Na terenie ówczesnego powiatu radzyńskiego, podobnie jak i w całej Polsce, stan liczebny zwierzyny dzikiej był niski. Praktycznie nie występowały łosie, dzików było mało i tylko w dużych posiadłościach, np. Potockich w Międzyrzecu. Sarny występowały głównie na dużych połaciach lasów. Na terenach chłopskich główną zwierzyną łowną były zające, kuropatwy, kaczki, rzadziej lisy.
zdj. tytułowe: zdjęcie z zawodów RTŁ 3 lipca 1938 r.: Źródło: „Łowiec Polski” 1938, nr 24, s. 15
Łowiectwo dostarczało różnych problemów. Starosta radzyński odmówił wydania księdzu parafii Jabłoń Janowi Terlikowskiemu karty łowieckiej w związku z tym, że ten, w towarzystwie znanego kłusownika Aleksandra Litwina, upolował bażanta na włościach hr. Augusta Zamojskiego. Hrabia jednak nie wniósł skargi. Starostwo powiatowe w piśmie do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie z 12 maja 1938 r. przedstawiło sprawę następująco: „Litwin Aleksander w roku 1929 karany był przez starostwo za nielegalne posiadanie dubeltówki na czternaście dni aresztu, lecz przez Sąd Okręgowy w Białej Podlaskiej został uniewinniony”[22].
Ks. Terlikowski, jak wynika z przeprowadzonego dochodzenia, polował na terenach łowieckich majątku Jabłoń w towarzystwie znanego kłusownika, jak tłumaczył z powodu szkód czynionych przez ptaki. Na zarzuty wysuwane wobec jego osoby stwierdzał: „Uważam, że starostwo powiatu radzyńskiego odmowę swoją oparło nie na danych faktycznych, a jedynie na insynuacji czy plotkach, gdyż nigdy nie byłem karany karami wymienionymi w wyżej wymienionych art. 28 i ad. ustawy łowieckiej ani też nie stanąłem w kolizji z prawem”[23]. W tym samym piśmie napomniał o tym, kto przedstawia niepochlebne opinie na jego temat: „Mogę tylko przypuszczać na podstawie pewnych danych, że dostarczył ich hr. A. Zamoyski z Jabłonia, który ma do mnie urazę, że ośmieliłem się zwrócić mu uwagę, aby nie polował w niedzielę w czasie uroczystych nabożeństw obok kościoła ani też blisko plebani, że śruty zacinały mi na ganek. […] Przypominam, że do takich uwag upoważnia mnie moja suknia duchowna oraz moja działalność obywatelska. Nie po to należałem do POW, biorąc w 1918 r. czynny udział w rozbrajaniu Niemców, a w r. 1920 wstąpiłem na ochotnika do Wojska Polskiego do 222 och.p.p., żeby obecnie ktoś bezkarnie przeszkadzał mi w spełnianiu obowiązków duchownych, a nawet podrywał moją powagę w oczach miejscowego społeczeństwa”[24]. Ostatecznie wojewoda zdecydował o tym, że jeśli ksiądz nie został skazany za jakiekolwiek przewinienie wyrokiem prawomocnym, nie było podstaw do odmowy wydania księdzu karty łowieckiej[25].
W okresie międzywojennym dużym problemem było wszechobecne kłusownictwo. Na różnych szczeblach władz podejmowane były próby zahamowania tego zjawiska. Kontrolowano targowiska, hurtownie, gdzie mogła być sprzedawana skłusowana dzika zwierzyna. Sprawdzano jadłodajnie, restauracje, czy nie podawano tam dań z dzikiej zwierzyny w okresie ochronnym. Problem był na tyle poważny, że wojewoda lubelski wystosował pismo do starostów powiatowych województwa i starosty grodzkiego w Lublinie odnośnie kłusownictwa oraz nielegalnie posiadanej broni.
Pisał w nim: „Szczegółowa analiza wyników prowadzonej akcji rozbrajania ludności cywilnej stwierdza, że liczba nielegalnie posiadanej broni i to zarówno krótkiej, jak i myśliwskiej, jest bardzo duża i nie wykazuje tendencji do zmniejszania się. Przeciwnie obserwacja z poszczególnych terenów wykazuje, że cyfry obrazujące liczbę nielegalnie posiadanej broni stale wykazują się koło tej samej wielkości, a nawet dla broni myśliwskiej w okresach łowieckich znacznie podnoszą się, co świadczy o niedostatecznej akcji zwalczania kłusownictwa i nielegalnego posiadanej broni”[26]. Wojewoda zobowiązał starostów do zintensyfikowania działań w walce z nielegalnym kłusownictwem i posiadaczami nielegalnej broni oraz stosowania przeciwko winnym odpowiednich kar, a także „zaangażowania do współpracy nauczycieli, w miarę możliwości duchowieństwa, samorządów i organizacji społecznych”[27].
Efektem kłusownictwa było nie tylko wyniszczanie zwierzyny, ale dochodziło również do licznych nieszczęść, zbrodni, postrzeleń, zabójstw. Prasa łowiecka z tego okresu bardzo często donosiła o takich przypadkach. Na terenie powiatu radzyńskiego bardzo głośna w tamtym okresie była sprawa zabójstwa dwóch leśników w dobrach hr. Andrzeja Potockiego niedaleko Międzyrzeca. Zbrodni dokonał młody, 19 letni chłopak, za co został skazany na 10 lat więzienia. Zamordowani podczas wieczornego obchodu zostali nadgajowy Aleksander Hryńczuk i gajowy Aleksander Galicki. Hr. Andrzej Potocki wyznaczył 6 tysięcy nagrody za schwytanie zabójcy i zaopiekował się wdowami[28].
Kłusownikami byli głównie włościanie, ale nie tylko. W powiecie radzyńskim na kłusownictwie złapano 32-letniego księdza Czesława Wrzoska parafii Witoróż. Rozprawa odbyła się przed sądem w Siedlcach. Ksiądz ukarany został za to, że w dniach 17-18 stycznia 1933 r. polował nielegalnie, bez karty łowieckiej i z nielegalnie posiadanej broni. Łącznie sąd skazał księdza na sumę 115 zł kary z możliwością zamiany na 10 dni aresztu[29].
Policjanci za zasługi w wykrywaniu przestępstw w łowiectwie byli nagradzani. 11 kwietnia 1929 r. posterunkowi z powiatu radzyńskiego Jan Krupa, Julian Ostolski i Zefiryn Świnka zostali nagrodzeni kwotą po 25 zł. za tępienie kłusownictwa. 30 stycznia 1931 r. Jan Krupa został ponownie nagrodzony, również za tępienie kłusownictwa, kwotą 15 zł[30]. Praca zarówno policji jak i straży łowieckiej, której rolę w prywatnych majątkach pełnili leśnicy, gajowi, polegająca na walce z kłusownictwem była bardzo niebezpieczna. Przedstawiał to podany wcześniej przykład z dóbr majątku w Międzyrzecu, gdzie w ramach zemsty kłusownika zabitych zostało dwóch gajowych. Przykładów zabójstw w ramach odwetu kłusowników w prasie łowieckiej w omawianym okresie było wiele. Kłusownictwo było powszechne i walkę z nim toczono na wielu polach.
Łowiectwo, hodowla dzikiej zwierzyny, a zwłaszcza posiadanie większych ilości dzików na swoim terenie, wiązało się z problemami szkód. Dziki wychodziły z lasów na pola i czyniły zniszczenia w uprawach. To z kolei wiązało się z wypłacaniem odszkodowań. Szkody takie były przez właścicieli upraw zgłaszane sołtysowi, wójtowi gminy i wszczynano procedurę odszkodowawczą. W powiecie radzyńskim do takich szkód dochodziło. Przykładem tego był protokół odszkodowawczy sporządzony 2 sierpnia 1937 r. przez leśniczego Stanisława Dygę dla szkody powstałej w zasiewie żyta na polach Stanisława Majewskiego ze wsi Białka. Strata dotyczyła powierzchni 1190 m2 zniszczonej w 25% i oszacowanej na sumę 5,47 zł. Tego samego dnia leśniczy Stanisław Dyga oszacował szkodę w zasiewie żyta u Feliksa Jaskulskiego ze wsi Białka, wyliczając ubytek w plonie na powierzchni 1884 m2 w 25% na 6,44 zł[31].
Dnia 22 września 1937 r. ten sam leśniczy oszacował zniszczenia na polu ziemniaków Jana Kubickiego ze wsi Białka, uznając szkodę na powierzchni 540 m2 w 100%, oszacował ją, licząc po 3,1 zł za 1 q, na kwotę 24,8 zł[32]. Szkody czynione przez dziką zwierzynę, głównie przez dziki, dotyczyły terenów sąsiadujących z dużymi połaciami lasów, jednak nie tylko. Zniszczenia czyniły również zające w sadach w okresie zimowym, sarny w młodnikach leśnych zgryzając młode pędy drzew, co powodowało karłowacenie i wykrzywianie się drzew, i decydowało o ich nieprzydatność dla leśników. Do strat w uprawach dochodziło cyklicznie na polach sąsiadujących z dużymi lasami, co było utrapieniem zarówno dla rolników jak i myśliwych.
Problemy z odszkodowaniami mieli nie tylko sąsiedzi dużych posiadłości, ale i ich właściciele. W piśmie z 25 lutego 1938 r. z problemem szkód łowieckich zwróciła się do urzędu wojewódzkiego Administracja Dóbr Turowskich i Witorożskich hr. Artura Potockiego, uzasadniając prośbę dużymi odszkodowaniami i w związku z brakiem śniegu niemożnością otropienia zwierzyny. Płacone w 1938 r. sięgały 10 tys. zł.[33]
Ukoronowaniem całorocznej hodowli dzikiej zwierzyny i poniesionych kosztów były polowania, odbywające się w zależności od gatunku zwierzyny przez cały rok. Przyjętym jednak w środowisku myśliwych okresem rozpoczynającym sezon polowań było „polowanie hubertowskie”, na cześć patrona myśliwych Św. Huberta, przypadające 3 listopada. Na terenie Dyrekcji Lasów Państwowych w Siedlcach, w okolicach Radzynia, tereny łowieckie dzierżawiło Koło Miłośników Łowiectwa z Warszawy. Koło sporządzało sprawozdania dla nadleśnictwa o planowanym odstrzale zwierzyny w łowiskach.
Sprawozdanie z działalności Koła Miłośników Łowiectwa z Warszawy za okres od 1 października 1934 r. do 30 września 1935 r.
Lp. | Nazwa zwierzyny | Stan zwierzyny
na 1 X 1934 r. w szt. |
Ubytek w ciągu roku
sprawozdawczego w szt. |
Pozostało
do dalszej hodowli w szt. |
Przychówek w roku
sprawozdawczym w szt. |
Stan zwierzyny
Na 30 IX 1935 r. w szt. |
1. | Daniele | 4 | 0 | 4 | 1 | 5 |
2. | Sarny | 30 | 1 | 29 | 11 | 40 |
3. | Dziki | 35 | 5 | 30 | 10 | 40 |
4. | Zając szarak | 200 | 120 | 80 | 120 | 200 |
5. | Cietrzew | 55 | 5 | 50 | 30 | 80 |
6. | Lis | 20 | 8 | 12 | 13 | 25 |
Źródło: APLOR, NPP, sygn. 185, s. 14.
Ciekawostką może być, że wśród zwierzyny zauważono przechodnie rysie. W roku sprawozdawczym odbyły się cztery polowania, ubytek zwierzyny wykazany w sprawozdaniu był rezultatem polowań[34].
Na terenie powiatu radzyńskiego Dyrekcja Lasów Państwowych w Siedlcach posiadała tereny, na których miały się odbywać polowania zaspakajające potrzeby reprezentacyjne kraju, polowania Prezydenta RP na specjalny gatunek zwierzyny oraz dla ministrów, a także płatne polowania dla myśliwych z zagranicy. W sezonie łowieckim 1936/1937 DLP przewidywała następujące polowania w powiecie radzyńskim:
- na dziki i lisy w Nadleśnictwie Kijowiec, w Leśnictwie Kąkolewnica;
- na zające, bażanty, cietrzewie i lisy w Nadleśnictwie Kijowiec, w Leśnictwie Kąkolewnica w uroczysku Leśna[35].
Podsumowując warto podkreślić, że II Rzeczypospolita była najlepszym okresem rozwoju łowiectwa w historii Polski. Powstało prawo łowieckie obejmujące obszar całego kraju, myśliwi zinstytucjonalizowali łowiectwo, powstał PZŁ i jego organ „Łowiec Polski”, który stał się szybkim nośnikiem wiadomości dla całego kraju. Członkowie PZŁ zorganizowali się w każdym powiecie w Polsce. Nastąpiła zorganizowana walka z wszechobecnym kłusownictwem. Stworzono szczegółową listę zwierzyny łownej i chronionej, w tym szczegółowy spis okresów polowań w poszczególnych województwach. Za zabicie żubra, łosia, jelenia, kozicy, świstaka wyznaczono bardzo wysokie kary, co być może uchroniło te gatunki zwierzyny przed wyginięciem. Powstały sądy rozjemcze do rozwiązania problemów z odszkodowaniami w łowiectwie, wreszcie ułatwiono dostęp do broni i stworzono karty łowieckie. PZŁ rozpoczął rozwój strzelectwa myśliwskiego. Rozwój łowiectwa w okresie międzywojennym zahamowała II wojna światowa.
Twórcy i działacze łowiectwa z tego okresu, którzy przeżyli wojnę, po 1945 r. zostali odsunięci od swoich posiadłości, a więc i od łowiectwa. Powojenne myślistwo, tak jak i wszystkie dziedziny życia, zdominowała i wynaturzyła komuna.
___
[22] APL, UWL-WRiRR, sygn. 2551, s. 81. [23] Ibidem, s. 76. [24] Ibidem, s. 77. [25] Ibidem, s. 91. [26] Ibidem, sygn. 2548 s. 9. [27] Ibidem, s. 9. [28] „Łowiec Polski” 1927, nr 11, s.11. [29] Archiwum Państwowe w Siedlcach, Prokuratura Sądu Okręgowego w Siedlcach, sygn. 8755. [30] „Łowiec Polski” 1938, nr 24, s. 31-34. [31] Archiwum Państwowe w Lublinie Oddział w Radzyniu Podlaskim (dalej: APLOR), Nadleśnictwo Państwowe Parczew (dalej: NPP), sygn. 274, s. 79–80. [32] Ibidem. [33] APL, UWL-WRiRR, sygn. 2551, s. 152–159. [34] Ibidem. [35] Ibidem, s.75.Bibliografia cytowań:
Mielnikiewicz K., W kręgu kultury łowieckiej. Pod zaborami [online:] http://kulturałowiecka.pl/kurpie zabory.html (dostęp: 18.05.2020).