Rozdział 8. Kilka minut później ambasador był już na miejscu, na którym doszło do kradzieży. Zauważył też policyjny radiowóz i policjantki spisujące zeznanie od kobiety, od której pożyczył rower. Wtedy też zorientował się, że są to te same policjantki, które kilka dni wcześniej były obecne przy wypadku samochodowym z jego udziałem.
-Zwracam pani rower – rzekł Feliks i przekazał go zaskoczonej kobiecie. – Proponuję zmienić przerzutki, bo zaczynają przeskakiwać.
-To ten mężczyzna ukradł pani ten rower? – zapytała policjantka.
-Nie ukradłem, tylko pożyczyłem, żeby gonić złodziejkę – wyjaśnił Feliks.
-Od gonienia złodziei to my jesteśmy. Za uprowadzenie roweru dostaje pan mandat sto feminek! – W tym samym czasie podeszła do nich dziewczynka z psem na smyczy i zwróciła się do policjantki.
-Mamusiu ten pan uprowadził ten rower, bo chciał odebrać moją torebkę i widzę, że ją odzyskał.
-Proszę, twoja torebka – rzekł Feliks i podał ją uśmiechniętej dziewczynce. Cała ta sytuacja zaskoczyła policjantkę, która nie bardzo wiedziała jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
-Mandat musi pozostać – zaczęła policjantka, a wtedy włączył się Hodus, który był poirytowany całą sytuacją.
-Czy pani nie ma serca?
-Powiedziałam i mandat musi pozostać, ale za pomoc w odzyskaniu skradzionej torebki dostanie pan nagrodę sto feminek. Proszę zapłacić mandat, a ja panu wypłacę nagrodę. – Po tych słowach Feliks tylko się uśmiechnął i sięgnął do portfela.
-Mamusiu, ale przecież kara i nagroda, to tyle samo – zauważyła jej córeczka.
-Nie wymądrzaj się Isko, bo ostatnio dostałaś czwórkę z matematyki.
-Proszę, sto feminek – rzekł Feliks i podał jej banknot.
-Proszę podać to koleżance, to ona przyjmuje mandaty – i po tych słowach ambasador przekazał banknot drugiej policjantce.
-Proszę, oto pańska nagroda – i wyjęła z saszetki sto feminek. Następnie zwróciła się do kobiety, która odzyskała rower. – Pani może już jechać, ale radzę zmienić przerzutki.
-Rozumiem, że mogę odejść? – zapytał ambasador.
-Tak, a pana kolega niech uważa, bo za znieważenie policjantki na służbie też powinien dostać mandat.
-Dziękuję – rzekł Hodus i zaniemówił.
-Mamusiu, może podwieźmy tego pana do domu, bo zepsuł się autobus i musieliśmy wysiąść.
-W sumie, to masz rację Isko. Proszę wsiadać, to pana podwieziemy do ambasady.
-A możemy zabrać mojego kolegę? – zapytał Feliks i spojrzał na Hodusa.
-Pana kolega nie zasłużył na nagrodę, tylko na mandat, a po drugie, z tyłu mogą być tylko trzy osoby.
-Ja dojdę spacerkiem. Spotkamy się w ambasadzie – oznajmił Hodus i ruszył w kierunku placówki dyplomatycznej.
-Usiądzie pan z tyłu z dziewczynkami, a ja wezmę psa na kolana – oznajmiła policjantka i otworzyła tylne drzwi dla Feliksa.
Po chwili samochód ruszył w stronę ambasady, a Feliks spoglądał przez szybę na jedną z ważniejszych ulic stolicy.