Rozdział 9. W sobotni wieczór pan ambasador pojawił się na raucie organizowanym przez szefową spraw zagranicznych Feministanu.
Impreza odbywał się w okazałym pałacu, przed którym znajdował się dość duży park. Pod wejście do budynku co chwila podjeżdżały samochody dyplomatów z całego świata, wśród których był także Feliks.
-Nie wiem ile tu zabawię, ale będę dzwonił – oznajmił ambasador i wysiadł z samochodu.
-Bezpiecznego podrywu – zażartował Nepos i po podniesieniu szyby ruszył w stronę bramy pałacowej. Wtedy też Feliks skierował się do drzwi i po okazaniu osobom z ochrony dokumentu, wszedł do środka pałacu, gdzie w holu oczekiwała ministerka, która witała przybywających dyplomatów. Ambasador z polski odczekał chwilę i w końcu mógł się przywitać z gospodynią tej imprezy.
-Dobry wieczór. Feliks Zniewieściały. Jestem nowym przedstawicielem Rzeczypospolitej.
-Cieszę się, że zna pan łacinę, ale możemy też rozmawiać po angielsku.
-Oczywiście – odparł ambasador.
-Widzę, że tym razem Polska przysłała mężczyznę.
-Pewnie za rok powróci pani Konieczna.
-Jak się panu u nas podoba? – zapytała z uśmiechem ministerka.
-Bardzo ładny kraj, tylko zwyczaje takie sobie – oznajmił bez ogródek Feliks.
-A co ma pan na myśli panie ambasadorze?
-Przesadna dyskryminacja mężczyzn.
-To jest pana spojrzenie, a panie ambasadorki są zachwycone naszym krajem.
-Zawsze byłem za równouprawnieniem, bez względu na płeć.
-Mówi pan o równouprawnieniu, a przecież w pańskim kraju kobiety są dyskryminowane.
-Proszę powiedzieć w jaki sposób? – zapytał Feliks.
-W Polsce kobiety zarabiają dużo mniej od mężczyzn.
-Trochę to dziwne, bo wydają więcej od mężczyzn.
-Widzę, że się nie porozumiemy w tej sprawie, ale życzę udanego wieczoru – oznajmiła ministerka i tym samym dała do zrozumienia, że rozmowa jest zakończona.
-Dziękuję i życzę miłego wieczoru. – Następnie Feliks wszedł schodami na górną kondygnację, gdzie znajdował się dość duży salon. Na jego końcu przygrywał męski kwartet smyczkowy, a kelnerzy roznosili drinki. Skorzystał więc z okazji i z kieliszkiem szampana ustawił się przy jednym ze środkowych okien.
– Prawie same ambasadorki, a żadna w moim typie – rzekł sam do siebie i rozglądał się po sali.