Wkrótce został trącony kolanem przez dziewczynkę, której uratował torebkę.
-Przepraszam za moje zachowanie – oznajmiła zawstydzona dziewczynka, która po chwili uśmiechnęła się do Feliksa.
-Cieszę się, że zrozumiałaś swój błąd.
-Ma pan skaleczony łokieć – zauważyła dziewczynka.
-To po tej szarpaninie ze złodziejem.
-Ze złodziejem? – zdziwiła się dziewczynka.
-Szarpałem się ze złodziejką i pewnie wtedy to się stało.
-A ta złodziejka uciekła?
-Tak, ale na szczęście zdążyłem jej wyszarpać torebkę.
-Wpiszę się pan do mojego pamiętnika? – poprosiła dziewczynka.
-Mogę się wpisać.
-Mamusiu czy możemy na chwilę podjechać do domu, bo ten pan chce się wpisać do mojego pamiętnika.
-Możemy podjechać. Przy okazji zostawię zakupy w domu. A ty, jak będziesz miała wpis od ambasadora, to będziesz mogła się pochwalić w szkole – dodała matka. – Jedziemy do mnie – zwróciła się do koleżanki i ta od razu zmieniła kierunek trasy.
-Jest pan ambasadorem?
-Jestem – odparł Feliksa.
-To jak na ambasadora, to pan szybko jeździ na rowerze – dodał dziewczynka.
-A ja mogę sobie zrobić z panem zdjęcie? – zapytała druga z dziewczynek.
-Nie bardzo, bo nie pasaliśmy razem bydła – odegrał się Feliks, ale widząc zawstydzenie u dziewczynki, szybko zmienił zdanie. – Możemy zrobić, ale tylko jedno.
-Bardzo panu dziękuję.
-Byłbym chyba dobrym pedagogiem – rzekł po polsku Feliks.
-Po jakiemu pan mówił, bo nie zrozumiałam? – zapytała Iska.
-Po polsku. Mówiłem, że jesteś bardzo sympatyczną dziewczynką – Słowa te sprawiły, że dziewczynka zawstydziła się i spuściła głowę w dół. Zaraz też samochód podjechał pod niewielki dom, z którego wyszedł mężczyzna w średnim wieku. Był to mąż policjantki, a zarazem ojciec dziewczynki.
-Nie dasz całuska? – zapytał z uśmieszkiem mężczyzna.
-Zgłupiałeś? Przy ludziach – skarciła go żona i rozkazała. – W bagażniku są zakupy na obiad, to je zabierz – i posłuszny mąż spełnił jej polecenie. Wtedy też podbiegła do niego córeczka.
-Wiesz co tato, dzisiaj jakaś złodziejka ukradła mi torebkę, ale ten pan ją odebrał i wpisze się do mojego pamiętnika.
-To jest ambasador i zrobi sobie ze mną zdjęcie – wtrąciła druga dziewczynka.
-Dzień dobry – rzekł Feliks i skinął głową.
-Dzień dobry. Zapraszam pod parasol i przyniosę coś do picia.
-A ja pójdę po pamiętnik – oznajmiła dziewczynka i pobiegła do swojego pokoju.
-Proszę się napić i wpisać do pamiętnika córki. Będziemy tu na pana czekać – oznajmiła policjantka. Zaraz tez ambasador usiadł przy stoliku pod parasolem.
-Jak zgodzi się pan na drugie zdjęcie, to coś panu powiem.
-Zgadzam się – rzekł z uśmiechem Feliks.
-W tamtym tygodniu to mama Iski wylała jej tacie zupę na brzuch. A wie pan dlaczego?
-Pewnie była niedobra?
-Była za słona. A kiedyś, jak przyszłam rano do Iski, to jej tata spał na wycieraczce.
-A co, zapomniał klucza?
-Nie, taką miał karę, bo krzyknął na mamę Iski.
-Biedna ta mała Iska – rzekł smutno Feliks i patrzył na podbiegającą dziewczynkę.
-Proszę się wpisać na samym środku.
-To co mam wpisać?
-Nie wiem, to pan jest ambasadorem – zażartowała dziewczynka.
-Napiszę tak. Dla małej Iski od ambasadora Feliksa.
-Dobrze, ale nie od małej, tylko dla Iski od ambasadora Feliksa.
-Zgodnie z życzeniem – odparł Feliks i wpisał się do pamiętnika, a zaraz potem zrobił zdjęcie z koleżanką Iski. Później zaś wsiadł do policyjnego radiowozu i dotarł w końcu do ambasady.