zachowana – tam chyba napis na żelaznej tabliczce – bodajże 1920.
Ma momenty w życiu – czyli prawie zawsze? – że potrzebuje Jej wsparcia, jadąc do pracy – czasami się w myślach, nie ruszając ręką, się przeżegna – czasami coś powie, nie ruszając ustami, w myślach – a czasami po prostu popatrzy w oczy niewidocznie dla innych oczu – bardzo to lubi. I dla niego najważniejszy jest jednak kult św. Matki Boskiej.