w czerwonym odcieniu blachy

i ten mur co stoi już od ponad sto lat

o tynku piaskowca

ulatnia swe historie i emocje

starych

zaszufladkowanych dzienników

schody bez windy

nie wiozły do nieba

gdzie mieszkają

one anioły

tyle słów w świetlistej poświacie

jak płomyki słów

zapisane w wierszu

kiedy dreszcze pod skórą

przechodziły niby prąd

można było

milczeć

jedni mieli pasek

inni zasługi

nadal pamiętam te dziewczynę z czarnymi

włosami

w sweterku robionym ażurem

 

pamiętam na parapetach

stały kwiaty geranium, paprotki i kaktusy

tyle jeszcze życia jest przed nami