Przyszła sama od tak

by przyglądać się w tą ciągłą nić

pomarańcz kolor jesieni

Sad park

mówisz mi: patrz

Las- rozkazujesz zmienić kolor

nieskończoność nazywasz kolejną wędrówką

w porach roku

zmienna jest w mchu liściach

którymi malujesz świat

w liściaste wzory

mech pokazujesz jak poduszeczkę odpoczynku

gdzieś za linią horyzontu

za polaną staw i czubki sosen sięgające nieba

tam czai się strach

rozdzwaniają się kruche borówki

w ciemnym fiolecie słychać gong

lecz mech czeka mnie