Po fali aresztowań działaczy podziemia z 1942 postanowiono podjąć próbę zatrudnienia w siedzibie Gestapo w Sanoku zakonspirowanego przedstawiciela AK w celu przechwytywania informacji o planowanych aresztowaniach czy łapankach. Wybór padł na Probsta z uwagi na jego znajomość języka niemieckiego oraz dodatkowo fakt, że jego ojciec wnioskował o wpis na Volkslistę, tzn. był volksdeutschem (historyk Andrzej Brygidyn wskazał na używane podczas wojny miano tzw. „starych volksdeutschów”, którym określano osoby wykazujące się pozytywnie wobec Polaków, np. udzielające im pomocy, a nawet działające w ramach polskiej konspiracji).
Kandydaturę Probsta przedstawił Mieczysław Granatowski ps. „Gram” dowódcy Obwodu AK Sanok, kpt. Adamowi Winogrodzkiemu ps. „Korwin”. W maju 1943 Rudolf Probst nawiązał kontakt z kpt. Winogrodzkim w majątku Oskara Schmidta w Besku. Został następnie zaprzysiężony, zobowiązany do złożenia wniosku o wciągnięcie na wolkslistę oraz złożenia podania o przyjęcie w Gestapo. Z uwagi na brak opracowań nie wiadomo, czy Rudolf Probst pełnił jakieś samodzielne zadania na terenie placówki sanockiego Gestapo, czy mógł być tylko przykrywką dla działalności innych. W okresie tym urząd powiatowego radcy szkolnego – Kreisschulrata w Sanoku sprawował inny Niemiec Willy Huber, który ostrzegał polską młodzież gimnazjalną, zaangażowaną w działalność ZWZ-AK przed spodziewanymi obławami rzeszowskiego Gestapo.
Rozpracował oraz przekazał polskiemu podziemiu całą gestapowską placówkę oraz listę osób rozpracowujących polski ruch oporu m.in. dane dotyczące Johana Lindego, Alfreda Hoenecke, Johana Bertholda Backera, Ottona Kratzmana, Ottona Grossa, Ottona Haferkorna, Adolfa Müllera, Karla Seifrieda, Maxa Lescha, Edwarda Fuchsla, Heinricha Wienbuda, Lwa Humeniuka i Hansa Quambuscha. Ponadto przekazał kierownictwu obwodu ZWZ listę konfidentów (akcja pod kryptonimem „Kośba”).
21 czerwca 1944, po odebraniu w pracy telefonu zawiadamiającego o istnieniu „polskiej wtyczki” w gestapo, w obawie przed ujawnieniem jego podwójnej roli (rozpoznania na czas dokonał oficer wywiadu ZWZ, Władysław Skałkowski ps. „Dąb”) pospiesznie oddalił się z miejsca pracy, zabierając ze sobą listę polskich konfidentów-informatorów gestapo. Na stacji Sanok Miasto – w pobliżu sanockiej siedziby gestapo – wsiadł do pociągu i dotarł do Zarszyna, gdzie ukrywał się w browarze. Poszukujący go Niemcy przybyli tam wkrótce, lecz nie zdołali go odkryć.