Okupacja Radzynia podczas pierwszego najazdu bolszewików w 1920 r. trwała niecały tydzień (10-16 VIII). To wystarczyło, by dali się mieszkańcom Radzynia i okolicy we znaki. Tak o okupantach i współpracujących z nimi miejscowych kolaborantach opowiadali świadkowie wydarzeń po ucieczce najeźdźców:

 

Marian Chorecki – inżynier z Radzynia

Zrywali z urzędów godła państwowe, na gmachu byłego Starostwa wywiesili swoją czerwoną, z napisem Związek Zawodowy Rob.[otników] Rolnych, chorągiew, utworzyli kompletny Zarząd Rewkomu powiatowego.

Josek Rajchundel – krawiec z Radzynia

Po wejściu bolszewików do Radzynia zaaresztowali oni szereg osób, również i mnie. W czasie przesłuchania […] zarzucili mi, że byłem w porozumieniu z policją, opierając się na tym, że robiłem ubranie dla komisarza policji. Zarzucali mi, że przyczyniłem się do aresztowania przez polskie władze szeregu komunistów. Jednak nie mówiono mi żadnych nazwisk.  […] W areszcie byłem przez cały czas pobytu bolszewików w Radzyniu. Razem ze mną byli aresztowani: Dawid Lichtenstein, Icie Glauberg, Stasiek Walczyna – wszyscy z Radzynia; oprócz tego pewna ilość kobiet ze wsi.

Józef Pawłowski – funkcjonariusz Policji Państwowej w Radzyniu

Na terenie powiatu utworzono komitet rewolucyjny, w skład którego wchodzili: Zamyłko, jako prezes, Domagalski, Piekutowski, Gawrysiuk, Domański i inni. […] [Fręchowicz] był czynnym członkiem Kooperatywy Robotniczej.

Kazimierz Rudnicki – starosta radzyński

Skupiono uwagę na zarekwirowanie przez bolszewików tutejszych młynów, mąki i zboża po folwarkach i dworach. O ile sobie przypominam, łączono tą działalność aprowizacyjną z osobą Piekutowskiego. Słyszałem także, że Fręchowicz bolszewików u siebie fetował i bardzo ścisły kontakt z nimi podczas inwazji utrzymywał. […]

Domagalski podczas inwazji organizował wiece, na których wygłaszał wybitnie antypaństwowe mowy. Domagalski po aresztowaniu przeze mnie Zamyłki i osadzeniu go w areszcie został prezesem Związku i ten charakter miał podczas inwazji.

Po objęciu władzy po inwazji natknąłem się na protokoły posiedzeń Rewkomu i różne dokumenty, na których były podpisy Domagalskiego, Domańskiego, Dyducha. […] W jednym z tych dokumentów Rewkom telegraficznie żądał pozwolenia na obłożenie Radzynia kontrybucją. Na pewno przypominam sobie, że słyszałem o aresztowaniu Borkowskiego.

Józef Gil, Stanisław Kwarciak i Józef Wiśniewski – oficjaliści majątku Suchowola

Podczas inwazji bolszewickiej, dn. 14 sierpnia [1920 roku], w sobotę w południe przybyli do Su-chowoli z Radzynia prezes Z.[wiązku] Zaw.[odowego] Rob.[otników] Rol.[nych] Rz[ecz]-p[ospo]l[i]tej Polskiej na powiat radzyński Domagalski i członek tegoż Związku Dyduch wraz z komendantem bolszewickim miasta Radzynia i dwoma żołnierzami. Po przybyciu skierowali się do kancelarii administracyjnej, gdzie był podówczas bawiący od dwóch dni komisarz bolszewicki. Przybyły komendant najpierw zażądał od komisarza pokazania mu legitymacji, a po przeczytaniu tej przedstawił mu Domagalskiego i Dyducha jako członków radzyńskiego Rewkomu. Następnie nakazał komisarzowi, by zajął się zgromadzeniem nowego komitetu „batriackiego” [czyli komitetu batriackiego, od słowa батрак – parobek (przyp. DM)].

Komitetów od środy było już trzy. Wszyscy przybyli, mianowicie: Domagalski, Dyduch, komendant bolszewicki i dwaj żołnierze, udali się do mieszkania kasjera, później rządcy folwarcznego, służącego pałacowego, kucharza i gospodyni dworskiej, gdzie przeprowadzili rewizje szukając jakoby broni i rzeczy pałacowych. W mieszkaniu kasjera komendant, rozejrzawszy się po ubikacjach, rewizji nie robił, zapytał tylko dlaczego tak mało mebli w mieszkaniu. Wówczas Domagalski doszedł do niego i wyszeptał mu: „Aresztujcie jewo”. Ten odpowiedział: „Pierepugajutsja” [pierepugajutsja – słowo rosyjskie перепугаются – przestraszyli się, zapisane transliteracją] i wyszedł z mieszkania do rządcy. Następnie do mieszkania służącego pałacowego, gdzie Dyduch i Domagalski strzęśli wszystko – przy czym Dyduch prawił do obecnych: „Jak słońce nie wzejdzie od zachodu, tak książę nie będzie już oglądał Suchowoli. Postanowiliśmy przejść całą Europę i dlatego zaprosiliśmy towarzyszy Czerwonej Armii”.

Po Rewizji, gdy ludzie zabrali się, Domagalski w obecności komendanta, komisarza bolszewickiego rozpoczął zebranie i obrany za przewodniczącego zebrania wygłosił mowę, w której, wyrzuciwszy cały stek wymyślań na rząd i obszarników, wykrzykiwał w końcu: „Zdrajca Piłsudski, zdrajca Paderewski, zdrajca Skulski, zdrajca Daszyński! Czerwona Amia przyszła nas wybawić. Powinniśmy jej dopomagać. Młodzież niech wstąpi w jej szeregi, a inni muszą walczyć wszelkimi sposobami do zupełnego zwycięstwa Czerwonej Armii nad burżuazją”. Następnie mówił Dyduch te same brednie co Domagalski, tylko z większym zapałem.

Po mowie Dyducha i komendanta bolszewickiego Domagalski sam podał kilku kandydatów na członków komitetu wykrzykując: „Kto się trzymał pańskiego fraka – precz dziś z komitetu! Później się z nimi rozprawimy”.

Feliks Welik – karbowy z majątku Suchowola; członek suchowolskiego Rewkomu

Po napisaniu protokołu udał się cały komitet do pałacu ks. Czetwertyńskiego, w którym sekretarka komitetu sowietów, Zofia Zamyłkowa, wygłosiła tę mowę, że przed paru dniami w tym pałacu panowali i rządzili nami burżuje, lecz teraz już rządzić nami nie będą, my będziemy rządzić i panować, a ci którzy byli w tym pałacu, nigdy więcej nie wrócą i noga ich nie postanie na tym progu.

Władysław Borkowski – mieszkaniec Radzynia, agent policji i żandarmerii wojskowej

Podczas najazdu bolszewickiego w r.[oku] 1920 Domagalski był głównym twórcą czerezwyczajki [czerezwyczajka – synonim sowieckiej policji bezpieczeństwa odpowiedzialnej za represje w Rosji bolszewickiej. Nazwa pochodzi od słowa czriezwyczajnaja  (nadzwyczajna) z oficjalnej nazwy tego sowieckiego organu odpowiedzialnego za terror: Wsierossijskaja czriezwyczajnaja komissija po bor’bie s kontrriewolucyjej, spiekulacyjej i priestupleniami po dołżnosti (Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem) – przyp. DM] w Radzyniu. Z jego inicjatywy zostało aresztowanych wielu obywateli polskich, patriotów lojalnych w stosunku do państwa polskiego. Również za sprawą Domagalskiego zostałem aresztowany. Następnie byłem sądzony i skazany na śmierć przez sąd bolszewicki, w którym zasiadał również Domagalski.

Aron Ciechanowski – kupiec z Radzynia

Jako dziesiętnik milicji dostałem polecenie, żeby dostarczyć bolszewikom 30 furmanek. Między innymi zwróciłem się po furmankę do Władysława Borkowskiego. Władysław Borkowski furmanką, wraz ze mną, udał się do zamku w Radzyniu. Kiedy stałem z Borkowskim na dziedzińcu zamkowym, gdyż czekał na żołnierzy – bolszewików, którzy mieli z nim jechać, usłyszeliśmy jak dwóch bolszewików, których nie znam, rozmawia pomiędzy sobą, że mają polecenie aresztować Władysława Borkowskiego i że ma być rozstrzelany. Borkowski słysząc te słowa chciał uciekać, lecz nie mógł tego zrobić, gdyż pilnowano furmanek i ludzi przy nich. Za jakieś pół godziny Wł. Borkowski powiózł swoją furmanką bolszewików do dworu […] odległego od Radzynia o 4 km i stamtąd uciekł do Kocka. Skazany na karę śmierci Borkowski został dlatego, że był patriotą polskim i śledził komunistów.

Wiadomo mi jest, że Domagalski był głównym kierownikiem bolszewickim, wszędzie wówczas rządził. […] Oprócz Domagalskiego czynny udział w akcji bolszewickiej brali: Domański, Gawrysiuk i Zamyłko […]. Również wiadome mi jest, że pomagał bolszewikom Aleksander Fręchowicz i Henryk Piekutowski […]. Przypominam [sobie], że Fręchowicz pomagał agitować bolszewikom przeciwko Polakom. Działo się to na rynku w Radzyniu. Słyszałem, że Henryk Piekutowski rekwirował wraz z bolszewikami w sklepach zboże i towary. Widziałem go również w zamku radzyńskim, lecz co on tam robił – nie wiem.

Władysław Borkowski – mieszkaniec Radzynia, agent policji i żandarmerii wojskowej

Zostałem z furmanką przez jakichś dwóch Żydów, z których jeden nazywał się Jankiel Lichtenstein, doprowadzony do zamku, gdzie zaraz stanąłem przed jakimś sądem bolszewickim […] na dziedzińcu zamkowym. Po przesłuchaniu i stwierdzeniu mej identyczności przez Domagalskiego, Domańskiego, Gawrysiuka i Zamyłkę, [zostałem] poprowadzony pod ścianę. Sąd poszedł do pałacu, a w chwilę potem Ciechanowski, którego tego dnia pierwszy raz widziałem, ostrzegł, że – o ile nie ucieknę – [to] za chwilę będę rozstrzelany. Wobec czego pilnującemu mnie żołnierzowi uciekłem.

Wymienionych poprzednio 4 członków Kooperatywy bardzo dobrze znałem jako wywiadowca polskiej żandarmerii […]. Zadaniem moim było wyłapywanie dezerterów, inwigilacja tych członków Kooperatywy, którzy organizowali strajki rolne i buntowali służbę folwarczną w okolicy przeciwko polskiemu wojsku. Przedtem przez 9 miesięcy byłem konfidentem policji, a po przejściu do żandarmerii służba moja miała charakter czysto wojskowy.

W czasie, gdy byłem sądzony i miałem być rozstrzelany, widziałem Piekutowskiego, którego poprzednio również inwigilowałem, w towarzystwie poprzednio wymienionych 4 członków Kooperatywy. Wiem od Kamienieckiego Herszka, że Piekutowski zabrał mu klucze od młyna.

Władysław Lujniewski – robotnik rolny z Wierzbówki

Prawie że pod koniec inwazji zostałem aresztowany przez bolszewików z powodu rzekomego współdziałania z tutejszą policją. Zaprowadzono mnie do czerezwyczajki w domu Lichtensteina i bez przesłuchania, po ustaleniu moich personaliów i sprawdzeniu ich z danymi, które czerezwyczajka przed moim aresztowaniem już posiadała, zostałem odprowadzony do aresztu. […] W areszcie dowiedziałem się od matki, która mi jeść przynosiła, że zadenuncjowali mnie tutejsi Żydzi za to, że pomagałem policji. […]

Po dwóch dniach wyszedłem z aresztu i miałem wraz z innymi być pognany do Rosji. Na skwerze zobaczyłem Domagalskiego, którego nie znałem, i w mojej obecności zwrócił się do niego Lichtenstein o pomoc nazywając go Domagalskim. Domagalski miał wtedy karabin. Podczas drogi Domagalskiego widziałem ciągle koło nas na furmance. W pewnym momencie zauważyłem (było to pod Janowem [Podlaskim]), że Domagalski stojąc na warcie strzelił do ks. [Zygmunta] Brudnickiego z Parczewa, który maszerował na czele aresztantów. Był tam z powodu spalonego mostu wielki tłok i rozgardiasz, tak że ks. Brudnicki mógł tego strzału nie zauważyć. W tym samym czasie padło więcej strzałów, ale nie wiem kto strzelał. Ja uciekłem z pod Janowa z Kanią Baranowskim i Blachowiczem.

Zygmunt Brudnicki – kapłan posługujący w Parczewie; aresztowany i przetrzymywany m.in. w Radzyniu

Byłem badany dwukrotnie: w Parczewie i we wsi Czemierniki pow. radzyńskiego. W Parczewie badał mnie jakiś Łotysz. […] Ktoś przychodził z miejscowych bolszewików do aresztu w Radzyniu i brał aresztowanych do czyszczenia ustępów. […] Jakiś bolszewik zastrzelił jednego wojskowego, którego podejrzewał o szpiegostwo. Miało to miejsce pod m.[iastem] Biała [Podlaska].

 

Zainteresowanych innymi relacjami odsyłam do książki mego autorstwa pt. Czas bolszewika. Sowiecka okupacja Radzynia w sierpniu 1920 roku w relacjach świadków (Radzyń Podlaski 2014). 

Fot. Tomasz Młynarczyk & Przemysław Krupski