„Nasz Monosylabik”, 04.06.2004
400 tysięcy znaków zmuszonych zostało do opuszczenia miejsca zamieszkania po farbistych działaniach, do jakich doszło w ostatnim rozdziale. 25 tysięcy z nich już nigdy nie powróci w macierzyste linijki. Tysiące zdezorientowanych koczuje na każdym skrawku wolnego miejsca. Przypisy, marginesy, wszelkie Spisy Treści, nie wyłączając kart tytułowych ani nawet okładek, dosłownie mrowieją. Przerażone grzbiety grożą rozsypaniem.
‒ Święta zamierzałem spędzić z rodziną. Teraz nie mam nikogo, nawet stałego miejsca ‒ streszcza nam swoją historię zrozpaczony uchodźca. Jego żona po stracie kreseczki całkowicie utraciła indywidualną tożsamość i roztopiła w bezimiennym tłumie. Brat bezpowrotnie utracił dźwięczność. Dzieci doznały upodobnienia wstecznego. ‒ Do swojej linijki nie mam już po co wracać. Tam rządzą tamci ‒ dodaje zrozpaczony.
Zdanie Podrzędne Dopełnieniowe od wielu rozdziałów przyjmowało ofiary raz po raz wybuchających po sąsiedzku, farbistych konfliktów, pełniąc taką samą funkcję jak Dopełnienie w Zdaniu Pojedynczym. Teraz nie odpowiada na pytania Dopełnienia, pozostając w szoku spowodowanym kolosalną liczbą własnych uchodźców. Referenci rozpaczliwie apelują: Ratujmy nasze Zdanie! Zdruzgotane Znaki żądają od polityków podjęcia natychmiastowych, realnych mediacji, nie zaś podlanych hipokryzją, bałamutnych ogłoszeń o pragnieniu spokoju społecznego, kierowanych z ozdobnych Inicjałów czy ekskluzywnych Apendyksów opłacanych z publicznych funduszy.