Chłopak jednak nie poddawał się.
Zwrócił się do starca:
– Dziadku, znalazłem miejsce, gdzie możemy się osiedlić.
– Daleko to?
– Bardzo blisko. Na wzgórzu, otoczone rzeką, będziemy bezpieczni.
– Skoro tak, to chodźmy. – Starzec wstał powoli, podparł się kijem i podążył za młodym mężczyzną.
Wszyscy ruszyli za nimi. Gdy dotarli na miejsce, noc granatowa rozpostarła miliony gwiazd na niebie. Zmęczeni położyli się spać.
Rankiem obudziło ich słońce. Jego jasne promienie zuchwale złociły ich twarze. Usiedli na trawie i rozejrzeli wkoło.
– Tu jest prześlicznie – powiedziała kobieta z warkoczem.
– Spójrzcie tam! Całe stado jeleni! – zakrzyknął jeden z mężczyzn i dobył łuku, by upolować jednego z nich. O dziwo, okazało się to bardzo proste i już po chwili kilku mężczyzn schodziło ze wzgórza, by przynieść zdobycz i wszystkich nakarmić.
– Dobrze się spisałeś – rzekł dziadek, dotykając ramienia młodzieńca. – W nagrodę osadę, którą tu zbudujemy, nazwiemy Radomiem od twojego imienia, Radzimirze. A o tobie będą krążyć legendy, że lud swój od śmierci głodowej uratowałeś.
Tak też się stało. Osadnicy wybudowali gród na wzgórzu otoczonym rzeką Radomką. Mieli z niego doskonały widok na całą okolicę, dzięki czemu niestraszni im byli wrogowie. Żyli długo i szczęśliwie w tej krainie, a ty po dziś dzień będąc na Piotrówce, możesz odczuwać ślady ich obecności.